Znamy kilku zawodników z każdej najsilniejszej ligi świata, którzy gdy tylko mają rzut wolny czy piłkę idealnie ustawioną na lepszej nodze, nie krępują się i zwyczajnie uderzają na bramkę. Większość z tych prób ląduje w siatce. Takim człowiekiem w Evertonie jest zdecydowanie Leighton Baines. Dzisiaj przypominamy jego fantastyczną bramkę sprzed kilku lat.
Mecz Newcastle z Evertonem, „Sroki” prowadzą jednym golem. Aż do 43 minuty. Wtedy sędzia dyktuje rzut wolny dla gości, mniej więcej z trzydziestego metra. Wiadomo, że do futbolówki podejdzie Leighton Baines. Pytanie było inne: uderzenie, czy dośrodkowanie? Anglik wybrał opcję numer jeden. Piłka jak zaczarowana – trafiła idealnie w okienko bramki gospodarzy.