Nie ukrywamy, że byliśmy świadkami wielu pasjonujących relacji medialnych poświęconych reprezentantom Polski. Myśleliśmy, że po żółtym pasku w TVN-ie obwieszczającym, że piłkarze zjedli śniadanie, nic już nie jest w stanie nas zaskoczyć. Aż do momentu, kiedy trafiliśmy na “Express Ilustrowany”.
Znaleźliśmy w nim wstrząsający reportaż o wizycie Roberta Lewandowskiego w Łodzi i choć piłkarz był tam w poniedziałek, to emocjonujący tekst trzymał nas za mordy do dziś. Zacytujmy fragment:
Tymczasem Robert Lewandowski przyjechał prosto z lotniska „Okęcie” do Łodzi, do siedziby firmy Gillette produkującej golarki, której to marki „Lewy” jest ambasadorem. Stamtąd z kolei został przewieziony czarnym mercedesem pod terminal łódzkiego lotniska, z którego rejsowym samolotem słoweńskich linii lotniczych Adria Airways odleciał o godz. 18.25 do Monachium, gdzie mieszka. Na łódzkim lotnisku piłkarz pojawił się o godz. 18. Był ubrany w jeansy, czarny T-shirt i szarą koszulę z rękawami podciągniętymi do łokcia. Na głowie miał z kolei przeciwsłoneczne okulary.
Miał ze sobą także kurtkę, walizkę, czarną, skórzaną torbę i czarny plecak. Samochód podwiózł go pod wejście dla VIP-ów. Wysiadając z auta, Lewy rozmawiał przez telefon komórkowy. Przed wejściem dla VIP-ów czekała na niego grupka fanów. Autografy rozdał tylko najmłodszym i wszedł do terminala. Następnie Robert Lewandowski przeszedł tradycyjną odprawę bezpieczeństwa, podczas której musiał zdjąć m.in. pasek od spodni i zegarek. Po odprawie przeszedł pieszo z terminala do stojącego na płycie samolotu (inni pasażerowie zostali przewiezieni autobusem).
I tak naprawdę można tu poczuć pewien niedosyt, bo wciąż nie wiemy, którą ręką Lewandowski trzymał walizkę, jakiego koloru była kurtka i o której godzinie rozdawał autografy. Dowiedzieliśmy się natomiast, że firma Gillette produkuje golarki oraz że na lotnisku przechodzi się tradycyjną odprawę bezpieczeństwa, przy której trzeba zdjąć pasek i zegarek. Autor tego fascynującego reportażu mógł także z kronikarskiego obowiązku dodać, kim w ogóle jest Lewandowski i jaka jest encyklopedyczna definicja samolotu. Wtedy dopiero miałby poczucie wyczerpania tematu, a i objętość tekstu byłaby jeszcze bardziej zadowalająca.
Kiedy skończyliśmy czytać ten tekst, była 10:23, a my mieliśmy na sobie niebieską koszulkę z nadrukiem, jeansy oraz czarne skarpety – jedną podciągniętą za kostkę, drugą nieco zawiniętą. Na biurku stał kubek z kawą firmy Lavazza, która to jest producentem kawy. Następnie delikatnie podnieśliśmy się znad biurka, dokonując tradycyjnego odsunięcia krzesła i udaliśmy się pieszo w stronę kuchni. Na zegarze była 10:24, kiedy to płynnym ruchem umieściliśmy “Express Ilustrowany” w śmietniku.
Fot. FotoPyK