Reklama

Uwaga, uwaga: piłkarze Górnika zagrają dziś przeciwko trenerowi

redakcja

Autor:redakcja

01 kwietnia 2017, 13:02 • 3 min czytania 17 komentarzy

Granie przeciwko trenerowi to praktyka, o której co jakiś czas po cichu mówi się w kontekście polskich klubów. Piłkarze uważają szkoleniowca za przygłupa, nie cenią jego metod, woleliby kogoś do tańca i różańca, a nie do harówki i… harówki? Mają w rękach wszystkie karty, by go zwolnić. Prezesi klubów niekoniecznie chcą się kopać z koniem – w końcu ulegają, bo przecież łatwiej wymienić jednego gościa za sterami niż jedenastu piłkarzy.

Uwaga, uwaga: piłkarze Górnika zagrają dziś przeciwko trenerowi

Piszemy o tym nie przypadkowo, bo wyczuwamy, że z podobnym procederem będziemy mieli do czynienia na finiszu obecnych rozgrywek. Na konferencji prasowej po meczu z Lechem po kolejnej stracie punktów cele na sezon jasno wyznaczył Franciszek Smuda:

– Gramy o spadek.

Trzeba więc zadać pytanie: czy piłkarze zagrają dziś przeciwko trenerowi?

Przed nimi spory dylemat: wierzyć na ślepo w wizję trenera czy próbować zachować robotę na poziomie Ekstraklasy? Podkładać się przed rywalami czy próbować wychodzić z meczów z twarzą? Kopać do własnej bramki czy jednak nie do własnej? Ufać Smudzie czy zdrowemu rozsądkowi?

Reklama

Uczciwie trzeba natomiast przyznać, że Smuda ustawił się w dość wygodnej pozycji, bo jego ekipa w wyścigu o spadek jest największym faworytem.

***

Przed dzisiejszym meczem Arki z Górnikiem zastanawia nas jeszcze jedno – czy Smuda będzie kontynuował eksperyment z Pitrym na środku obrony. Powiedzmy sobie szczerze: Pitry zagrał z Lechem zaskakująco dobrze. Na to, że zatrzyma rozpędzony atak „Kolejorza” poza tzw. logiką Ekstraklasy nie wskazywało kompletnie NIC. Bo czy Pitry ma cokolwiek, co predestynowałoby go do roli stopera? Wzrost? Siłę? Szybkość? A może dał się poznać jako nieustępliwy bulterier, który w środku pola czyści wszystko?

Sami widzicie – logicznych argumentów za Pitrym na stoperze tyle, co kot napłakał.

Przed Smudą dylemat: brnąć dalej w ten eksperyment, który na logikę nie ma prawa wypalić czy odpuścić, zanim zakończy się to katastrofą? Fakt faktem, że jeśli nie zagra Pitry, to zagra Komor, co – że tak to ujmiemy – ułatwia podejmowanie każdego ryzyka. Przeanalizujmy – jak wypadały inne ligowe eksperymenty w ostatnich latach?

Pavol Stano na ataku. Wypalił jednorazowo. W swoim pierwszym meczu w roli napastnika Stano od razu zapakował dwie bramki. Później na ataku wystąpił jeszcze trzy razy, ale szybko wyszedł szereg jego braków.
Guilherme na lewej obronie. Od biedy zagra na obronie, ale skałą nie do przejścia bynajmniej nie jest.
– Stojan Vranjes na środku obrony. Jeden mecz. Nota: 1. Więcej nie potrzeba.
– Bartosz Szeliga od prawej obrony do ataku. Wydaje się, że trochę brakuje mu stabilizacji. To na razie tylko solidny ligowiec.
– Tomasz Cywka na prawej obronie. Wypaliło. Po zmianie pozycji Cywka odżył i na ten moment jest jednym z sensowniejszych prawych obrońców w lidze.
Mateusz Możdżeń na prawej obronie. Nie wypaliło. Choć upór, z jakim Możdżeń był wystawiany na tej pozycji był trudny do zrozumienia.
– Marcin Pietrowski na stoperze. Strzał w dychę.
– robienie z napastników skrzydłowych u Jacka Zielińskiego. W przypadku Rakelsa wypaliło, w przypadku Jendriska czy Szczepaniaka tak sobie.
– Helio Pinto na lewej obronie. Cierpliwości starczyło na dwa mecze.
– Rafał Grzyb na prawej obronie. Wypaliło. Grzyb robił przez parę ładnych miesięcy za solidną alternatywę.
– Piotr Tomasik na prawej pomocy. Jednorazowy strzał, bo od razu wrócił na nominalną pozycję, ale asystę jako prawoskrzydłowy zaliczył.
Piotr Grzelczak na lewej obronie. Dostał od nas tróję, nikt nie wpadł już więcej na to, by bronić dostępu do bramki Grzelczakiem.
Frączczak na lewej obronie, na środku pomocy, na lewej pomocy, na ataku. Frączczak wszędzie. W punkt.

Reklama

Jakie wnioski można wyciągnąć z tych eksperymentów? W momencie, gdy próba wydawała się logiczna (Grzyb, Pietrowski, Cywka), nie kończyło się na jednorazowym strzale i piłkarze zabawiali na nowych pozycjach na dłużej. Gdy jednak pomysł od początku wydawał się niemożliwy (Stano, Pinto, Vranjes), weryfikacja następowała zaskakująco szybko. Nawet, jeśli pierwszy mecz wypadał rewelacyjnie.

Z powoływaniem Pitrego na Rumunię zalecamy się zatem wstrzymać.

9ywrpSB

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...