Kiedyś Andrzej Niemczyk powiedział piękne zdanie: „Prawdziwy mężczyzna sprawi, że to nie jego kobiety będą zazdrosne o inne, tylko inne będą zazdrosne o nie”. Można to przełożyć, jak wszystko, na futbol. Michał Probierz mówi dużo o innych zespołach, natomiast sam prowadzi Jagiellonię tak, że to obcy piłkarze i kibice zazdroszczą jego ekipie pierwszego miejsca w tabeli. A Probierz co jakiś czas tę zazdrość podsyca. Czy coś z niej wynika? Same dobre rzeczy. Dla Jagiellonii, rzecz jasna.
Liderująca Jagiellonia 12 lutego przegrała w Gdańsku 0:3 i na korzyść Lechii straciła pierwsze miejsce. Wydawało się, że może być to gong dla białostoczan, który wybije im z głów walkę z Lechią, Legią i Lechem o mistrzostwo. Po meczu Michał Probierz przyznał, że to Lechia jest najbliżej mistrzostwa:
– Graliśmy z jednym z najsilniejszych kadrowo zespołów. Lechia to zdecydowany kandydat do mistrzostwa, a jej kadra jest lepsza od Legii i Lecha. Przed meczem tego nie mówiliśmy, by nie uśpić rywala. Uśpiliśmy samych siebie.
Wyniki Lechii po tych słowach?
1:1 z Termalicą
4:2 z Cracovią
0:1 z Lechem
1:2 z Ruchem
1:2 z Legią
1:0 z Zagłębiem
1:1 z Piastem
Dwie wygrane, i to – umówmy się – szczęśliwe, dwa remisy, trzy porażki. Co się stało, że „zdecydowany kandydat do mistrzostwa” zaczął tracić punkty niemal w każdej kolejce…
Miesiąc później. 11 marca Jagiellonia wygrywa z Koroną i wraca na pole position. Michał Probierz po meczu:
– Z czterech drużyn walczących o mistrzostwo trzeba pogratulować dubletu Lechowi Poznań. Są pod dużą presją i nikt nie wyobraża sobie by z taką siłą nie wygrali ligi i Pucharu Polski. Pokazują dużą moc i będą rywalizować z Legią. Liga ma trzech faworytów, bo nie zapominajmy jeszcze o Lechii. My jesteśmy kopciuszkiem, który trochę ciasta uszczknie.
Mówi to nie tylko po wygranej swojego zespołu, ale też po pięciu wygranych z rzędu Lecha, w których Kolejorz zdobył aż 14 bramek. I co dzieje się później?
0:0 z Górnikiem Łęczna
0:0 z Wisłą Kraków
1:2 z Legią
Czas na jakże popularne w pytanie: przypadek? I odpowiedź: nie sądzimy. Dlatego postanowiliśmy przekręcić do trenera Probierza i dowiedzieć się między innymi, czy chwalenie Lechii i Lecha było zamierzonym „pocałunkiem śmierci” oraz czy i Legii sypnie w najbliższej przyszłości jakąś pochwałą piachu w tryby.
Miał pan jakiś cel w chwaleniu Lechii? Albo inaczej – jaki?
U nas ludzie uważają, że jak ktoś mówi realnie, jak wygląda dana sytuacja, to coś kombinuje. Tak jest źle. Jak mówi nierealnie, to też źle. Ja podchodzę do tego spokojnie, po prostu wiem, jak to funkcjonuje. Lechia ma moc. Nie zapominajmy, że brakowało im Sławomira Peszki czy Grzegorza Kuświka, to też przyczyniło się do gorszych wyników.
A wycofuje pan gratulacje z okazji mistrzostwa dla Lecha?
Nie, nadal podtrzymuję. Przecież Lech to jedyna drużyna, która ma szanse na dublet.
No dobrze, zaczął pan chwalić Lechię, ta zaczęła przegrywać. Pogratulował pan mistrzostwa Lechowi – to samo. W takim razie, co powie pan o Legii?
Ale ja o Legii powiedziałem już przed sezonem, że to główny kandydat do mistrzostwa i jeśli nie zdobędzie mistrzostwa, to będzie tylko ich wina. Skoro w 90% przypadków w Europie ligę wygrywają zespoły z największymi budżetami, to trudno, żeby u nas było inaczej. Czasem są wyjątki, jak Leicester, ale może zdarzyć się wtedy, kiedy liga jest normalna, bez podziału punktów. Gdyby nie było podziału, to jasne, że teraz o mistrzostwo walczylibyśmy my i Legia. Ale tak… wiadomo, że o mistrzostwo walczą Legia, Lechia i Lech, jak dojdzie do podziału punktów, to do walki włączy się też Wisła i Zagłębie, bo różnica punktowa będzie bardzo mała. Wisła wygra jeden mecz i nawet ona zacznie walczyć o mistrza.
Kto na dziś jest głównym kandydatem do mistrzostwa?
Wszystkie zespoły, które znajdą się w ósemce.
Mówi pan tak, ale wie doskonale, że ósmy zespół nie ma szans na wygranie ligi.
To pan tak sądzi. A ja przypominam, że rok temu wiele osób sądziło, że Podbeskidzie nie ma prawa spaść. A spadło.
W tym momencie sezonu Jagiellonię będzie jeszcze satysfakcjonować podium na koniec rozgrywek czy już tylko mistrzostwo?
Satysfakcjonuje nas każdy dobry wynik. Jeśli budżetowo jesteśmy, no, nawet w środku Ekstraklasy, to osiągamy wynik, którego nikt by się nie spodziewał. My jesteśmy kopciuszkiem. I tak gramy fantastyczny sezon. A presję to mają inne zespoły, w które pompowane są duże pieniądze. Legia, Lechia, Lech ze swoimi budżetami są faworytami. Powtarzam – my jesteśmy tylko kopciuszkiem.
SS
fot. FotoPyk