Reklama

Polski mecz w Serie A: Skorupski obronił karnego, Milik i Zieliński widzieli to z ławki

redakcja

Autor:redakcja

19 marca 2017, 14:31 • 3 min czytania

Łukasz Skorupski 10 razy w tym sezonie kończył mecz ligowy z czystym kontem. W całej lidze lepszy od niego przed tą kolejką był Wojciech Szczęsny, jednak biorąc pod uwagę klasę klubu, w którym broni były golkiper Górnika, można powiedzieć, że to trochę tak, jakby zapracował na nominację do ważnej nagrody filmowej za rolą w zwyczajnym gniocie. Empoli ma szczęście, że:

Polski mecz w Serie A: Skorupski obronił karnego, Milik i Zieliński widzieli to z ławki

a) ma Skorupskiego,
b) 
w Serie A są trzy ekipy kompletnie beznadziejne.

Reklama

Dzięki temu klub ten wciąż ma bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. Nawet pomimo tego, że Skorupski czystego konta nie zachował już od siedmiu spotkań (sześć porażek w tym czasie). I umówmy się – ciężko było liczyć na to, że Polak przełamie się właśnie dziś w spotkaniu z Napoli, najskuteczniejszą drużyną w lidze. 

Ale, ale, ale. I tak jest go za co chwalić. Na początku spotkania sędzia podjął kontrowersyjną decyzję i wskazał na rzut karny po faulu, do którego prawdopodobnie doszło jeszcze przed szesnastką. Tak czy siak polski bramkarz dostał okazję do wykazania się i jej nie zmarnował. Obronił jedenastkę wykonywaną przez Driesa Mertensa.

To już trzeci karny obroniony przez Skorupskiego w tym sezonie. Jednak o ile z Cagliari udało się wtedy wygrać, o ile z Torino Polak interweniował na wagę remisu, o tyle dziś jedynie odroczył egzekucję. Już 12 minut później nie miał nic do powiedzenia przy trafieniu Insigne. Tak samo jak przy świetnej próbie z rzutu wolnego Mertensa (ledwie musnął piłkę, byłaby świetna parada, gdyby dał radę ją zatrzymać). O dziwo nie wybronił również drugiego karnego. Tym razem wątpliwości nie było żadnych – Callejon był faulowany, a pewnym strzałem popisał się Insigne. W 38. minucie było po spotkaniu. Przynajmniej tak się wydawało.

To miał być polski mecz, ale trochę plany popsuł nam Maurizio Sarri, który przytrzymał na ławce zarówno Piotra Zielińskiego, jak i Arkadiusza Milika. Szczególnie szkoda tego pierwszego, bo przecież to właśnie na Stadio Carlo Castellani środkowy pomocnik na dobre zaistniał w Serie A. Ostatecznie ma murawie pojawił się tylko Milik, dostał od swojego trenera około 10 minut. I nie zrobił w tym czasie zbyt wiele.

Napoli przy prowadzeniu 3-0 tempo podkręcało stosunkowo rzadko. Trzeba uczynić z tego zarzut pod adresem faworyta. Na szczęście dała o sobie znać ambicja gospodarzy. Nie położyli się na murawie, nie wyczekiwali tylko ostatniego gwizdka, tylko dali swoim kibicom trochę radości i postraszyli aktualnego wicelidera. O ile strzały z gry mijały bramkę Reiny, o tyle Empoli udało się niemal skopiować dwa gole Napoli. Najpierw El Kaddouri zamienił na bramkę rzut wolny. Później Maccarone wykorzystał karnego (ewidentny faul Ghoulama). 2-3, a licząc z doliczonym czasem ponad 10 minut do końca. Dwie okazje zdążyli jeszcze sobie wypracować gospodarze, ale zarówno Mame Thiam, jak i Maccarone strzelali niecelnie.

Tak czy siak – to była spora dawka emocji. Może przed meczem oczekiwaliśmy bardziej tych związanych z Polakami, ale i tak warto było do rosołu obejrzeć to spotkanie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama