Jak pewnie wiecie, ze sporym dystansem podchodzimy do wszystkich stwierdzeń, którymi ktoś próbuje nas przekonać, że drużyna Ekstraklasy uzależniona jest od jednego piłkarza. Oczywiście bywają takie przypadki, ale na tym poziomie chyba nie ma sensu szastać takimi opiniami na prawo i lewo, bo można narazić się na śmieszność. Pamiętacie, jak o Lechu mówiło się kiedyś, że jest „Trałkozależny”, bo tak się akurat składało, że gdy środkowy pomocnik opuszczał spotkania, to drużyna notowała słabsze wyniki? No właśnie, z perspektywy czasu brzmi to trochę absurdalnie. Niewielu mamy w Ekstraklasie ludzi naprawdę nie do zastąpienia, ale sporo wskazuje na to, że grono to za chwilę może się powiększyć. Do takiego wniosku dochodzimy, gdy widzimy, co wiosną wyprawia Gerard Badia.
Hiszpan jest w życiowej formie. Do Polski nie przeprowadził się dopiero przedwczoraj, trochę go już znamy i szczerze mówiąc – nie spodziewaliśmy się po nim tak wiele. To znaczy błysnąć zawsze potrafił, ale robił to zazwyczaj w trybie „raz na 5-7 spotkań”. A teraz pomieszanie z poplątaniem – wygląda na to, że Badia raz na 5-7 spotkań planuje zagrać słabo.
Niewielu jest w całej Ekstraklasie piłkarzy, którzy w tym sezonie mają aż tak wielki wpływ na dorobek strzelecki swojej drużyny. Hiszpan wypracował 11 goli, co stanowi aż 35,5% wszystkich trafień Piasta (ekstrastats.pl). To jednak dane dla całego sezonu, a musimy pamiętać, że różnie układała się współpraca Badii z poprzednim szkoleniowcem. Jeśli popatrzymy tylko na wiosnę, obserwujemy znaczny wzrost uzależnienia od tego zawodnika.
Gol z Pogonią – bez jego udziału.
Gol z Wisłą Kraków – strzelił.
1. gol ze Śląskiem – strzelił.
2. gol ze Śląskiem – asystował.
3. gol ze Śląskiem – strzelił.
4. gol ze Śląskiem – strzelił.
1. gol z Arką – bez jego udziału.
2. gol z Arką – asystował.
3. gol z Arką – strzelił.
Gol z Lechią – asystował.
Dokładnie do 80%. W zasadzie to tylko jedna bramka padła bez udziału Badii, gdy ten przebywał na placu gry, bo ciężko mieć do niego pretensje o to, że nie maczał palców przy trafieniu w Szczecinie, ponieważ… nie zagrał w tym meczu. W nawiązaniu do wstępu – dziś powiedzenie, że ofensywa Piasta jest „Badiozależna” nie powoduje u nas wybuchu śmiechu.
Czyli przekaz w szatni Niecieczy powinien być jasny – jeśli chcemy ugrać przynajmniej punkt, to musimy przede wszystkim zatrzymać Badię. W przypadku Piasta takie stawianie sprawy nie ma większego sensu, bo ciężko wskazać postać wiodącą w ofensywie Bruk-Betu. Bynajmniej nie dlatego, że wszyscy prezentują równie wysoki poziom.
Fot. FotoPyK