Urazy głowy są absolutnie najgroźniejszymi, jakie można odnieść w meczu piłkarskim. Co innego jednak zderzenie z rywalem, a co innego – z betonową ścianką oddzielającą boisko od trybun. Dokładnie dziewięć lat temu po uderzeniu w taką ściankę zmarł były reprezentant młodzieżowy Chorwacji.
Nie samo uderzenie wywołało jednak tak tragiczne konsekwencje, bo zawodnik zmarł w szpitalu kilka dni po spotkaniu, gdy wydawać by się mogło, że dochodzi do siebie i jego stan zaczyna się stabilizować. Ale od początku…
Hrvoje reprezentował barwy NK Zadar. Jego klub mierzył się z HNK Cibalia. Kilka minut po pierwszym gwizdku arbitra mieliśmy klasyczne starcie bark w bark o piłkę przy linii bocznej. Ćustić wyskoczył do futbolówki, jednak został podepchnięty przez przeciwnika i wypadł poza linię boczną. Impet starcia sprawił, że poleciał aż na oddaloną o kilka metrów od linii bocznej betonową ściankę, o którą oparte były reklamy.
Pech chciał, że uderzył w nią najgorzej, jak tylko mógł. Głową. Za reanimację momentalnie zabrali się piłkarze, chwilę później piłkarz został przewieziony do szpitala. Okazało się, że doznał rozległych urazów i że konieczna będzie operacja. Gdy wszyscy myśleli już, że chwila, w której piłkarza przewieziono ze stołu operacyjnego z powrotem do sali szpitalnej oznacza koniec strachu o jego zdrowie, stało się najgorsze…
Wdało się zakażenie, które wywołało znaczny wzrost temperatury ciała. Mimo wielu prób reanimacji, życia Ćusticia nie udało się uratować. Tamtejszy związek zadecydował, że w ramach żałoby, cała następna kolejka zostanie odwołana i rozegrana w innym terminie.
W dniu śmierci Ćustić miał zaledwie 24 lata. I stał się tym samym kolejnym z piłkarzy, których życie zostało tragicznie przerwane w wyniku, czy raczej konsekwencji, boiskowych zdarzeń.