Środowe wolne piłkarze Lecha mieli sobie urozmaicić pokazaniem Pucharu Polski kibicom. Zamiast małej fety i podbudowania morale, po finale został kac, niesmak, sto dwadzieścia minut w nogach i urazy mięśniowe Jevticia i Kownackiego. Dzisiaj w Niecieczy drużynę Bjelicy czeka prawdziwy test charakteru. Można się odbić po pucharowym fiasko i sięgnąć po tytuł – scenariusz przerobiony w 2015 – ale można też wpaść w koleiny w najgorszym momencie sezonu.
Niepokojąco dla kibiców Lecha musiały brzmieć słowa trenera Kolejorza:
To ciężka porażka. Byliśmy pewni, że mamy wszystko pod kontrolą, myśleliśmy, że jesteśmy lepszą drużyną i to pokazaliśmy. Kontrowaliśmy mecz, byliśmy lepsi, ale nie wygraliśmy. Być może byliśmy zbyt pewni siebie, a koncentracja pod bramką nie była taka, jak być powinna. Mnie interesuje zawsze moja drużyna, a nie zespół przeciwnika. Jeśli my jesteśmy perfekcyjni i jesteśmy w 100% skoncentrowani, to rywalowi ciężko jest wygrać z Lechem. We wtorek tak nie było. Nie było koncentracji przez co nie strzelaliśmy bramek. Musimy przeanalizować, dlaczego nie byliśmy skoncentrowani pod bramką przeciwnika. Nie myślałem, że brak koncentracji w finale będzie aż tak duży.
Problemy z koncentracją akurat teraz, na finiszu? Jeśli dzisiaj lechici potwierdzą, że faktycznie dotyczy ich taki problem, będzie to wiadomość, która w dużej mierze może przekreślić ich marzenia o mistrzostwie. Kiedy jak kiedy, ale teraz potrzebna jest chłodna głowa, opanowanie, brak zbędnej grzałki.
Dziś zagra dodatkowo osłabiony kadrowo. Ile znaczy dla tej drużyny Jevtić – nie trzeba przekonywać. Może Lech jest bardziej zależny od formy Szwajcara niż się niektórym wydaje, kto wie, może gdyby z Arką był w swojej zwykłej formie, Puchar Polski nie powędrowałby nad morze. Z Jevticiem grającym więcej niż 45 minut Lech przegrał dwa mecze – z Legią u siebie i z Jagą wyjeździe (finał z Arką mierząc do standardów ligowych traktujemy jako remis, bo tak brzmiał wynik po regulaminowym czasie gry). Gdy Jevtić nie grał wcale albo ledwie wszedł na zmianę, Lech przegrał cztery razy.
Z całym szacunkiem dla Kownackiego, ale będzie go łatwiej zastąpić niż Szwajcara. Nie skorzysta jednak z tej absencji Bille Nielsen, bo jego też poskładał uraz, ale przecież Marcin Robak to lider klasyfikacji strzelców, więc o żadnym osłabieniu nie może być mowy. Solidniej skraca ławkę za to brak pauzującego za kartki Tetteha. Szansę może otrzymać ktoś z młodych, ale żeby wejść, Lech zapewne musiałby mieć wynik pod kontrolą. I choć owszem, w lutym Lech stuknął Słoniki 3:0, tak w Niecieczy strzelaniny są rzadkością. Lepiej broni tylko… Kolejorz.
O co gra Nieciecza? No cóż, umówmy się, oni grę o stawkę w zasadzie zakończyli. Wywiad z Patrykiem Misakiem na oficjalnej stronie klubu tylko nas w tym utwierdził. Tytuł “Pokazać się z dobrej strony”, w środku morze frazesów:
– “Będzie to bardzo trudne spotkanie”,
– “Musimy zachować czujność i maksymalną koncentrację”,
– “Trzeba też wykorzystać sytuacje, które sobie stworzymy”,
– “W drużynie z Wielkopolski jest wielu bardzo dobrych piłkarzy. Ich powstrzymanie to duże i odpowiedzialne zadanie.
– W konfrontacji z Lechem skupię się na zadaniach przydzielonych przez trenera”,
Aż wreszcie nie pozostawiające złudzeń, że stawka jest delikatnie mówiąc letnia: Dzięki awansowi do grupy mistrzowskiej Bruk-Bet Termalica na pewno zajmie najwyższe miejsce w historii. Chcemy żeby było jak najlepsze. W grupie sytuacja jest taka, że najważniejsze lokaty rozdzielą między sobą drużyny z czterech pierwszych miejsc. Obsada pozostałych jest sprawą otwartą.
Lech? Przesadą byłoby powiedzieć, że ma dziś nóż na gardle, ale tak, czwarte miejsce i brak pucharów byłby prawdziwą katastrofą. Przed nim poważna próba charakteru.
Fot. FotoPyK