Masz być jak bullterier, jak Wściekły Byk, jak Tommy Lee Jones w Ściganym! – zgodnie z tą zasadą obiecywał walczyć z dopingiem w polskim sporcie minister Witold Bańka. Teraz pole do działania będzie miał jeszcze większe, bo właśnie został członkiem Komitetu Wykonawczego Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Wiemy, co myślicie o komisjach i innych zarządach, ale to naprawdę duża sprawa.
– Bardzo mocno wspieramy WADA w walce z dopingiem. Oczywiście, nie da się go wyeliminować w stu procentach, tak, jak nie da się wyeliminować przestępstw. Ale doprowadzimy do tego, że każdy, zanim sięgnie po zabronione środki, kilka razy pomyśli – mówił Bańka w styczniu w wywiadzie dla Weszło. – Z dopingiem ciężko będzie wygrać, ale trzeba walczyć. Oszuści będą zawsze, naszym zadaniem jest eliminować ich ze sportu.
Dziś WADA ogłosiła, że Bańka zastąpi Thorhild Widvey, byłą norweską minister sportu, w Komitecie Wykonawczym. W 12-osobowym gronie połowę miejsc zajmują osoby ze świata sportu, a resztę – przedstawiciele władz. Teraz Europę, a dokładniej 47 krajów należących do Rady Europy, będzie tam reprezentował Witold Bańka, który został wybrany na to stanowisko jednomyślnie.
– To dla mnie ogromne wyróżnienie, ale także potężna odpowiedzialność. W imieniu Europy będziemy wyznaczać kierunki polityki antydopingowej na całym świecie – mówi Bańka. – Chcemy, żeby WADA była silną organizacją, prowadzącą jeszcze skuteczniejszą walkę o czysty sport, pozbawiony dopingu i korupcji.
Tyle ładnych słów. Co tak naprawdę oznacza wybór Bańki do Komitetu Wykonawczego WADA? Bardzo dużo. Choć na czele Agencji stoi Zarząd, to w praktyce za przygotowanie i rekomendowanie najważniejszych decyzji odpowiada właśnie Komitet, w którego skład wchodzi 12 osób plus prezydent i wiceprezydent Agencji. To między innymi oni przyjmują listy zabronionych środków, a także regulują prace laboratoriów, w których prowadzi się testy antydopingowe. Oni na przykład jesienią 2015 roku zdecydowali, żeby zabronić stosowania meldonium, na którym potem wpadła Maria Szarapowa.
– To wspaniała wiadomość! Cieszyłbym się z każdego reprezentanta Polski w międzynarodowych strukturach, a z wyboru Witka cieszę się szczególnie i po prostu jestem z niego dumny – mówi nam Artur Partyka, dwukrotny medalista olimpijski w skoku wzwyż. – Wiele osób bardzo się dziwiło, kiedy został ministrem sportu, przyznaję, że też byłem trochę zaskoczony. Ale przez półtora roku Witek sprawdził się znakomicie, szybko się nauczył, jak funkcjonować w strukturach i dobrze się odnalazł. Teraz przed nim kolejne zadanie, ale jestem przekonany, że poradzi sobie równie dobrze.
Polska ostatnio była na cenzurowanym – zresztą zupełnie słusznie. W Rio na koksie wpadł mistrz olimpijski z Londynu Adrian Zieliński i jego brat Tomasz. W raporcie za 2015 rok zajęliśmy niechlubne 13. miejsce na świecie pod względem łamania zasad antydopingowych (43 wpadki). Choć do Rosji i 176 przypadków dopingu na szczęście nam daleko, to i tak nie ma się czym chwalić. Bańka, były czterystumetrowiec, walkę z nielegalnym wspomaganiem zapisał na górze swojej listy zadań, kiedy mocno niespodziewanie półtora roku temu został ministrem sportu.
– Świat na poważnie wziął się za zwalczanie tej plagi, czego dowodem kolejna impreza bez udziału rosyjskich lekkoatletów. My w Polsce też jesteśmy w fazie intensywnej walki z dopingiem – podkreśla Artur Partyka. – WADA ma bardzo trudne zadanie i potrzebuje właściwych ludzi. Nominacja Witka oznacza tyle, że jego działania zostały zauważone i docenione także w Europie.