Jakie cuda dzieją się na meczach ośmiolatków, wszyscy wiemy. Bluzgi na sędziego, wyzywanie trenerów od nieudaczników, namawianie dzieciaków by “kasowały nogę” czy “wjeżdżały na pełnej”. Mało kto zwraca jednak uwagę, że porównywalna bonanza dzieje się także na treningach. Każdy rodzic – skoro już przywiózł dzieciaka – chce postać z boku i popatrzeć, jak mu idzie. A gdy już stoi i patrzy, zaczyna lawinę komentarzy.
Nie no, Maciek, celniej!!!
Co ty robisz, Maciek, co ty robisz?!?!
Maciek, spokojnie! Podaj!!! Maciek, zobacz, podaj!!!
Co się dzieje w głowie takiego Maćka – możemy się tylko domyśleć. “O nie, tata patrzy”. “O nie, będzie krzyczał, jeśli stracę piłkę”. “Jezu, znowu zawiodłem, znowu jestem najgorszy”. Zwykły trening piłkarski – mający być przecież dobrą zabawą, fajnie i aktywnie spędzonym czasem z rówieśnikami – zamienia się w prawdziwe piekło. Wymagania, presja, stres. Zabawa? W śladowych ilościach.
Piszemy o tym nie bez powodu. Dziś Piast Gliwice z gliwicką Akademią Piłkarską Team, z którą bezpośrednio współpracuje, wypuścili filmik mający na celu edukowanie rodziców. I tak sobie myślimy – fajnie, że kluby dostrzegają problem i wychodzą z założenia, że muszą dawać przykład. Teoretycznie akademie mogłyby wykładać na wszystko laskę – przecież to rodzice im płacą (a nie dzieciaki), więc mogą twierdzić, że trzeba dbać o dobre samopoczucie rodziców (a nie dzieciaków). Chcą sobie pokrzyczeć? Dopóki opłacają czesne – niech robią co chcą. Nie ma sensu ich denerwować, bo jeszcze się rozmyślą.
Z innego założenia wyszli jednak w Gliwicach. I bardzo dobrze. Nagrali taki filmik:
Jarosław Kaszowski, właściciel Akademii Piłkarskiej Team i pomysłodawca akcji: – Chcemy zwrócić uwagę wszystkim rodzicom. Z racji tego, że coraz mniejsze dzieci zaczynają grać w piłkę, problem narasta. Niektórzy rodzice uważają, że ich dzieci już teraz mają wygrywać mecze i już teraz być najlepsi. Mają grać tak, jakby to był finał mistrzostw świata. Okrzyków typu “kopnij go” czy “skasuj” jest coraz więcej. Nie mówię tego w kontekście mojej akademii, ale głównie innych, z którymi spotykamy się grając mecze ligowe czy turnieje. Kiedyś jedna kobieta przyjechała oglądać mecz swojego syna i wszystkich zwyzywała. “Skąd wy w ogóle jesteście?!”. “Co wy za jedni?!”. Jak podszedłem i próbowałem ją uspokoić, usłyszałem, że mam się nie wtrącać, bo ona może tam być i ma prawo robić co chce. Inni rodzice stanęli za nią i powiedzieli, że mam iść patrzeć na mecz a nie dyskutować. Dzieci nie wiedziały jak zareagować. Trener tej drużyny po meczu sam przyznał, że było mu wstyd za tych rodziców i powiedział, że będzie musiał dużo popracować nad rodzicami. Każdy trener ma masę takich opowieści.
– Rozumiem, że próbujecie rozmawiać z rodzicami, tłumaczyć, że tak naprawdę szkodzą. Ale wyczuwam, że skoro decydujecie się na nagranie filmiku, raczej do nich to nie dociera.
– Zdecydowałem się na tego typu akcję, bo to problem ogólny. Cieszę się, że z wieloma rodzicami mam świetny kontakt i choć nie powiem, że są wzorem do naśladowania, to nie mogę mieć do nich większych pretensji. Czasem trzeba było z jednym czy drugim rodzicem porozmawiać, by tak emocjonalnie nie podchodził, bo widać było, że dziecko się spala. Ale generalnie nie jest źle. W mojej akademii rodzice oglądają treningi i nie ma żadnego komentowania, podczas meczów też nie ma żadnych okrzyków. Każdy siedzi i ogląda w skupieniu.
– Z czego to wynika, że u was rodzice reagują inaczej? Edukujecie ich jakoś specjalnie?
– Grupa u nas stara się tworzyć zgraną paczkę. Cieszę się z tego, że tak to wygląda, bo ciężko jest jednej osobie wybić się ponad przeciętność i krzyczeć przez cały mecz. Wszelkie próby wybicia są torpedowane. Jasne, zdarzały się naszym drużynom mecze, gdy mieliśmy różne sytuacje z rodzicami, nie chcę nikogo wybielać. Utarczki z rodzicami drużyn przeciwnych były. Dzieci różnie reagują. Jedno dziecko się nie przejmuje, gdy tata krzyknie. Drugie się stresuje, zamyka w sobie, przestaje mu wszystko wychodzić. Rodzice muszą poznać charakter swojego dziecka i rozmawiać z nim. Rodzicom się wydaje, że jak dziecko powie, że “wszystko w porządku”, to nie ma problemu. Dzieci często trzymają różne rzeczy wewnątrz. Zamiast pójść do przodu i się rozwijać myślą, jak czegoś nie zepsuć.
– Zdarza się wyprosić rodzica z treningu jak na filmiku?
– Z treningu nie. Chociaż… na meczu się zdarzyło. Pewnie mógłbym te sytuacje policzyć na palcach jednej ręki, ale zdarzało się, że trzeba było upominać rodziców na meczu i jasno im dawać do zrozumienia, że nie są na Ekstraklasie. Bądźmy cicho, nie odzywajmy się, bo dziecko się stresuje. Chcielibyśmy, by wszyscy rodzice na chłodno przemyśleli sobie ten temat. Najlepiej byłoby nagrać ich, jak się zachowują i im to puścić. Nikt tego nie dostrzega, dopóki sam nie zobaczy siebie w akcji. Każdemu się wydaje, że jest spokojny i nic takiego nie robi. Mam nadzieję, że po obejrzeniu filmiku każdy rodzic pomyśli dwa razy, zanim coś zrobi.
***
No i my jesteśmy za. Kto ma powiedzieć rodzicom, że coś jest z nimi nie tak, jeśli nie same akademie? Zważywszy, że jest to na rękę im (bo trenerzy będą mieli spokojniejszą robotę), dzieciakom (bo z większą radością będą przychodzić na zajęcia) i – w szerszej perspektywie – rodzicom (bo dziecko będzie się cieszyło piłką, więc przybliży się do spełnienia snów o wielkiej karierze).
A nuż okaże się, że Maciek, którego nie torpeduje się dziesiątką wymagań na minutę, stanie się najlepszym piłkarzem w drużynie?
JB