Reklama

Bez króla środka pola, za to z królem szesnastki. Sheridan daje trzy punkty

redakcja

Autor:redakcja

30 kwietnia 2017, 18:10 • 3 min czytania 22 komentarzy

Gdyby ktokolwiek zapytał nas, jak wyobrażamy sobie typowego irlandzkiego piłkarza, bez wątpienia wskazalibyśmy Cilliana Sheridana. Potężne, prawie dwumetrowe zarośnięte chłopisko o sile tak wielkiej, że gdy komukolwiek przychodzi walczyć z nim w powietrzu, to często gęsto adwersarz nawet nie podnosi rzuconej rękawicy. Dziś zimowy transfer Jagiellonii znów pokazał, że nawet jeśli na boisku brakuje Kostii Vassiljeva, to o bezkrólewiu nie może być mowy.

Bez króla środka pola, za to z królem szesnastki. Sheridan daje trzy punkty

Strasznie niemrawo zaczęli ten mecz białostoczanie i w zasadzie z pierwszych kilkunastu minut w wykonaniu gospodarzy wyróżnilibyśmy tylko kibiców, którzy przygotowali piękną oprawę na trybunach. W oczy raził przede wszystkim brak w środku pola kogoś, kto wziąłby na siebie ciężar gry, nadał właściwy rytm kolejnym akcjom i rozruszał ofensywę. Generalnie bliżej gola była nawet Pogoń, bo pod bramką Kelemena kilka razy zrobiło się naprawdę gorąco.

Gospodarze cierpliwie przerzucali piłkę od skrzydła od skrzydła wciągając do zabawy czy to Tomasika, czy Gordona. I nie będzie wyolbrzymieniem stwierdzenie, że gra Jagiellonii wydawała się jakaś taka bezproduktywna. Niby kręcili się gdzieś wokół szesnastki, ale zazwyczaj mało było z tego pożytku, bo jak nie akcję przeciął Fojut czy Rapa, to sprawnie na bokach radzili też sobie Niepsuj z Nunesem. A o samej grze gospodarzy w pierwszym fragmencie najwięcej powie zresztą fakt, że najlepszym na placu w żółto-czerwonej koszulce był defensywny pomocnik Jacek Góralski, który – zachowując odpowiednie proporcje – udowodnił, że zastosowane ostatnio przez jednego z komentatorów porównanie go do N’Golo Kante nie było wielkim nadużyciem. Bo i nie tylko pierwszy fragment meczu, ale i całe spotkanie było lekcją pod tytułem “jakie zadania powinien realizować defensywny pomocnik”.

I tak toczył się ten mecz w niezbyt porywającym tempie, Jaga cierpliwie usypiała przeciwnika, aż w końcu wyprowadziła szybki cios i trafiła w samą szczękę. Po małej kotłowaninie na boku urwał się Cernych, dośrodkował w pole karne, a tam już czekał Sheridan, który bez wysiłku wygrał walkę o pozycję z Fojutem i trafił do siatki. No ale jak się okazało to i ten gol niezbyt rozruszał gospodarzy, którzy pozbawieni swojego estońskiego mózgu i niewyczerpanego źródła wszelkich pomysłów mieli trochę problemów.

Poza pojedynczymi zrywami niewiele pokazała też dziś Pogoń, bo praktycznie poza tymi pierwszymi 20, może 25 minutami nie miała wiele z gry. Raz kapitalnie Kort obsłużył Gyurcso, ale ten zmarnował doskonałą okazję. Innym razem z wolnego technicznie uderzył Delew, ale co z tego, skoro piłka musnęła tylko słupek. A już po zmianie stron to Jagiellonia miała zdecydowanie więcej okazji do zdobycia bramki. Sam Sheridan mógł jeszcze dołożyć ze dwa gole, ale w kolejnych sytuacjach piłka nie słuchała się go już tak znakomicie jak w pierwszej połowie, a i jego koledzy mogli wpisać się na listę strzelców. No ale nie chcemy też szukać dziury w całym – Jaga inkasuje trzy punkty, stawia pierwszy z siedmiu kroków do mistrzostwa i wraca na fotel lidera.

Reklama

Aha, co ważne. Zwycięstwo Jagiellonii to nie jedyny dziś powód do tego, by Białystok nie kładł się dziś spać trzeźwy. Na boisko, po trzech meczach przerwy, powrócił bowiem Vassiljev i choć zagrał tylko kilka minut i generalnie widać było, że jest świeżo po urazie, to jego gotowość na najważniejsze mecze sezonu jest dziś pewnie równie ważną informacją, co ogranie Pogoni.

RKNvsLP

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...