Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, które latem rozegrane zostaną na polskich boiskach, to dla wielu naszych młodzieżowców prawdziwa gratka. Nawet większość naszych stranierich, którzy wiekowo kwalifikują się do udziału na tej imprezie, już wyraziło chęć gry w drużynie Marcina Dorny. Jak wszyscy doskonale wiedzą, nasza reprezentacja – jak na nasze warunki – ma niebywały potencjał, więc nasz selekcjoner będzie miał tzw. kłopot bogactwa. I nie ulega wątpliwości, że ów kłopot jest świetną wiadomością dla naszej piłki, ale już w kontekście samego turnieju zmusi Dornę do podjęcia kilku naprawdę trudnych decyzji.
Nie trzeba specjalnie ruszać głową, by wyobrazić sobie, że na Euro 2017 nasza ofensywa będzie wyglądać następująco – z przodu Milik i Stępiński, za nimi Linetty, a po bokach Kapustka i Zieliński. Każdy z nich dostał od Adama Nawałki zaproszenie na dorosłe Euro 2016, i każdy reprezentuje już barwy solidnego zachodniego klubu. Można też napisać, że każdy ma swoje problemy, przez które dodatkowe boiskowe minuty podczas MME mogą się okazać przydatne. Kapustka prawie w ogóle nie gra, Milik dopiero dochodzi do siebie po kontuzji, a Stępiński, Linetty i Zieliński mieli w ostatnim czasie mniejsze lub większe problemy z grą w podstawowej jedenastce. Patrząc z tej perspektywy, dla przynajmniej kilku z nich mecze na wysokiej intensywności na turnieju w Polsce mogą się okazać idealnym dopełnieniem sezonu i sprawić, że do kolejnych rozgrywek przystąpią lepiej przygotowani oraz – w przypadku sukcesu – z o wiele większą pewnością siebie.
No dobra, to teraz wyobraźmy sobie inny wariant ofensywny, nieco pokombinowany, złożony ze znajdujących się w świetnej formie ligowców. Z przodu Piątek i Niezgoda, za nimi Lipski, a po bokach Kownacki i Frankowski. Brzmi mniej okazale? Z pewnością, ale nieco inne światło rzucają tu ostatnie serie wykręcane przez tych piłkarzy (za transfermarkt.pl):
Lipski: 10 meczów – 4 gole, 3 asysty
Frankowski: 16 meczów – 8 goli
Piątek: 15 meczów – 8 goli, 2 asysty
Niezgoda: 15 meczów – 9 goli, 3 asysty
Kownacki: 12 meczów – 9 goli
Szczerze? Dawno nie było takiej sytuacji, by aż tylu piłkarzy wciąż łapiących się do drużyny U-21 tak bardzo mieszało w ekstraklasie. Wyżej wymienieni zawodnicy to – w odróżnieniu od niektórych stranierich – ludzie, od których trenerzy zaczynają wyczytywanie podstawowych jedenastek. W ostatnich tygodniach to właśnie ci piłkarze w ogromnym stopniu decydują o obliczu swoich drużyn i, jeżeli nie przyplączą im się jakieś urazy, spokojnie można założyć, że do samego końca rozgrywek pozostaną w rytmie meczowym. A ich statystyki mogą się wtedy prezentować znacznie bardziej okazale, tak jak i – w przypadku niektórych – lepiej może wyglądać półeczka z trofeami.
I tu właśnie dochodzimy do dylematu, przed którym wkrótce stanie Marcin Dorna. Czy postawić na ogranych ligowców znajdujących się na fali wznoszącej, którzy nie zawodzili go także w ostatnich test-meczach, czy jednak wybrać bardziej renomowanych stranierich, którzy jednak mają problemy z regularną grą i – tak jak Milik, Linetty czy Zieliński – w ostatnim czasie w ogóle nie jeździli na młodzieżówkę. Wiadomo, nie jest to wybór z gatunku – ta piątka lub ta piątka, w praktyce formacja ofensywna będzie zestawiona z piłkarzy z obydwu grup. Z całą pewnością zobaczymy jednak kilka pojedynczych par, w których bardzo dobrego piłkarza Dorna będzie musiał posadzić na ławce rezerwowych.
Można się też od razu zastanowić, jaki jest prawdziwy cel młodzieżowego grania. Czy jest to – dajmy na to – medal na zbliżającym się turnieju, czy jednak przygotowanie jak największej liczby piłkarzy do gry w dorosłej reprezentacji? Najlepiej, jakby jedno szło w parze z drugim, ale – gdybyśmy mieli coś wybrać – postawilibyśmy jednak na promocję zawodników. Zdajemy sobie sprawę, że Euro rozgrywane na polskich boiskach to prestiżowa sprawa oraz, być może, unikatowa szansa na wygranie czegoś z drużyną narodową (w seniorskich turniejach są na to minimalne szanse). Odłóżmy to jednak na chwilę na bok i zadajmy sobie inne pytanie – co ten konkretny turniej może dać Zielińskiemu czy Linettemu? Jaki sens może mieć wycofanie ich do młodzieżowego grania? Czy dzięki dobrej grze na Euro w Polsce trafią do notesów zagranicznych skautów, czy może jednak każdy poważny skaut w Europie doskonale wie, kim są i jak grają?
No i czyje gole na Euro bardziej się nam opłacą w dłuższej perspektywie – Milika czy jednak przykładowego Niezgody (nawet jeśli ten pierwszy zdobyłby ich nieco więcej)?
Dla napastnika Ruchu – tak jak i Lipskiego, Kownackiego czy kilku innych – byłaby to szansa pokazania się światu i sprawdzenia na tle najbardziej utalentowanych rówieśników w Europie. I chyba spokojnie możemy sobie wyobrazić, że – na przykład – rozgrywając kapitalny turniej Patryk Lipski zapracowuje sobie na zagraniczny transfer. Czy zatem nie byłoby większą korzyścią dla naszej piłki, by dać się pokazać młodym wilczkom, za których nikt jeszcze nie zapłacił milionów euro i którzy czołowych piłkarzy Europy wciąż znają jedynie z telewizji? A także czy Adam Nawałka nie dostałby w ten sposób cennej informacji o kilku młodzikach, których mógłby po raz pierwszy obejrzeć w meczach obarczonych tego typu presją?
Tak naprawdę Marcin Dorna do każdego piłkarza będzie musiał podejść indywidualnie, rozważyć wszystkie za i przeciw oraz poszukać złotego środka. Jedno jest pewne – wszyscy nasi najzdolniejsi młodzieżowcy razem się na boisku nie zmieszczą. Inna sprawa, że naprawdę byłoby pięknie, gdyby nasza piłka dostarczała nam wyłącznie tego typu problemów.
Michał Sadomski
Fot. FotoPyK