Reklama

Witalij Kliczko – przyszły prezydent Ukrainy?

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2017, 16:09 • 11 min czytania 2 komentarze

Dowodzi siódmym największym miastem w Europie. Wspiera Ubera, odwołał paradę gejów. Realista i niepoprawny idealista o romantyczno-patriotycznej duszy zarazem. Tylko dla polityki był w stanie porzucić występy w ringu. Marzy o demokratycznej Ukrainie, Ukrainie w Unii Europejskiej. Wierzy, że jego kraj  wkracza właśnie w swój złoty wiek. Czy wizja Witalija Kliczki nie jest utopią? W czerwcu upłyną trzy lata odkąd piastuje urząd mera Kijowa. Czy niezwyciężony mistrz boksu sprawdza się w tej roli?

Witalij Kliczko – przyszły prezydent Ukrainy?

Dość dobrze znam Witalija. Nie tylko jako sportowca, ale przede wszystkim z powodu jego zaangażowania politycznego – zaczyna prezydent Aleksander Kwaśniewski. – Przez pewien czas utrzymywał ze mną bliski kontakt. Radził się, pytał. Któregoś dnia byliśmy razem na jakiejś imprezie. Zjawiliśmy się na niej razem z żoną. Kliczko dopytywał się o naszą córkę, która była wtedy jeszcze panną. „Ach ten mój Wołodia… Ciągle skacze z kwiatka na kwiatek. Byłoby dobrze, żebyśmy ich pożenili” – zapalił się.

Witalij – w przeciwieństwie do młodszego brata – ma od dawna ustabilizowane życie rodzinne. Od kilkunastu lat jest żonaty, ma trójkę dzieci. – Prosiłam go ja, prosili go rodzice: zajmij się czymś innym. Dlaczego ta polityka? To wyjątkowo ciężki kawałek chleba – wspomina Natalia Kliczko. Ale Ukrainiec podjął już decyzję. W 2014 r. postanowił po raz trzeci ubiegać się o urząd burmistrza Kijowa. Tym razem skutecznie, uzyskał 57% głosów.

Przełom w życiu Kliczki nastąpił wraz z nadejściem pomarańczowej rewolucji. Jesienią 2004 – jak wielu rodaków – uważał, że wybór otrutego dioksynami Wiktora Juszczenki może zapoczątkować radykalne zmiany na Ukrainie. Że tylko ten człowiek jest w stanie sprawić, że jego kraj otworzy się na Europę. Razem m.in. ze zwyciężczynią Eurowizji Rusłaną znalazł się w komitecie poparcia byłego premiera. Do walki z pogromcą Mike’a Tysona Dannym Williamsem wychodzi z pomarańczową wstęgą przypiętą do spodenek. Juszczenko ostatecznie wygrał głosowanie, na co nie bez wpływu było poparcie Bloku Julii Tymoszenko. Nastrój ogólnoeuropejskiej euforii stonowała rzeczywistość. Wraz z biegiem kolejnych miesięcy Juszczenko coraz bardziej nie jest w stanie porozumieć się z Tymoszenko, politycy wzajemnie zaczynają się zwalczać. W efekcie tracą stanowiska. W 2012 poparcie dla partii ex-prezydenta wynosi zaledwie 1,11%. Przed rokiem Juszczenko został dostrzeżony na pchlim targu w Kijowie. Dawny szef Ukrainy popijał kawę z plastikowego kubka i sprzedawał ręcznie haftowane koszule.

W kwietniu 2009 odwiedziliśmy Witalija z Edkiem Durdą w jego gabinecie w Kijowie. Był po przegranych wyborach. Przegranych, ale dających nadzieje na przyszłość – relacjonuje ekspert boksu Janusz Pindera. – Pamiętam z jakim oburzeniem wypowiadał się o osobach kierujących „Pomarańczową Rewolucją”. Mówił, że oszukali ludzi. Że on nigdy by do czegoś takiego nie dopuścił. Obaj bracia to byli już wówczas dobrze zabezpieczeni finansowo biznesmeni. Zarobione na boksie ogromne pieniądze zainwestowali w nieruchomości, w dużej mierze w Kijowie. Przez Witalija tamtego dnia przemawiała idea. Nie ukrywał, że marzy mu się nawet prezydentura.    

Reklama

Według doświadczonego dziennikarza Ukrainiec zdecydował się na drogę polityczną, w momencie gdy jego karierę prawie na cztery lata zahamowała seria uciążliwych kontuzji. W grudniu 2005 Kliczko zostaje wybrany na przewodniczącego bloku wyborczego Partii  „Reformy i Porządek”. Niespełna siedem lat później uzyskuje mandat deputowanego Rady Najwyższej Ukrainy jako człowiek spoza układu, z zewnątrz. Kliczko jest uczciwy i waleczny, to chłop zatroskany o los swojego kraju – panuje powszechne przekonanie. A jest o co się martwić. U naszych wschodnich sąsiadów nadal panuje nepotyzm. Opisujący losy ukraińskiego mistrza Lee G. Linder przybliża, że zgodnie z przyjętą tam praktyką każdy burmistrz rozdaje działki miejskie protegowanym lub krewnym. Kiedy stronnicy Kliczki protestują w parlamencie przeciwko takiemu zwyczajowi zajmując podium, dochodzi do przepychanek i szarpaniny. Wciąż aktywny pięściarz zostaje powalony. Wycofuje się, zachowuje spokój. Jest bierny niczym po spoliczkowaniu przez Derecka Chisorę. Nie zawsze potrafił być tak opanowany. Kiedy Corrie Sanders znokautował mu brata, był gotów wtargnąć na ring i pomścić Władimira.

kliczkotłum

W 2008 r. na Ukrainie żyją 44 osoby z majątkiem liczącym powyżej 200 mln dolarów. Na ulicach widać przerażającą biedę, ale i zaparkowane lamborghini oraz porsche. W indeksie percepcji korupcji państwo Kliczki zajmuje 118. miejsce na 180. narodów. Wielkie ostrzeżenie „korupcja to przestępstwo” wita dziś każdego podróżnego odwiedzającego Kijów. Witalij na każdym kroku podkreśla, że należy walczyć z przestępczym procederem i przywrócić klasę średnią. Wtedy jego polityczni przeciwnicy przypominają mu postać Wiktora Rybałki. Tak, tak Kliczko jak Gołota miał swojego Pershinga. Popularny „Rybka” to potężny boss ukraińskiej mafii lat 90-tych. Zajmował się obrotem narkotyków i kontrolowaniem nielegalnych zakładów sportowych. Witalija zapoznał z Rybałką organizujący walki bokserskie Artur Palantnyj. Szemrane towarzystwo nie było obce pięściarzowi. Dla niego ważniejszy niż piękne, artystyczne boje był zawsze sam fakt zwycięstwa. Pewnie dlatego w młodości brał udział w walkach pozbawionych jakichkolwiek reguł. „Rybka” sponsorował karierę braci aż do momentu związania się przez nich kontraktem z Klaus-Peter Kohlem. W 2005 r. gangster został zastrzelony z pistoletu maszynowego na jednej z ulic Kijowa. Właśnie wyszedł z pralni, trzymał w prawej ręce garnitur.

U nas wielu polityków obcuje z bandytami, to normalne – przekonuje boksujący w Polsce Aleksandr Strecki. – Kliczko wcale nie walczy z korupcją. Był bardzo fajnym zawodnikiem, ale odkąd poszedł do polityki, ludzie przestali go szanować. Zrobił wszystko, żeby tak się stało. Za jego słowami nie idą czyny. On tylko mówi, mówi, mówi. W dodatku bardzo śmiesznie. Jest u nas bohaterem internetu. Cała Ukraina się z niego śmieje.

Dawny kolega z reprezentacji boksującego w grupie Kliczków Aleksandra Usyka ma na myśli niefortunne wypowiedzi mera Kijowa. Oto trzy przykładowe sentencje, którymi „błysnął”:

W ubiegłych latach kijowianie budzili się bez jakichkolwiek zezwoleń. Zbudowano parki, skwery. Wynikiem tego jest obecnie brak zaufania”. (Kliczko komentuje problem związany z zabudowywaniem parków i skwerów w stolicy Ukrainy)

Reklama

Mam dwóch zastępców, z których czwórka już od miesiąca leży w gabinecie ministrów i których nie można mianować. Nie wiem, dlaczego”. (burmistrz zwierza się telewizji Inter)

A dziś w jutro nie wszyscy mogą patrzeć. Czy raczej mogą nie tylko jedynie wszyscy, niewielu może to zrobić”.

Brzmi jak „we will say what time will tell” Wojtka Pawłowskiego, prawda? Przy tym wałęsizm „nie chcem, ale muszem” to popis elokwencji. Ostatnie z przejęzyczeń Kliczki obywatele Ukrainy traktują jako jego wizytówkę.

Problemy językowe sprawiają, że w naszych oczach daleko mu do intelektualisty – zauważa 19-letnia Roksolana, studiująca dziennikarstwo i komunikację społeczną w Poznaniu. – To zaciemnia obraz Kliczki, który robi bardzo dużo dobrego dla Kijowa.

Z czego wynikają kompromitujące wpadki? Witalij mówi o sobie, że jest rosyjskojęzycznym Ukraińcem. Kiedy przemawiał na Majdanie, oprócz gorących okrzyków pojawiały się gwizdy. Choćby, gdy występował na demonstracji przeciwko wprowadzeniu języka rosyjskiego jako drugi język urzędowy Ukrainy. Tam przemawiał po rosyjsku. To musiał być dość kuriozalny obrazek.

One of the leaders of the pro-European Ukrainian opposition Vitaliy Klitschko (L) faces riot police surrounding the Ukrainian Cabinet of the Ministers during a protest in Kiev on November 25, 2013. Pro-West Ukrainians staged the biggest protest rally in Kiev since the 2004 Orange Revolution, demanding that the government sign a key pact with the European Union. The opposition called the rally after President Viktor Yanukovych's government reversed a plan to sign a historic deal deepening ties with the European Union, in a U-turn critics said was forced by the Kremlin. AFP PHOTO/ SERGEI SUPINSKY

Po „Pomarańczowej Rewolucji” Kliczko stopniowo coraz bardziej zatraca się w polityce. Trener Fritz Sdunek konsekwentnie wbija do głowy podopiecznemu, że Ukraina potrzebuje mistrzów świata, a nie przegranych. Niemiec doskonale wie, że twardemu pięściarzowi w formie nie jest w stanie zagrozić żaden rywal. No, może poza diamentowym technicznie bratem. Oni jednak nigdy ze sobą nie zawalczą, obiecali to mamie. Witalij przegrywał dotychczas tylko z kontuzjami. Straszy z Kliczków  prowadzi karierę dwutorowo. Z trudem, ale stara się godzić politykę ze sportem. Opowiada o tym Janusz Pindera: – W swoim ogromnym biurze miał małą salę do ćwiczeń. Na ścianie dostrzegłem ogromny plakat Muhammada Aliego z pamiętnej walki z Sonny Listonem, gdzie Ali stoi nad znokautowanym mistrzem. Witalij mówił mi, że trening jest dla niego jak mycie zębów. Że codziennie wstaje o szóstej. Nawet będąc aktywnym politykiem był w tym względzie bardzo restrykcyjny. Znam wielu pięściarzy, którzy w okresach między walkami nie trenują wcale. Później się zapuszczają, muszą zrzucać do kilkudziesięciu kilogramów. Kliczko do nich nie należał. Cały czas utrzymywał się w znakomitej formie fizycznej. Chociaż oczywiście wiek robił swoje. W swojej ostatniej walce z Manuelem Charrem nie wyglądał najlepiej.   

Pojedynek Kliczko-Charr miał pierwotnie odbyć się w Kolonii. W Niemczech ukraiński czempion stoczył 3/4 swoich walk. Ostatecznie wybrano jednak Moskwę, co komentowano jasno: „Witalij wykorzystuje sport, by poszerzyć polityczne wpływy”. W ankiecie „kto jest dla ciebie wzorem prawdziwego mężczyzny”, przeprowadzonej w roku polsko-ukraińskiego Euro, co trzeci mieszkaniec wschodnioeuropejskiego państwa wymienił Witalija. Tuż za nim znalazł się jego młodszy brat, a podium zamknął prezydent Rosji Władimir Putin. Kliczko – choć jego politycznym wzorem jest Angela Merkel – liczy na przychylność Putina. W 4. rundzie pojedynku w stolicy Rosji rozcina łuk brwiowy awanturującego się Charra. Kilka miesięcy wcześniej namawia zachodnich polityków, by nie bojkotowali Euro z powodu uwięzienia i złego traktowania byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko.

Uparty dominator uczestniczy niemal w każdej wolnościowej manifestacji. Potrafi wytrzymać kilkadziesiąt minut w oparach gazu łzawiącego i nie boi się starć z uzbrojoną policją. Nie jest przy tym jednak porywającym mówcą. Gdy ma przed sobą mikrofon, nie daje rady porwać zgromadzonych. Mówi nudno, bez zaangażowania i teatralnych emocji. Jak robot. To niemniej wielki zwolennik przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej. Walka o to stała się jego obsesją. A przede wszystkim takich ludzi promował Euromajdan. Protesty społeczne to znakomita trybuna. Szczególnie, gdy przemawia światowiec, który chce, by w jego kraju żyło się nie gorzej niż w USA i w Niemczech. Nazwisko Kliczko ma otworzyć Ukrainie wiele drzwi. Witalij ma tę przewagę, że naturalnie gromadzi wokół siebie ludzi. Nie musi im płacić, by przychodzili do niego po autograf. Kiedy ponad dwa lata po Euromajdanie Wielka Brytania przekaże Kijowowi wielomilionową kwotę, osoba Kliczki nie będzie obojętna dla darczyńców.

Powiększający wpływy były pięściarz okazuje się coraz roztropniejszym politykiem. Jeszcze kilka lat temu kpiono, że nazywany „Doktorem Żelazna Pięść” czempion nie potrafi utrzymać dyscypliny partyjnej we własnym ugrupowaniu. Nagle dostrzeżono, że jest wytrawnym strategiem nie tylko w ringu. Po Majdanie Witalij rezygnuje ze startu w przyspieszonych wyborach prezydenckich i przekazuje swoje poparcie Petrowi Proszence. Ten – już jako prezydent – odwdzięcza się byłemu pięściarzowi wsparciem podczas głosowania na mera Kijowa. Kliczko obejmuje urząd, o który zabiegał od 9 lat.

Program Ukraińca nie jest tak dyskusyjny jak jego doktorat. Sprowadza się do prostej sentencji: „chcę, aby na Ukrainie działo się jak najlepiej”. Kijów ma być miastem wielkich szans dla inwestorów. Otwartym, transparentnym, bez korupcji. „Przez ogromną inflację, każdy kto przyjeżdża z dolarami, z euro, może kupić u nas wszystko dwa razy taniej” – zachęca Witalij. I zwraca się najpierw w kierunku Polski, kraju prezydenta Unii. Sięga po nasze tramwaje, nawiązuje ścisłą współpracę z włodarzem Gdańska. Podobnie jak Paweł Adamowicz przystępuje do programu Smart City, zakładającego znoszenie barier w dostępie mieszkańców do informacji o mieście. Poza zapewnieniem sobie w Trójmieście dnia promocji stolicy Ukrainy, otwarte zostaje połączenie lotnicze Gdańsk-Kijów. „Dla mieszkańców Ukrainy może być ono tym, czym dla nas była inauguracja tanich lotów do Londynu” – chwalą burmistrza dziennikarze. Oczywiście nie wszyscy. Część wypomina mu sojusz z oskarżaną o antysemityzm Swobodą oraz płacenie podatków w Hamburgu.

Witalij Kliczko myśli o kondycji fizycznej Ukraińców. Wcześniej w stolicy prawie nie było ścieżek rowerowych, teraz jest ich pełno. Wyremontował transport, wprowadził nowe trasy dla autobusów. Walczy z nielegalnymi kioskami i wszelkimi przejawami łamania prawa – uważa mieszkająca na co dzień w Kijowie Julia. Tak pozytywnie nastawionych do działań Kliczki ludzi musi być więcej, skoro półtora roku po zaprzysiężeniu obywatele znów postawili krzyżyk przy jego nazwisku. Były mistrz świata w boksie uzyskał o 8% głosów więcej niż poprzednio.

Czy Kliczko będzie jak śp. Lech Kaczyński i toruje sobie właśnie drogę do prezydentury? Polityka to zadanie, przy którym zbledł mu nawet boks. „Kocham boks, bo w nim to co nie możliwe staje się możliwe” – powiedział kiedyś Evander Holyfield. Czy powyższa myśl dotyczy także polityki? Kliczko mawia, że ambicja to dodatkowa turbina w silniku, ale nie można pozwolić, by zdominowała całe życie. „To jak z jadem – z jednej strony jest cennym lekarstwem, ale z drugiej może okazać się śmiertelny”. Gdzie ambicja poniesie Witalija?

Władimir boi się o brata. – W moim kraju polityka to ryzykowna zabawa. To normalne, że wszędzie znajdą się ludzie o poglądach innych niż twoje. Niestety, niektórzy forsują je za pomocą nielegalnych środków i metod.

Kolejne słynne zdjęcie. Kliczko spryskany gaśnicą proszkową. Nie w walce z reżimem, nie w boju z Berkutem czy służbami pacyfikującymi Majdan – nie. Spryskany przez innych antysystemowców, zawiedzionych kursem opozycyjnych polityków.

kliczkogaz

Mówi Janusz Pindera:

Kiedy pod koniec 2012 r. zbierałem materiały do tekstu o Kliczce, jego partia UDAR (czyli cios) rosła w siłę, niespodziewanie wyprzedziła w sondażach Zjednoczoną Opozycję. Kliczko był wtedy przede wszystkim traktowany jako wielki mistrz boksu, a nie polityk. Gdy trzy lata wcześniej jechaliśmy do Kijowa, kilka razy zatrzymywała nas policja. Mówiąc krótko, na Ukrainie na ogół płaci się w takich sytuacjach wysokie kary do kieszeni. Raz kierowca pospieszył się i wyciągnął pieniądze, ale generalnie stróże porządku odpuszczali nam dowiadując się, że przyjechaliśmy zrobić duży wywiad z Kliczką. Wracając do Polski na granicy napotkaliśmy na kolejkę na 14 godzin czekania. W związku z tym że materiał telewizyjny musiał ukazać się następnego dnia, przepuszczono nas dyplomatycznym przejściem.

Pytanie, jak to wygląda dzisiaj. Czy Ukraińcy widzą już w Kliczce wyłącznie polityka? Polityka wielką gębą? Strecki przekonuje, że tak. – Generalnie na Ukrainie wszyscy politycy tracą szacunek, bo każdy z nich jest w coś uwikłany – kontynuuje Pindera. – Wielkie słowa Kliczki w zetknięciu z realną polityką, prawdziwym światem sporo straciły na wartości. Bo tak naprawdę niektóre z jego zapowiedzi nie mogły być zrealizowane. Czy znów będzie się mówiło o Kliczce bohaterze narodowym? W kontekście boksu, on i brat takimi pozostaną. A Witalij-polityk? Myślę, że nie. Wtopił się w ogólny nurt polityki ukraińskiej. Okazało się, że jest – delikatnie mówiąc – za cienki na tę rozgrywkę.

Kijów to miasto z 1500-letnią tradycją. Gabinet mera znajduje w centrum miasta, Kliczko przyjmuje interesantów na piątym piętrze. By się tam znaleźć musiał pokonać ponad 4 tysiące kilometrów. Robił to etapami. Od dziecka generała lotnictwa ZSRR po niezwyciężonego pięściarza. Dziś jest obywatelem świata. Z okien jego miejsca pracy rozciąga się widok na Chreszczatyk – główną aleję miasta. Czy nadal zerkając przez nie widzi lepsze jutro dla Ukrainy?

PRZYGOTOWALI: HUBERT KĘSKA, DAWID BARCIKOWSKI

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...