Jednym z najczęściej dyskutowanych problemów przed nadchodzącymi coraz większymi krokami Mistrzostwami Świata w Rosji jest oczywiście tamtejszy świat kibicowski. Rosjanie nigdy nie byli postrzegani jako pacyfiści, a od mniej więcej dekady tamtejsi kibice prowadzą mniej lub bardziej zajadłą walkę z całą Europą o miano najtwardszych chuliganów kontynentu. Wystarczy prześledzić wypowiedzi, zachowania i oprawy z ostatnich lat.
2012 to słynna zadyma na Moście Poniatowskiego w Warszawie, gdzie Rosjanie walczyli ze swoimi polskimi odpowiednikami. Na oprawach między innymi “This is Russia” z niedźwiedziem, która nie pozostawiała wątpliwości co do bojowego nastawienia kibiców z Moskwy i Sankt Petersburga. Cztery lata później, we Francji, jest już o wiele gorzej – zamiast dość niewinnych przepychanek na moście, mamy trwającą dwa dni wojnę, w której cała dzielnica Marsylii zostaje kompletnie zdemolowana. Angielscy panowie z brzuszkiem nie dotrzymują kroku rosyjskim zawodnikom MMA, którzy są zorganizowani w znanym z naszych trybun stylu. Zamiast typowej dla Anglików alkoholowej karczemnej awantury – strategia, treningi, kamuflaż.
– Oni są zafiksowani na punkcie udowadniania Anglikom swojej wyższości – powtarzają wszyscy eksperci zajmujący się tematyką kibicowską. W rozmowie z Weszło dr Dariusz Łapiński odpowiedzialny w PZPN-ie za bezpieczeństwo opowiadał barwnie o przygodach wyspiarskich fanatyków.
Anglicy faktycznie jeżdżą w dużych liczbach, ale angielscy chuligani mają po sześćdziesiąt lat. To zresztą dobry przykład, rozmawiałem z Kevinem Milesem, jednym z ludzi, którzy są odpowiedzialni za organizację tego wszystkiego w Anglii. On mówi, że dla nich to istna droga krzyżowa. W dowolnym miejscu na świecie, gdziekolwiek pojawiają się Anglicy, wyskakują lokalne chojraki. Czy to Macedonia, czy Albania, czy inne państwo – każdy chce się bić z Anglikami. Kevin, fan Newcastle, opowiadał mi parę historii ze swoich klubowych wyjazdów. W Rosji podbijają do nich lokalni chuligani, chcąc się sprawdzić. Kevin trochę bezradny mówi: panowie, ale jak? No to ci odpowiadają – czy jest z wami słynny „Postman”? Kevin mówi: przyjechał, jasne, ale koledzy – on dwa tygodnie temu skończył sześćdziesiąt lat!
We Francji widzieliśmy to bardzo dokładnie. “Postman”, “Butcher” i kumple, z kuflem piwa w łapie, kontra Siergiej i Misza, 25-letnie maszyny z własnym rekordem na matach i ringach. Krążący wśród kibiców mem dobitnie oddawał rzeczywistość w Marsylii podczas starć angielsko-rosyjskich.
Dość naturalne stały się obawy – skoro Rosjanie tak śmiało poczynali sobie we Francji, jak będzie na ich terenie, gdzie znają każdy zaułek, każde podwórko i każdy pub? Atmosfery nie poprawiały wypowiedzi rosyjskich polityków bezpośrednio po francuskich zadymach.
– Nie widzę nic strasznego w walce kibiców. Wręcz przeciwnie. Nasze chłopaki to zuchy. Tak trzymać! – pisał na Twitterze Igor Lebiediew, wiceprzewodniczący Dumy. Dodawał również, że minister sportu zapewne sam wziąłby udział w walkach, jeśli oczywiście byłby na miejscu. Szef dyplomacji w Rosji, Siergiej Ławrow, dodawał: – Nie możemy ignorować prowokacyjnych zachowań fanów piłki nożnej z innych krajów. Na pewno widzieliście kadry z telewizji, jak depczą rosyjską flagę, jak wykrzykują obelgi w kierunku rosyjskiego rządu oraz wobec czołowych rosyjskich sportowców.
Tenże Ławrow ostro zaapelował też do Francji, by nie powtarzała w przyszłości działań takich jak prewencyjne zatrzymanie autokaru z rosyjskimi kibicami w celu sprawdzenia, czy nie uczestniczyli w zadymach w Marsylii. Coś, co choćby w Polsce wydaje się kompletnie naturalne, spotkało się z oburzeniem Moskwy, która zarzuciła w dodatku Francuzom brak kompetencji i współodpowiedzialność za zadymy. Równolegle w mediach pojawiało się coraz więcej pogłosek o związkach rosyjskich chuliganów z władzą – wskazując między innymi na wspólne podróże samolotowe czy dość wysoki poziom pobłażliwości rosyjskich służ wobec chuliganów.
Dowody? Cóż, przede wszystkim Rosjanie wszystkie ustawki, bójki w lasach, na polanach czy nawet między blokami obszernie dokumentują zdjęciami i filmami, następnie udostępnianymi w Internecie. Coś, co w wielu miejscach na świecie z Polską na czele zakończyłoby się wyłapaniem wszystkich uczestników, w Rosji uchodzi na sucho. Rosyjscy chuligani nieszczególnie się kamuflują, zresztą, to właśnie w Rosji podjęto działania zmierzające do wprowadzenia legalnych bójek z kilkunastoma uczestnikami – na razie w formule ośmiu na ośmiu na półoficjalnych turniejach gdzieś w głębi Moskwy oraz pięciu na pięciu w medialnych galach “Team Fighting Championship”, organizowanych w Rydze. Wspomniany już populista Igor Lebiediew wypalił zresztą, że powinno się te walki rozgrywać podczas MŚ 2018 na mundialowych stadionach, w przerwie bądź przed meczami.
Temat był na tyle poważny, że oczywiście jak zwykle zainteresowali się nim tropiciele wszelkiej sensacji ze stacji BBC. Pamiętacie, jak z Polski Anglicy mieli wracać w plastikowych workach? Cóż, Rosję przedstawiono jeszcze lepiej. Dokument “Russia’s Hooligans Army” z udziałem kibiców walczących w Marsylii miał – mimo że chuligani występowali w kominiarkach – zdjąć maski chuligaństwa w kraju organizatora przyszłorocznych mistrzostw świata. Poza stertą dość oczywistych informacji o bójkach w lasach, nienawiści do Anglików i zapowiedziach “gwarantowanego bicia przyjezdnych” znalazło się tam kilka poszlak dotyczących powiązania rosyjskich chuliganów z Władimirem Putinem. Część wypowiedzi odpytywanych przez BBC kibiców można było zinterpretować wręcz jako przyznanie się do związków z rządem.
To zaś potwierdzałoby rewelacje z 2016 roku o “wojnie hybrydowej”, której przejawem miało być “wysłanie przez Putina do Francji armii chuliganów” w rządowych samolotach.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Już wcześniej bowiem większe ekipy z Rosji – przede wszystkim te z Moskwy – narzekały na “dokręcenie śruby” przez rząd. Powstało nawet graffiti-ostrzeżenie dla służb – “jeśli dokręcasz kurki, uważaj, by nie zerwać gwintów”.
Tego typu reakcje z jednej strony potwierdzają, że Rosja długo była wobec chuliganów pobłażliwa, z drugiej jednak – zaprzeczają wersji BBC i innych zachodnich mediów starających się przedstawić rosyjskich kibiców jako inną wersję zielonych ludzików znanych z Ukrainy. Jeśli jakiś układ łączy (łączył?) te dwa światy – stracił na aktualności.
Choć…
I tu właśnie pojawiają się fani Spartaka Moskwa wywołani w tytule. Mimo że w dokumencie BBC pierwsze skrzypce grali kibice klubu FC Orel z grupy “Butchers”, produkcja odbiła się tak szerokim echem, że głos zabrała jedna z trzech największych krajowych ekip. Podczas ligowego meczu z Lokomotivem zaprezentowali dwie oprawy wymierzone w BBC.
Przekaz pierwszej jest jasny, druga z kolei… Cóż, sami nie wiemy, jak to traktować. Jak sami widzicie, na oprawie jest między innymi Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych, całość zaś podpisana jest jako: “Kibice Wielkiego Kraju”. Artyści zawsze pozostawiają pewne pole do interpretacji swoich dzieł, więc wiadomość nie jest w żadnym wypadku pewna, ale pierwszy z lewej przypomina chyba nieco pewnego “wielkiego” Rosjanina z Gruzji (inni widzą w nim Dmitrija Nazarowa, aktora i kibica Spartaka)… Tak czy owak – używanie polityków na oprawach, nawet jeśli – tak jak Ławrow – są zadeklarowanymi kibicami klubu to coś nowego, nawet w Rosji.
Odkłamywanie materiału BBC równolegle odbywa się też w mediach. W filmie HTB biorą udział te same osoby, co w produkcji z Wielkiej Brytanii, opowiadając o tym, jak żałują i wycofują się ze swoich słów. Przekonują, że całość została zmanipulowana, oni wcale nikogo w 2018 roku bić nie będą, a ogółem wszystko jest jednym wielkim uderzeniem w dumne państwo – kolejnym po aferze dopingowej chociażby.
Czyli – na negatywny materiał o rosyjskich chuliganach w angielskiej telewizji odpowiadają jednocześnie rosyjskie media i kibice, ci ostatni – używając m.in. wizerunku ważnego polityka w gabinecie Władimira Putina. Pachnie akcją inspirowaną przez rządzących? To dorzućmy jeszcze enigmatyczny tweet grupy Ultra Sever odpowiedzialnej za oprawy Spartaka Moskwa.
Заявление.
К двум большим баннерам на нашей трибуне никакого отношения не имеем.
Ультра.— Ультра Север (@Ultra_spartak) 18 marca 2017
Nie mamy nic wspólnego z tymi dwoma bannerami, podpisano: ultrasi.
Nie wiemy, czy w Rosji dojdzie do bójek zapowiadanych przez kibiców w materiale BBC, nie damy sobie też uciąć choćby paznokcia za to, że nagle lejący się po mordach ustawkowicze z lasów w wakacje 2018 roku będą oprowadzać turystów po moskiewskich muzeach. Jedno jest pewne – rosyjscy kibice i ich związki ze światem polityki to bagno tak gęste, że jeszcze długo po mistrzostwach nie dowiemy się, co tak naprawdę działo i dzieje się w Rosji.
Aha, a jeśli ktoś nie czuje specjalnego strachu przed kibicami – z Rosji dobiegają równie wesołe informacje na przykład w kwestii infrastruktury drogowej. Poniżej Wołgograd.