Reklama

To są wicemistrzowie świata? To jakaś popierdółka jest!

redakcja

Autor:redakcja

29 marca 2017, 12:47 • 3 min czytania 33 komentarzy

Gdyby nawet pobieżnie przypatrzeć się reprezentacji Argentyny, aż nie chce się wierzyć, że ta drużyna przed trzema laty była o włos od zostania najlepszym zespołem na świecie. Że zabrakło niewiele, by w finale brazylijskiego mundialu ograć Niemców. Dziś bowiem “Albicelestes” to zespół, który nie budzi strachu nawet przed totalnymi outsiderami.

To są wicemistrzowie świata? To jakaś popierdółka jest!

Porównujemy sobie jedenastkę, która kilkadziesiąt miesięcy temu zawiesiła na szyjach srebrne medale z tą, która skompromitowała się wczoraj w Boliwii.

Romero – Zabaleta, Demichelis, Garay, Rojo – Perez, Mascherano, Biglia, Lavezzi – Messi, Higuain

Romero – Roncaglia, Musacchio, Mori, Rojo – Perez, Pizarro, Banega, Di Maria – Correa – Pratto

No i niby kilka różnic jest, ale też gdy spoglądamy na rezerwowych, którymi dysponował wczoraj Edgardo Bauza i bierzemy pod uwagę brak Messiego, to jednak trudno uciec wrażeniu, że piąte miejsce w grupie eliminacyjnej brzmi skandalicznie. Aguero, Lavezzi, Dybala, wspomniany Leo, w meczu z Chile Otamendi, Mascherano, Higuain… No nie wmówicie nam, że nie ma tam kim grać.

Reklama

Tymczasem bilans “Albicelestes” w ostatnich miesiącach to jakiś ponury żart. 2:2 z Wenezuelą, 2:2 z Peru, 0:1 z Paragwajem, 0:3 z Brazylią, 3:0 z Kolumbią, 1:0 z Chile i 0:2 z Boliwią. Do tego znaczne uzależnienie od Messiego i perspektywa trzech kolejnych spotkań bez zawodnika Barcelony w składzie (ledwo 7 z 24 możliwych punktów w meczach bez LM). Naprawdę, gdybyśmy na tę chwilę mieli typować, czy Argentyna odwiedzi w 2018 roku Rosję, to nie postawilibyśmy nawet złotówki. Fakt faktem plasując się na piątym miejscu w grupie wicemistrzowie świata mają tylko dwa “oczka” straty do drugiej Kolumbii, ale sytuacja i tak nie jest godna pozazdroszczenia. Zwłaszcza, że przecież kłopoty sportowe swoją drogą, ale i poza boiskiem nie dzieje się dobrze. By nie powiedzieć – katastrofalnie.

Tak zresztą pisaliśmy wczoraj:

„Trener kadry olimpijskiej Argentyny zeszłego lata musiał pożyczać pieniądze od swojej córki.”

„W obecnej sytuacji Argentyna powinna się cieszyć, że w ogóle ma selekcjonera. Bauza trenuje za darmo. Związek nie ma żadnych pieniędzy.”

„Lionel Messi opłaca wynagrodzenia ochroniarzy drużyny narodowej z własnej kieszeni od sześciu miesięcy. AFA za to nie płaci.”

„Federacja poprosiła zawodników, by opłacili swoje bilety lotnicze i zapłacili za jedzenie podczas Copa America 2016. Naprawdę, AFA nie ma jakichkolwiek środków.”

Reklama

Przypomina to wszystko nie federację odpowiedzialną za jedną z czołowych reprezentacji świata, a jakąś B-klasową sklejkę – piłkarzy przebierających się w jakimś walającym się baraku, prezesa stawiającego przy linii dwie zgrzewki wody i trenera, który trenuje dla zabicia czasu. To idealnie rzutuje zresztą na postawę boiskową, bo zawodnicy w najmniejszym stopniu nie wyglądają jak, po pierwsze, zawodowi piłkarze, po drugie – rodacy potrafiący posługiwać się tym samym językiem. Nie potrafiliśmy bowiem pojąć niektórych z wczorajszych zachowań “Albicelestes”.

Terminarz na ostatnie cztery kolejki? Urugwaj (wyjazd), Wenezuela (dom), Peru (dom), Ekwador (wyjazd). Biorąc pod uwagę to, co zobaczyliśmy w starciu z Boliwią, to nawet ta potyczka z zamykającą stawkę Wenezuelą nie musi być łatwą przeprawą.

Najnowsze

Skoki

Lillehammer przyniosło nam… najstarszego lidera PŚ w historii. Polacy? Bez błysku

Błażej Gołębiewski
0
Lillehammer przyniosło nam… najstarszego lidera PŚ w historii. Polacy? Bez błysku

Komentarze

33 komentarzy

Loading...