Reklama

Białystok ma lidera! I wiszący nad głowami spory problem

redakcja

Autor:redakcja

02 kwietnia 2017, 18:37 • 3 min czytania 25 komentarzy

Jagiellonia Białystok bez Konstantina Vassiljeva. Rzucanie tego hasła zimą w obecności kibiców z Podlasia było niemal gwarancją palpitacji serca, a już na pewno solidnej porcji bluzgów. Dziś po raz pierwszy tej wiosny mogliśmy się przekonać, czy to mogłoby się udać. I cóż, jeśli mamy być szczerzy, to Jagiellonia bez Estończyka wyglądała tak niewyraźnie, jakby przez dwa ostatnie wieczory świętowała brak wygranej Lecha w Krakowie, zamiast przygotować się do meczu z Bruk-Betem. 

Białystok ma lidera! I wiszący nad głowami spory problem

Oczywiście pamiętamy o tym, że bez Vassiljeva w składzie drużyna Michała Probierza potrafiła puknąć jesienią Kolejorza, a także bezbramkowo zremisować z Pogonią. Z kolei gdy musiał on opuścić plac w trakcie pierwszej połowy, zespół z Podlasia przegrał z Wisłą Płock. Podobnie wyglądało to dzisiaj, trzeba było na gorąco wdrażać plan B – Vassiljev zgłosił uraz i już w 25. minucie zszedł z boiska.

Do tego momentu gra ekipy ze ścisłej czołówki mogła się podobać. Szczególnie Ziggy Gordon wyglądał tak, jakby w trakcie przerwy reprezentacyjnej przeszedł błyskawiczny kurs gry na boku obrony i zdał go z wyróżnieniem. Po jednej z kilku jego akcji gola głową powinien strzelić Sheridan, w innej sytuacji zbyt lekko uderzył Vassiljev, a trzecią dobrą okazję zmarnował Guti. Wydawało się, że kwestią czasu jest to, że z głośników popłynie dżingiel od Zenka.

A później była wspomniana zmiana. I na oko 112 wrzutek Jagi, z których wynikało znacznie mniej niż powinno.

A Bruk-Bet zwietrzył swoją szansę. Z czasem błąd zdarzył się Gordonowi, wtedy fajnym strzałem popisał się Stefanik, ale Kelemen świetnie interweniował. Po innej akcji Gutkovskis – przypominamy: środkowy napastnik – był zaskoczony, że dostał piłkę kilka metrów przed bramką i chybił. Była też choćby okazja Guby, ale lepiej zostawić ją bez komentarza.

Reklama

Marcin Węglewski, który zastąpił na stanowisku trenera Bruk-Betu Czesława Michniewicza, nie zaskoczył składem. No, poza jednym nazwiskiem, bo skorzystał z Sebastiana Ziajki, który u poprzednika wystąpił tylko dwa razy w tym sezonie ligowym, za każdym razem wchodząc z ławki. Decyzja trafiona jak – nie przymierzając – sprzedaż Wisły Kraków Meresińskiemu. Mieliśmy wrażenie, że sił Ziajce starczyło na jakieś 40 minut, a później duet Cernych-Tomasik, co również podkreślali komentatorzy, po prostu zabiegał 34-latka. O ile długo nie było przykrych konsekwencji, o tyle 10 minut przed końcem Ziajka wykonał w polu karnym wślizg, który powinien wyglądać trochę inaczej. Po trafieniu w piłkę, oberwał od niego również Tomasik, trochę dołożył od siebie i nieszczęście gotowe. Karny z tych miękkich, ale nie możemy się pozbyć wrażenia, że tak doświadczony piłkarz powinien zachować się lepiej i nie dawać sędziemu (generalnie średnie zawody, trochę pogubił się przy faulach i kartkach) żadnego pretekstu.

Jedenastkę na gola zamienił Sheridan, Jagiellonia wymęczyła zwycięstwo i siedzi na fotelu lidera. Są powody do radości, ale większe do niepokoju. Chuchanie i dmuchanie na Vassiljeva czas zacząć.

L837QMW

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Trener Chelsea wstawia się za Mudrykiem. “Wszyscy wierzymy, że jest niewinny”

Arek Dobruchowski
5
Trener Chelsea wstawia się za Mudrykiem. “Wszyscy wierzymy, że jest niewinny”

Komentarze

25 komentarzy

Loading...