Reklama

Kamila Glika na pewno będzie dziś brakować. To jeden z najlepszych stoperów we Francji

redakcja

Autor:redakcja

15 marca 2017, 14:15 • 6 min czytania 5 komentarzy

– W Monaco taką naturalną rzeczą jest potencjał ofensywny i ta drużyna nie może grać wbrew naturze. Tak zagrało PSG i to się skończyło klęską, bo pięknie grali u siebie, pojechali do Barcelony, postawili autobus i czekali na egzekucję. Tutaj trzeba znaleźć balans między robieniem presji a byciem jednocześnie na tyle ostrożnym, by nie dać się zaskoczyć przez kontrę. I tutaj brak Kamila będzie dało się odczuć – mówi Stefan Białas, mający przeszłość we Francji jako piłkarz i trener, a obecnie ekspert od Ligue 1 w Eleven.

Kamila Glika na pewno będzie dziś brakować. To jeden z najlepszych stoperów we Francji

Patrząc ogólnie, jest pan zaskoczony wynikami Monaco w tym sezonie?

Aż tak dobrych wyników się nie spodziewałem, wiedziałem, że to jest drużyna, która wmiesza się w walkę o podium, ale będzie mieć najwięcej goli w tych pięciu najlepszych czempionatach? Strzelili aż 84 bramki i pierwszy raz w historii francuskiej ligi zdarzyło się, że trzy drużyny po 28. kolejkach – teraz po 29. – zdobyły ponad 60 punktów. Nie spodziewałem się tak silnego Monaco i tak silnej Nicei. To spowodowało, że drużyna paryska, która zdobywa średnio prawie tyle samo punktów co w ubiegłym sezonie jest na drugim miejscu i ma poważne problemy, żeby zdobyć tytuł mistrzowski. Monaco ma trzy punkty przewagi, a ta różnica bramek +58, bo to decyduje we Francji, sprawia, że dostają jeszcze jeden dodatkowy punkt. Na dziewięć kolejek przed końcem wszystko jest w ich nogach, oni decydują czy odpuszczą. Pierwszy raz od 17 lat jest szansa na tytuł i to problem dla Paryża, bo oni mieli nadzieję pobić rekord Lyonu – OL jak wiemy wygrał siedem z rzędu, oni do tej pory cztery.

Co spowodowało taki progres?

To jest w pewnym sensie zaplanowane, choć nie sądzono, że nastąpi aż taka eksplozja. Pamiętamy, że dwa-trzy lata temu, Monaco – wchodząc do ligi – wydało ponad 100 milionów na tych wielkich zawodników – Falcao, Rodriguez i tak dalej, cała grupa zawodników już uznanych. Trzymali się tej polityki jednak tylko przez jeden sezon, w następnym ona się zmieniła, zaczęli inwestować w młodych zawodników. Bardzo dobrą robotę wykonali tutaj menedżerowie współpracujący z klubem. To spowodowało, że przyszedł choćby Bernardo Silva, który grał właściwie w rezerwach Benfiki, a Monaco wykupiło go za spore pieniądze, to było około 20 milionów. Teraz się okazuje, że jest jednym z najlepszych i przebicie będzie wielokrotne. Przyszedł też choćby Lemar z Caen, tam mało grał, nie znalazł w miejsca, a tutaj jest strzałem w dziesiątkę. Dalej są Bakayoko, Jemerson, wyskoczył zupełnie niespodziewanie Mbappe, wychowanek, który mając 18 lat jest podstawowym zawodnikiem i wszystkich oczarowuje. Jeśli się nie mylę, to w ostatnich siedmiu meczach, w których wychodził w podstawowym składzie, strzelał bramkę.

Reklama

Więc to zaplecze młodych zawodników jest dość spore i to powoduje, że przy odejściu zawodników latem, choć drużyna nie będzie tak błyskotliwa jak teraz, to znów będzie w pierwszej trójce.

Też chyba powrót Falcao bardzo im pomógł?

Tak. On wrócił po raz drugi i się odbudowuje, chociaż powiem, że ten niestrzelony karny był według mnie takim przełomem dla City, jeszcze pamiętając o bramce puszczonej przez Subasicia. Gdyby przy 2:1 Falcao trafił, a Subasić nie puścił takiej szmaty, Monaco wyjechałoby ze zwycięstwem. Oczywiście, to tylko gdybanie, ale dla mnie to był punkt zwrotny. Też to nie jest pierwszy raz, kiedy Falcao nie strzela karnego, bo w fazie grupowej Ligi Mistrzów również nie trafił. A jest zawodnik, który do momentu przyjścia Kolumbijczyka wykonywał karne – to Fabinho, nie spudłował żadnego z szesnastu jakie wykonywał. Jednak jeśli dzisiaj będzie jedenastka, a Falcao będzie grał – bo prawdopodobnie będzie – to on podejdzie.

Pewnie ma duży posłuch w szatni.

To jest doświadczony zawodnik, a tutaj chce się odbudować. Jego marzeniem było granie w klubie na europejskim poziomie w pucharach, ale też tam, gdzie są kibice. Wielu zawodników Monaco jest zadowolonych z gry tutaj, bo są przyjemne warunki do trenowania, ale brakuje tego co ma choćby City, czyli pełnego stadionu. Na Monaco przychodzi po 7-10 tysięcy ludzi, dzisiaj będzie około 16. Przyjadą jeszcze widzowie z Nicei, bliskich regionów, bo będą chcieli zobaczyć ciekawy mecz, jednak na stadionie liczącym około 18,5 tysiąca miejsc, wciąż będą puste krzesełka.

A jak, po tym dłuższym już czasie, jest odbierany we Francji Kamil Glik?

Reklama

Na pewno będzie go brakowało. To jest szef obrony, najstarszy zawodnik w defensywie, tam są przecież sami młodzi ludzie. Sidibe – 24 lata, Mendy – 22, Jemerson – 24, Glik przyszedł po to, żeby ustabilizować obronę. Ona w poprzednim sezonie straciła ponad 50 bramek, dla drużyny na 3. miejscu to jest dużo. Polak wykorzystał szansę i to miejsce, które na niego czekało, gra regularnie, w tych pięciu największych czempionatach ma najwięcej meczów i najwięcej minut, łącząc ligę, Ligę Mistrzów i krajowe puchary. Jego atut to zdrowie, nie bywa kontuzjowany, drobne urazy wynikające z meczów to nie są wielkie kontuzje. Glik gra równo i łapie się nie tyle, że do jedenastki w Monaco, ale bardzo często do 11 kolejki w L’Equipe i France Football.

Ma szansę pójść jeszcze wyżej?

Oczywiście, jest jednym z najlepszych stoperów we Francji. W Monaco ludzie go słuchają, potrafi dyrygować, wielokrotnie było widać jak utrzymuje linię, ci młodzi go rozumieją. Zrobił olbrzymie postępy, to jest zawodnik na innym poziomie niż w Torino. Jego brak będzie dużym osłabieniem dla Monaco – zastąpi go Raggi, zawodnik doświadczony, ale grający wszędzie. Na prawej, lewej obronie, nawet na defensywnym pomocniku. I parze Raggi-Jemerson może brakować automatyzmów.

Z Glikiem Monaco miało trudno, a co dopiero będzie bez niego.

No tak, ale jak wspomniałem, dla mnie decydujący był tamten punkt zwrotny, wtedy nie byłoby tej katastrofy w końcówce. Choć Monaco udawało się w przeszłości wielokrotnie odrabiać straty, takim typowym przykładem jest mecz z Realem, kiedy w Madrycie przegrali 2:4, a u siebie wygrali 3:1. To byli Królewscy z Zidanem, Ronaldo, Figo – galeria gwiazd, a załatwił ich choćby zawodnik niechciany w Realu, wypożyczony do Monaco, czyli Morientes. Pamiętam, że tamto Monaco to też była solidna drużyna z Evrą, Romą, Rothenem, Giulym, Plasilem czy Adebayorem. Dobry, obiecujący zespół, przegrali dopiero w finale, ale tamto odrobienie strat było niespodzianką.

Jak według pana zagra Monaco?

To będzie bardzo trudne, by znaleźć złoty środek na to, żeby wywierać presję, rzucić się na nich, ale być na tyle ostrożnym i nie dać się zaskoczyć. To jest chodzenie na ostrzu noża. Trzeba dwie bramki odrobić, a w Monaco taką naturalną rzeczą jest potencjał ofensywny i ta drużyna nie może grać wbrew naturze. Tak zagrało PSG i skończyło się to klęską, bo pięknie grali u siebie, pojechali do Barcelony, postawili autobus i czekali na egzekucję. Tutaj trzeba znaleźć balans między robieniem presji a byciem jednocześnie na tyle ostrożnym, by nie dać się zaskoczyć przez kontrę. I tutaj brak Kamila będzie dało się odczuć.

We Francji wierzą w sukces?

Opinia jest taka, że ta drużyna jest w stanie odrobić dwa gole. Monaco to nie jest Francja, bo Księstwo znajduje się trochę na uboczu, ale czytałem tytuły w prasie, że dzisiaj wszyscy jesteśmy z Monaco. To jest w interesie futbolu francuskiego, Francja nie ma konkurencji na piątym miejscu jeśli chodzi o współczynnik, ale chodzi o grę w pucharach na wiosnę.

Ma pan jakiś typ na wynik?

Uważam, że Monaco wygra, ale może to być trochę za mało, by przejść. Chociaż całym sercem jestem z nimi i trzymam kciuki, to rozsądnie patrząc na składy drużyn i tę przewagę dwóch goli, to jest jednak duży atut City. 2:1, 3:2, takie mam przeczucie.

Rozmawiał Paweł Paczul

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...