Rzadko zdarza się, by po latach wspominać mecz rangi towarzyskiej. Niewielu Polaków pamięta jednak co stało się dokładnie 55 lat temu. Nasza reprezentacja z Ernestem Pohlem czy Lucjanem Bryhczym w składzie rozniosła bowiem ekipę „Les Bleus” na ich własnym terenie. Dzisiaj przypomnimy ten całkiem przyjemny dzień dla polskiej piłki.
Historia naszych starć z Francuzami nie jest zbyt kolorowa i raczej sporadycznie ubarwiana zwycięstwami. Mieliśmy jednak w historii mecze, w których udawało nam się “Trójkolorowych” pokonać i choć dziś będziemy wspominali spotkanie z kategorii towarzyskich, to na pewno takie, które wielu kibicom zapadło mocniej w pamięci.
W polskiej reprezentacji występowało wówczas wielu dobrych zawodników, ale tamtego dnia zdecydowanie naszą grę prowadzili Lucjan Brychczy, a przede wszystkim Ernest Pohl, legenda i jedna z największych gwiazd w historii Górnika Zabrze. I choć koniec końców wygrać się udało, to samo spotkanie nie rozpoczęło się dla nas zbyt optymistycznie. Hector de Bourgoing wyprowadził Francuzów na prowadzenie, które chyba zbytnio rozluźniło graczy „Les Bleus”. Już osiem minut później wyrównał bowiem wspomniany Pohl, a chwilę przed przerwą Roman Lentner dał nam prowadzenie. Dzieła zniszczenia dopełnił Lucjan Brychczy, który na trzynaście minut przed końcem skarcił francuskich zawodników.
I tak się zakończyło tamto historyczne spotkanie. Jak już wspominaliśmy, był to tylko mecz towarzyski, ale i trudno się nie uśmiechnąć, gdy choćby w takich okolicznościach udaje się pokonać tak utytułowany zespół.