Każdy, kogo nie przerasta przeanalizowanie danych zawartych w tabeli Ekstraklasy, widzi, że Cracovia z obecnego sezonu nijak ma się do tej, którą widzieliśmy w rozgrywkach 2015/16. Drużyna, która wtedy stoczyła zakończony sukcesem bój o awans do europejskich pucharów, dziś ma tyle samo punktów co beznadziejny Śląsk Wrocław i coraz mniejsze szanse na awans do górnej ósemki. Gdy popatrzymy na inną rubrykę, zobaczymy, że maszynka do strzelenia goli też przestała funkcjonować – z ekipy, która obok Legii zdobywała najwięcej bramek, zrobił się ligowy szaraczek.
Na pewno jest to wypadkowa wielu spraw, w takich sytuacjach z reguły nie ma prostych odpowiedzi. Personalia są tu jednak bardzo istotne, bo nie da się ukryć, że dziś Pasom bardzo brakuje:
– goli wypracowanych przez Denissa Rakelsa (15 bramek, 2 asysty, 2 kluczowe podania tylko w ciągu rundy jesiennej),
– świetnej gry i kozackich statystyk Mateusza Cetnarskiego (13 goli, 12 asyst, 6 statystyk),
– liczb wykręcanych przez Bartosza Kapustkę (4 gole, 8 asyst, 4 kluczowe podania).
To trzy najbardziej odczuwalne straty, bo choć grono potencjalnych następców wytransferowanych Rakelsa i Kapustki, a także mającego kłopoty ze zdrowiem/formą Cetnarskiego, jest naprawdę okazałe, to żaden z tych piłkarzy na razie nie potrafi wskoczyć na aż tak wysoki poziom. Trzeba to jasno powiedzieć – w Krakowie przy Kałuży nastąpiły czasy ligowej przeciętności, z której wybija się w porywach dwóch piłkarzy. Wystarczy powiedzieć, że dopiero przed chwilą Krzysztof Piątek zluzował na pozycji lidera strzelców zespołu, Miroslava Covilo, defensywnego pomocnika. Mówiąc o wpływie braku tej trójki na grę Cracovii, czasami zapomina się, że „Pasy” gdzieś po drodze zgubiły jeszcze jednego bardzo ważnego gościa z ofensywy.
Jeśli was też zastanawia, co dzieje się z Erikiem Jendriskiem, to witamy w klubie.
Fakty są takie, że Słowak zajmuje obecnie pierwsze miejsce na liście napastników, którzy najdłużej czekają na gola w lidze. Czyli 1006 minut. Po raz ostatni Słowak trafił do siatki w lipcowym meczu z Bruk-Bet Termaliką, czyli 18 występów temu. To jego jedyny gol w tym sezonie. Do osiągnięć możemy doliczyć mu jeszcze 1 kluczowe podanie, a także karnego, którego wywalczył w meczu ze Śląskiem. A raczej, którego podarował Cracovii sędzia Piotr Lasyk.
Co gorsza ostatnio Jendrisek nawet nie dostaje szans od Jacka Zielińskiego, by ten żenujący bilans poprawić. Wiosna:
– 1 minuta z Ruchem Chorzów,
– 6 minut z Pogonią Szczecin,
– tylko ławka z Lechią Gdańsk,
– tylko ławka z Arką Gdynia.
Więcej okazji niż były gracz Schalke i 33-krotny reprezentant Słowacji dostają młodzi gracze z tego kraju: Jaroslav Mihalik (już zrobił więcej niż Jendrisek jesienią) i Tomas Vestenicky (jego bilans jest jeszcze gorszy od starszego kolegi). Kontrakt Jendriska wygasa wraz końcem sezonu, a sam piłkarz nie krył rozczarowania tym, że jesienią dostawał mniej szans niż nowi gracze.
Wracając: nie można zapominać, że mówimy o zawodniku, który z 13 bramkami zajął 6. miejsce w klasyfikacji strzelców w poprzednim sezonie (do tego dorzucił dwie asysty). Gwiazdą ligi nie był, ale status lokalnego wymiatacza mu się należał. Również za rundę zaraz po przeprowadzce, w której wypracował 6 goli. Trochę szkoda chłopa, by gnił na ławce, bo po takiej jesieni można to w pełni zrozumieć. I szkoda Cracovii, która bez jego wkładu w grę cierpi.
Fot. FotoPyK