Długi czas Artur Boruc pełnił rolę trzeciego bramkarza w reprezentacji, ale coraz częściej pojawiały się głosy, że to już pora na zmianę warty i szansę powinien dostać Łukasz Skorupski. Bo dużo młodszy, zbierający świetne recenzje za grę we Włoszech i być może już lepszy od doświadczonego bramkarza. Nie ma co ukrywać – to by się w końcu stało, zespół potrzebowałby zastrzyku świeżej krwi, jednak Boruc w swoim stylu nie czekał, aż ktoś w przyszłości podziękuje mu za grę. Z kadry zrezygnował dzisiaj sam.
Bramkarz swoją decyzję przekazał na Instagramie: Chciałbym poinformować wszystkich zainteresowanych, że podjąłem decyzję, którą nosiłem w sobie od pewnego czasu. Ze względu na zdrowie i już podeszły wiek oraz konkurencję, która pozwala spać spokojnie. Ze względu na spokój ducha mojego i mojej rodziny, kończę piękną przygodę z reprezentacją Polski w piłce nożnej. Dziękuje wszystkim szkoleniowcom z trenerem Adamem Nawałką na czele. Dziękuję kolegom piłkarzom i wszystkim sztabom szkoleniowym, z którymi miałem przyjemność współpracować. Dziękuję przyjaciołom, którzy byli ze mną na dobre i na złe. Dziękuje wszystkim, zarówno tym, którzy trzymali za mnie kciuki, jak i tym niechętnym, którzy napędzali mnie do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Dziękuje wszystkim za te kilkanaście lat wspólnych wzlotów i upadków.
Boruc zaakceptował swoją rolę w kadrze Nawałki, był w cieniu, ale miał posłuch w szatni i służył reszcie ogromnym doświadczeniem. I postanowił odejść na własnych warunkach. A zasłużył na to jak mało kto.
Z kadrą żegna się postać naprawdę dużego kalibru. Rozegrał 64 mecze w reprezentacji, najwięcej wśród bramkarzy, czyli jego plecy muszą oglądać legendy pokroju Tomaszewskiego, Młynarczyka czy Dudka. Kiedy jechaliśmy grać mundial w Niemczech i mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii, to do wszystkich można było mieć pretensje, ale nie do Boruca. Rany, jak Polak wtedy bronił, właściwie sam utrzymywał nas przy życiu choćby w starciach z gospodarzami tych turniejów. Te dwa spotkania będziemy mu pamiętać zawsze:
Austria – Polska, mistrzostwa Europy 2008
Nie jest łatwo grać samotnie przeciwko jedenastu piłkarzom, a przez długie minuty starcia z Austrią tak to wyglądało – gospodarze turnieju przeprowadzali kolejne ataki, Polaków natomiast na boisku nie było. No, oczywiście poza Borucem, który bronił wtedy cudownie. Skapitulował tylko po strzale z rzutu karnego.
Niemcy – Polska, mistrzostwa świata 2006
Niemcy walili w nas jak w bęben, ale Boruc tylko znanym sobie sposobem odbijał kolejne strzały. Długo wydawało się, że wyszarpie nam ten remis, ale niestety, Odonkor uciekł Dudce i dorzucił Neuvillowi. A obrazki płaczącego Boruca po meczu pamiętamy aż za dobrze.
Wiadomo, że poza wielkimi momentami Artur miał te mniejsze i słabsze, jak choćby spotkanie z Irlandią Północną, ale po pierwsze – to nie moment, by o tym mówić. Po drugie – one paradoksalnie po latach pozwalały lubić Boruca jeszcze bardziej, bo nie był wyidealizowanym herosem tylko ludzkim bohaterem. Łatwo było się z nim utożsamiać.
Z kadry odchodzi więc niezwykle barwna postać, jedna z najciekawszych w nowej historii reprezentacji. Artur, za te wszystkie lata, wielkie dzięki!
Fot. FotoPyk