Cholera, jak ten czas szybko leci – to wydawałoby się tak niedawno, gdy Bale przechodził do Realu był najdroższym zawodnikiem w historii futbolu i pierwszym, za którego zapłacono więcej niż sto baniek. Jednym zdaniem: miał świat u swoich stóp. Jednak dzisiaj, już po czterech latach, więcej pod jego adresem słuchać narzekań niż pochwał i pytanie, czy to w końcu nie zmusi go do zmiany miejsca zamieszkania.
Walijczyk jest bowiem co chwilę kontuzjowany – już w zeszłym sezonie przez urazy mięśniowe wystąpił jedynie w 23 meczach ligowych, a zanosi się, że w tym to niepochlebne osiągnięcie pobije. Walijczyk ma problemy z kostką, na boiskach La Liga meldował się 19-krotnie i też nie grał przesadnie dobrze – siedem goli i trzy asysty to statystyki godne solidnego ligowca, nie zaś gościa z takim bagażem oczekiwań. Oczywiście, to nie tak, że sam Bale nie zdaje sobie z tego sprawy – jest ambitny i chce się Realowi spłacać. Jak donosi MARCA, piłkarz bardzo mocno walczył o powrót do zdrowia, by pomóc drużynie w starciu z Barceloną. Niestety, znów nic nie poszło po myśli zawodnika, słabiutko grający Gareth zszedł z kontuzją już po 39. minutach. Znów czeka go pauza.
Gareth Bale nie zagra przez dwa tygodnie. Opuści pierwszy mecz z Atlético, przy dobrych wiatrach wróci na rewanż
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) 25 kwietnia 2017
Natomiast pełna historia kontuzji wygląda tak:
13/14 – problemy mięśniowe – 1 mecz pauzy
14/15 – uraz uda – 3 mecze pauzy
15/16 – problemy mięśniowe – 7 meczów pauzy
15/16 – uraz łydki – 8 meczów pauzy
16/17 – uraz kostki – 17 meczów pauzy
16/17 – uraz łydki – 2 mecze pauzy
No, nie wygląda to najlepiej – niby przerwy nie są duże, ale regularnie się powtarzają, przez co Bale wypada z formy i bywa, że ma problemy, by do niej wrócić . A przecież miał w swojej madryckiej historii duże momenty. Wygrał Copa Del Rey, decime i undecime, Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwa Świata. To właśnie on wyprowadzał Real na prowadzenie w dogrywce finału Ligi Mistrzów, kiedy rywalem było Atletico. A rajd w Pucharze Króla? Przecież można tę akcję nazwać już klasykiem:
Jednak to chyba nie wystarczyło, wciąż oczekiwano od więcej. Jasne, super, że facet potrafi strzelić cztery gole w jednym spotkaniu (Rayo Vallecano i sezon 15/16), ale dużym kamieniem do ogródka jest fakt, że Real z Bale’m jeszcze nie sięgnął po mistrzostwo. Wiadomo – to nie tylko jego wina, ale wielu oczekiwało od Walijczyka większej pomocy w walce o tytuł przez cztery sezony. Miał być wręcz kimś takim jak dla własnej reprezentacji, którą ciągnął za uszy do półfinału Euro, lecz niestety, również przez kontuzje nie do końca daje radę.
Pytanie: co dalej? Pojedyncze magazyny, jak Don Balon, już przebąkują, że Perez z Walijczykiem się pożegna i latem ściągnie w jego miejsce kogoś, kto raz, że będzie częściej zdrowy, a dwa – lepiej poradzi sobie z presją ceny i wyniku. Wiadomo, na razie to może być tylko dziennikarska kaczka, ale nawet szukający sensacji żurnaliści nie uderzaliby w kogoś, komu idzie. A Bale ostatnio jest bardzo łatwym celem.