Reklama

Sevilla rozłożona na łopatki. W osiem minut!

redakcja

Autor:redakcja

05 kwietnia 2017, 22:14 • 2 min czytania 3 komentarze

Mecz FC Barcelony z Sevillą. W teorii spotkanie na szczycie ligi hiszpańskiej, w praktyce – parafrazując tytuł znanej serii horrorów – barcelońska masakra tercetem MSN. O ile w przypadku takich hitów często modlimy się, by stanęły wskazówki w zegarkach arbitrów, o tyle akurat dzisiaj wolelibyśmy, aby Clos Gomez zagwizdał po raz ostatni jakieś pół godziny przed upływem ostatniej z regulaminowych sekund. Bo Barca zabiła ten mecz w osiem minut, a później – czemu oczywiście trudno się dziwić – włączyła tryb oszczędzania energii. 

Sevilla rozłożona na łopatki. W osiem minut!

Leo Messi z powodu kartek opuścił ostatni mecz ligowy z Granadą. Z powodu zawieszenia nie zagrał także w kadrze z Boliwią. I trzeba powiedzieć, że taka przerwa w środku sezonu sprawiła, że dziś był wyjątkowo spragniony gry. W zasadzie od jednej pierwszych akcji, gdy z lewej strony przedryblował rywali, ale nie porozumiał się z Suarezem, było widać, że Argentyńczyk ma apetyt na ponowne pogrążenie Sevilli, jednego ze swoich ulubionych rywali. Już kilkadziesiąt sekund później trafił w poprzeczkę, minimalnie nieudana próba chyba jeszcze mocniej go napędziła.

Ale strzelanie rozpoczął ktoś inny. Jakieś typy? Zero zaskoczenia, Luis Suarez. Messi ruszył prawą stroną, zgrał piłkę do środka, a jeden z obrońców Sevilli wybijał ją w ten sposób, że Urugwajczyk mógł popisać się dość efektowną przewrotką. Niby Rico mógł się zachować troszkę lepiej, ale pamiętajmy, że odległość nie była wielka.

To była 25. minuta. Gdy stadionowy zegar pokazywał minutę 33., było już całkowicie pozamiatane. 3-0. Kolejne dwie bramki to już dzieło samego Messiego, który najpierw wykorzystał przytomne zgranie Suarez po akcji Neymara, a później bardzo złe wybicie defensorów Sevilli.

Wychodzi na to, że do kluczowej sytuacji w meczu doszło po mniej więcej kwadransie gry. Po wyrzucie z autu niepewne interwencje zaliczyli obrońcy Barcy, N’Zonzi uprzedził Mascherano i sprawiał wrażenie gościa, który sam jest trochę zaskoczony tym, że stoi oko w oko z ter Stegenem. I uderzył bardzo źle, piłka odbiła się od nogi Niemca i wyszła poza boisko. Kolejną okazję do wymagającej trochę wysiłku interwencji bramkarz Barcy miał bodaj w 70. minucie. I to chyba najlepsze podsumowanie gry Sevilli.

Reklama

Alaves, Leganes, Leicester, Atletico, Gijon, Barcelona. To już seria sześciu meczów bez zwycięstwa. Sampaoli nadmuchał balonik w pierwszej części sezonu do takich rozmiarów, że huk przy jego pękaniu jest naprawdę spory. A Barcelona po prostu robi swoje, dziś ze sporą gracją. Szkoda tylko, że tak krótko.


Najnowsze

Hiszpania

Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Radosław Laudański
0
Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Komentarze

3 komentarze

Loading...