Reklama

Artysta klatki powrócił! Najszybsze wygrane Mameda Khalidova

redakcja

Autor:redakcja

12 marca 2017, 14:25 • 4 min czytania 2 komentarze

Mamed Khalidov zaliczył spektakularny powrót do klatki na gali ACB w Manchesterze. Czeczen z polskim paszportem zdemolował wyższego o 13 centymetrów Luke’a Barnatta. Zawodnik Arrachionu Olsztyn może ze spokojną głową szykować się na wyczekiwany w Polsce pojedynek z Borysem Mańkowskim. Zastopowanie Anglika było jednym z jego najszybszych nokautów w karierze. Prześledźmy z kim udało mu się uporać w podobnie krótkim czasie.

Artysta klatki powrócił! Najszybsze wygrane Mameda Khalidova

5. Mamed Khalidov – Valdas Pocevicius, 9 maja 2008

Rzecz miała miejsce półtora roku przed nastaniem ery Mariusza Pudzianowskiego. O KSW 9 było głośno, ale jedynie w środowisku MMA. Branżowe portale trąbiły o najlepszej obsadzie w historii polskich mieszanych sztuk walki. To był jeszcze czas pamiętnych turniejów federacji Lewandowskiego i Kawulskiego. W zawodach noszących szumny tytuł „Powrót Mistrzów” zaprezentowali się tacy zawodnicy jak: Antoni Chmielewski, Martin Zawada czy Aziz Karaoglu. Groźny i kontrowersyjny Turek uległ w finale imprezy Janowi Błachowiczowi. Khalidov wystąpił w jednej z trzech walk dodatkowych. Sprowadził Valdasa Poceviciusa do parteru i założył skuteczne duszenie. Potrzebował zaledwie minuty, żeby poddać przeciwnika, któremu trzy lata wcześniej uległ na Litwie. Należy przypomnieć, że po swoich pierwszych sześciu pojedynkach Czeczen legitymował się przeciętnym bilansem 3-3. – Wtedy nie było żadnych amatorskich lig, nie można było sprawdzić swoich umiejętności jako amator. Od razu zostałem rzucony na głęboką wodę, po zaledwie dwóch miesiącach treningu już walczyłem z zawodowcami – tłumaczy swoje pierwsze niepowodzenia. Po przełamaniu Poceviciusa, przegrał tylko raz – z Jorge Santiago w Japonii.

4. Mamed Khalidov – James Irvin, 19 marca 2011

Reklama

To miał być hit KSW 15. Irvin przyjechał do Polski z doświadczeniem wyniesionym z dziesięciu bojów w UFC oraz z… ponad 15 kilogramową nadwagą. – Dysproporcja wag była poważna, sytuacja również. To miał być main event, cała promocja oparta była właśnie na tej walce. Byliśmy przyciśnięci do muru. Miałem nawet ochotę zrezygnować z tego starcia, ale Mamed postanowił przyjąć to na klatę – wspomina Martin Lewandowski. Niewiele brakowało, aby współwłaściciel największej polskiej federacji dzień przed galą sam pobił się z nieodpowiedzialnym zawodnikiem. W saunie doszło do ostrej szarpaniny, którą przerwał sędzia pojedynku Irvin-Khalidov Tomasz Bronder. Szkoda. Być może niedoszłe starcie potrwałoby dłużej niż danie główne piętnastej odsłony KSW. Amerykanin nie stanowił dla Mameda żadnej przeszkody. Polski Czeczen skończył obrośniętego tłuszczem oponenta w 35 sekund

3. Mamed Khalidov – Michał Materla, 28 listopada 2015

Debiutancka gala KSW zgromadziła w Championsie 300-osobową widownię. Włodarze raczkującej federacji sami zajmowali się wówczas ustawianiem krzesełek, lepieniem naklejek sponsorów, sprzedażą biletów i sprzątaniem po imprezie. Marząc o wydaniu płyty w miejscu, gdzie nie było rynku fonograficznego, z pewnością nie zakładali, że po jedenastu latach od zainaugurowania projektu zyski z pay-per-viev będą liczyć w milionach. Po wyjątkowo długo kontraktowanym starciu mistrza kategorii średniej Michała Materli z Mamedem Khalidovem mówiło się o rekordowych pięciu bańkach przychodu z płatnej transmisji. „Cipao” przystępował do  konfrontacji z przyjacielem po ostatecznym rozliczeniu się z niebezpiecznym Jayem Silvą i wzmocniony cennym triumfem nad rutynowanym Tomaszem Drwalem. Kibice ostrzyli sobie zęby na brutalną wojnę. Na trybunach powtarzane były słowa Materli, że w klatce może zabraknąć mu kondycji, umiejętności, doświadczenia, ale nigdy nie zabraknie mu charakteru. Tego tym razem wystarczyło na 31 sekund. Po obszernym sierpie i niszczycielskim kolanie Khalidova, „Cipao” nie był w stanie kontynuować pojedynku. Mamed był tamtej nocy w Krakowie prawdziwym wulkanem agresji. Czy tak samo jednostronny przebieg będzie miała majowa walka mistrzów KSW Khalidov-Mańkowski? Ze znokautowania przyjaciela Mamed nie potrafił się cieszyć.

2. Mamed Khalidov – Luke Barnatt, 12 marca 2017

Co innego po kapitalnym powrocie w Manchesterze. Kilkanaście godzin temu Khalidov mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Pojedynek z imponującym warunkami fizycznymi Anglikiem Barnattem był jego pierwszym występem od maja, tj. od dyskusyjnej wygranej z Azizem Karaoglu. Niemiec pochodzenia tureckiego wyszedł tamtego dnia do walki w rytm nieformalnego hymny Al-Ka’idy, co w jego przypadku oznaczało recydywę. To był czas kryzysu imigracyjnego w Europie. Część polskiego społeczeństwa opowiadała się zdecydowanie przeciwko przyjmowaniu uchodźców z Syrii, w tym m.in. kolega z federacji Khalidova Mariusz Pudzianowski. Fala hejtu dotknęła również praktykującego muzułmanina, który mieszka w naszym kraju od 97 roku. Dwa miesiące przed konfrontacją z Karaoglu złośliwi internauci odgrzebali zdjęcie Mameda z karabinem w dłoniach. Gdy głośna gala chyliła się ku końcowi, gwiazdę KSW żegnały gwizdy. Khalidov zapowiedział, że rzyga MMA i potrzebuje przerwy. Zajął się pisaniem książki i kręceniem dokumentu. Przerwa od sportu zdecydowanie mu posłużyła. W nocy z soboty na niedzielę nie dał Barnattowi najmniejszych szans. Nie zważając na długie ręce Anglika od początku ruszył ostro do przodu. Khalidov zaprezentował umiejętności znane z egzekucji nad Rodneyem Wallacem. A Anglik nie jest gościem z pierwszej łapanki. Walczył dla UFC i jest aktualnym mistrzem włoskiej organizacji Venator.

Reklama

1. Mamed Khalidov – Adam Skupień, maj 2005

Najszybszy nokaut w historii KSW należy do wracającego niebawem do zawodowego sportu Łukasza Jurkowskiego. „Juras” na drugiej gali duetu Lewandowski-Kawulski rozprawił się z Pawłem Zalewskim w 9 sekund. Rekord Khalidova to prawie dwa razy lepszy wynik. Zaliczył go podczas transmitowanej przez Polsat Sport gali MMA Sport 2 – Olimp. Było to tuż przed pierwszym starciem z Poceviciusem. By znokautować niejakiego Adama Skupnia wystarczyło mu jedno kopnięcie. Cztery sekundy rozpoznania i potężny wystrzał. Sędzia Piotr Bagiński nie miał wątpliwości. Dalsza rywalizacja w ringu słabszego z zawodników mogłaby skończyć się śmiertelnie.

HK

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...