Pięć meczów, pięć zwycięstw, pięć czystych kont. Poznańska lokomotywa na początku wiosny stała się prawdziwym TGV, które nie zatrzymuje się na żadnej stacji pośredniej, tylko zmierza wprost do celu. Niemała w tym zasługa obrońców, którzy ani razu nie pozwolili, by Matusowi Putnockiemu czy Jasminowi Buriciowi stała się krzywda. I to mimo tego, że maszynista Nenad Bjelica już w tak krótkim okresie czasu musiał rotować i tak składaną przecież zimą od nowa obroną.
W pierwszych pięciu spotkaniach – ligi i pucharu – zdążyły już bowiem zaprezentować się – dodajmy, z bardzo dobrej strony – trzy duety stoperów:
– 3:0 z Bruk-Betem (liga): Wilusz-Nielsen
– 3:0 z Piastem (liga): Wilusz-Nielsen
– 3:0 z Pogonią (liga): Wilusz-Nielsen
– 3:0 z Pogonią (puchar): Bednarek-Nielsen
– 1:0 z Lechią (liga): Wilusz-Bednarek
Żaden z nich nie nawalił. Wydawało się do tej pory, że jakakolwiek para, której element będzie stanowić Maciej Wilusz, to natychmiastowa recepta na katastrofę. Błąd. Wilusz na dziś jest jednym z najlepszych stoperów wiosny i choć nie bezbłędny, to wystrzega się baboli, którymi zdążył już w Poznaniu zasłynąć. Mogło się też wydawać, że ze stabilnością niewiele wspólnego ma Nielsen, który jesienią nie zaprezentował zbyt wielu atutów, co tylko potwierdza raport InStat, gdzie wśród środkowych obrońców Lecha jest sklasyfikowany najniżej, a w całej ligowej stawce stoperów – na 29. pozycji. Pudło. Wiosną to zupełnie inny zawodnik. Pewny siebie, agresywny, doskakujący do przeciwnika jak wściekły pitbull.
A przecież wspomniana dwójka w minionej rundzie była jedynie opcjami rezerwowymi dla Paulusa Arajuuriego i Jana Bednarka, którzy zimą zostali przez transfer Fina do Broendby Kopenhaga brutalnie rozdzieleni. Kibice Lecha akurat na tę pozycję mieli pełne prawo spoglądać z rosnącym niepokojem, bo w końcu rozbita została najskuteczniejsza para Nenada Bjelicy. Za kadencji chorwackiego trenera ci dwaj pomogli drużynie zachować aż 5 czystych kont w 8 meczach, które zaczynali ramię w ramię. Pozostałe duety – Wilusz-Nielsen (1 mecz, 0 czystych kont) i Bednarek-Nielsen (7 meczów, 2 czyste konta) porównania pod tym względem nie wytrzymywały.
Teraz wydaje się, że tak jak obrona miała być piętą achillesową, tak okazuje się być jednym z największych atutów. Choć w zasadzie trudno na dziś powiedzieć, by którakolwiek pozycja była w Lechu słabością, to jednak pięć czystych kont – szczególnie to z Lechią, gdy z przodu udało się wcisnąć tylko jedną bramkę – ma swoje znaczenie i wymowę. Pamiętajmy: sezon „Kolejorz” rozpoczynał z gościem, który wcale nie błyszczał w Górniku Łęczna i drugim, który już siedział na walizkach. Z tego wirażu udało się wyjść w magiczny sposób – bo dziś tak naprawdę każdy z czwórki Bednarek, Wilusz, Nielsen i ściągnięty zimą Kokalović brzmi jak gwarancja jeśli nie solidności, to przynajmniej przyzwoitości.
Dziś Bjelica znów musi lepić od nowa, bo ze składu wypada mu nie tylko Bednarek, ale także Tomasz Kędziora, którego prawdopodobnie zastąpi debiutant w pierwszym składzie Marcin Wasielewski. I pewnie napisalibyśmy, że kolejne przetasowanie w obronie to dla kibiców Lecha powód do dużych obaw. Chorwat zdążył już sobie jednak zapracować na renomę takiego specjalisty od łamigłówek, że coś nam się wydaje, że i przy dwóch zawieszeniach ważnych graczy wymyśli jakieś konkretne wyjście awaryjne.
Człowiekowi, który z Bednarka zrobił odkrycie rundy a z Wilusza solidnego obrońcę można zaufać.
fot. 400mm.pl