Nigdy w historii futbolu nie mówiło się tak wiele o kimś, kto tak niewiele osiągnął. Freddy Adu, ulubieniec fanatyków FM-a, skautów z całego świata i nade wszystko reklamodawców, w istocie był tylko utalentowanym dzieckiem. Dzieckiem, które obciążono okładkami prestiżowych magazynów, lukratywnymi kontraktami, pewnym miejscem w składzie dorosłej drużyny, łatką nowego Pele. Tak naprawdę nigdy nie dowiemy się ile mógł osiągnąć, gdyby pozwolono mu normalnie się rozwijać – zamiast tego jego najważniejsze lata zmieniły się w objazdowy cyrk. Zamiast kariery, stanowi lekcję dla wszystkich młodych talentów, będąc uosobieniem zasady „ciszej jedziesz, dalej zajedziesz”.
Fenomenowi tego gracza, o którym niespodziewanie zrobiło się głośno w kontekście możliwego transferu do Sandecji Nowy Sącz, poświęciliśmy swego czasu tekst. Zapraszamy.
***
– Chcę być najlepszy. Uważam, że mam wszystko, by zostać jednym z najwybitniejszych piłkarzy na świecie. I nie wejdę na szczyt tylko dla siebie. Pokażę, że Amerykanie potrafią grać w piłkę.
Był 2004 rok.
***
Letterman zajarany jakby Adu wynalazł lewitację. Taką sztuczkę potrafi wykonać pewnie 80% z was
Czternaście lat i występ u Lettermana. Czternaście lat i występ w „Tonight on ABC News” oraz „60 Minutes” na CBS, gdzie rozmawiała z nim Leslie Stahl, dziennikarka, która wybiła się jeszcze podczas afery Watergate. Tak jest, nie ma tu pomyłki: Adu swoją marką wykraczał daleko poza sferę futbolu. Przedstawiano go jako sportowy fenomen. Nie bawiono się w subtelności: drugi Pele i tyle w temacie, usłyszcie nas dobrze. Nie wierzycie nam, przedstawicielom MLS i Nike, to uwierzcie królowi futbolu.
***
– Cóż, Adu nie rozwinął się tak, jak przypuszczałem. Wielu młodym się to zdarza. Dziś nie utrzymujemy kontaktu, ale dawniej sporo rozmawialiśmy. Kiedyś próbowałem go nawet ściągnąć do Santosu.
Tyle z dzisiejszej kurtuazji. Wierzycie, że bez ingerencji Nike i innych reklamodawców, facet od spotu WBK nagle zaczął zachwycać się jakimś Amerykaninem? I mianował go na swojego następcę?
Nie. To zbyt genialny marketingowo ruch, by był darmowy. Wart zbyt wiele. Między innymi przecież dzięki tamtemu zabiegowi wciąż o Adu pamiętacie. Gdzieś w Polsce, mimo jego niezliczonych porażek i gry na peryferiach piłki. Potęga.
***
Nastoletni Adu wyzywa Kobe Bryanta na mecz. Chce z nim zagrać i w piłkę i w kosza. Panowie nie są podobnego rozmiaru marką, nie szarżujmy. Ale Adu aspiruje do takiego właśnie miana. Całe zajście, to że młokos w ogóle porywa się na takie wyzwanie, pokazuje skalę jego promocji.
Kobe nie odpowiada.
***
Ghana, czasy dzieciństwa.
– Mama zawsze kupowała mi piłkę, więc wszyscy przychodzili do mnie, żebym przyszedł grać. W rezultacie grałem codziennie, zwykle ze starszymi. Było fantastycznie, bo wiesz, nie było trenerów, nikt nie mówił ci, co masz robić. Po prostu robiłeś swoje i sam uczyłeś się gry.
***
Pamiętacie takiego gościa, co się Nil Lamptey nazywał? W wieku 15 lat debiutował w Anderlechcie. Jego też kiedyś Pele wykreował na swojego następcę, choć w bardziej naturalny sposób, bodaj po jednym z turniejów młodzieżowych. Potem jednak gracz posypał się i nigdy nie spełnił oczekiwań. Woził się po świecie na nazwisku przez całą karierę. Ciągle gdzieś znajdywał się ktoś, kto wierzył, że facet jeszcze odpali.
Lamptey w prestiżowym wywiadzie dla prestiżowego kanału w Ghanie
Tak się ironicznie składa, że Lamptey i Adu urodzili się w tym samym mieście: Tema w Ghanie. Światowa stolica „następców” Pelego już znana.
***
Adu ma 14 lat, za chwilę zostanie wybrany w drafcie przez DC United. Do jego drzwi pukają wysłannicy Interu Mediolan i chcą go brać od zaraz. Kupić za, bodajże, milion dolarów. Wziąć do swojej szkółki, wychować.
Adu zamiast uczyć się europejskiej piłki, zostaje jednak w USA. Prawdopodobnie przez naciski z MLS i Nike, którym nie było po myśli, by zbawca soccera na kilka lat zaginął w juniorskich drużynach wielkiego klubu. Nie, on miał robić show od zaraz. Nie było miejsca na cierpliwość.
Dwa lata wcześniej, w wieku czternastu lat, Messi przechodzi z Newell’s do Barcelony.
Tu w trakcie testów w Man Utd, kilka lat poźniej. Odpalony, do czego w przyszłości przyjdzie się przyzwyczaić
***
– Moja rodzina była bardzo biedna. Mama pracowała na dwa, a czasem nawet trzy etaty, byleby tylko zadbać o mnie i mojego brata. Więc kiedy Nike przyszło do mnie i zaoferowało wielką pieniądze, a MLS chciało dać najwyższy kontrakt ligi, nie mogłem odmówić.
Zgodziłem się na wszystko, czego tylko ode mnie chcieli. Jeździłem po kraju, pokazywałem się i promowałem, udzielałem wielu wywiadów. To wszystko odciągało mnie od treningów i futbolu. Ludzie też zaczęli mnie postrzegać jako wyłącznie marketingowe narzędzie.
***
– Koledzy z drużyny nie przepadali za mną. Opieprzali mnie i krzyczeli przy najmniejszych sprawach. Uważali, że mój kontrakt jest dla nich obelgą: oni byli w lidze już jakiś czas, włożyli wiele pracy, by tu się znaleźć, a tymczasem do szatni wchodzi czternastolatek i zarabia o wiele więcej od nich.
***
W MLS nie miał złego startu. Zdobył mistrzostwo, trafiał do zespołów All-Star, notował przyzwoicie strzelał i asystował. Mimo to, ludzie nie byli zadowoleni. A przecież to czternastolatek grający ze starymi chłopami!
– Gdy mówią o tobie drugi Pele, oczekiwania są ogromne. Masz być gamechangerem, decydować o meczach. Gdy grasz tylko dobrze, to i tak nie spełniasz oczekiwań – powie po latach.
Sponsorem imprezy All Star ta sama firma, która zaangażowała Pele i Adu do wspólnej reklamy
Dziś wielu przekonuje, że hype też wpłynął na jego statystyki z początków w MLS. Miał najgłośniejsze nazwisko w lidze, wszystko kręciło się wokół niego. Każda piłka na Adu, dużo okazji, szans. A DC miało wtedy znakomity zespół, który bił wszystkich. Jak mógł nie wykręcać tam dobrych statystyk, skoro dano mu klucze do ofensywy najlepszej drużyny w lidze?
***
Washington Post, 2005 rok.
„W DC United wrze. To sprawa o tyle poważna, że chodzi tutaj o coś więcej niż klub, bowiem o przyszłość soccera. A przynajmniej tak chcą uważać zwolennicy talentu Freddy’ego Adu.
Ich zdaniem Adu nie gra po 90 minut, ponieważ uparty tyran wychowany w komunistycznej Polsce próbuje narzucić piłkarzowi niemiecki styl boiskowej dyscypliny. System, w którym każdy ma robić to, czego chce od niego trener, a co ma nie pasować do charakterystyki złotego dziecka amerykańskiej piłki. Nowak przekonuje, że oszczędnie wydziela czas Adu, bo jego pracą jest zachowanie statusu mistrza MLS, które zdobył dla klubu rok wcześniej.
– Jeśli będę zawsze starał się udobruchać Freddy’ego, stracę szatnię – mówił o piętnastolatku Nowak – Stracę zaufanie pozostałych dwudziestu siedmiu chłopaków.
Kibice Adu uważają, że Nowak jest apodyktyczny i czepia się zawodnika. Nowak natomiast przekonuje, że niemożliwe jest zbudowanie drużyny wokół tak młodego gracza, bo siłą rzeczy będzie miał on swoje wzloty i upadki, jest zbyt nieregularny”.
Konflikt był na tyle głośny, że nawet Michael Johnson – tak, ten, złoty medalista olimpijski – zabierał głos w sprawie Adu – Nowak.
– Byłem zszokowany słysząc, że Nowak ma pretensje do Adu odnośnie tego jak ten ubiera się na wywiady. Lubię Petera, ale zastanawiające dlaczego robi z takich rzeczy problem.
Może dlatego, że widział sodówkę u piłkarza? I widział w tym ogromne zagrożenie.
Co mówił natomiast sam Adu?
– To on jest trenerem i muszę się pogodzić z jego decyzjami. Nie będę narzekał na zbyt mały czas gry. Robiłem to w zeszłym roku i wyciągnąłem wnioski ze swojego błędu.
Tak jest. Adu przyznaje, że wcześniej publicznie narzekał na zbyt małą ilość gry. Chciał grać więcej w zespole, z którym Nowak zdobył mistrzostwo. Jego fochy nie były tajemnicą.
***
Miał jechać na mistrzostwa świata do Niemiec. Rozegrał w miarę przyzwoity sezon, więc właściwie – czemu nie. Ale koledzy z drużyny opowiadali, że kompletnie się nie starał. Podobno w wynikach biegowych wypadł gorzej od niektórych od masażystów.
– Pojechałby na mundial, gdyby włożył podczas przygotowań choć trochę wysiłku w swoją pracę. Ale nie robił nic – anonimowo miał powiedzieć jeden z członków kadry.
Liczył, że Nike i federacja utopiły w nim zbyt wiele pieniędzy, by mógł nie znaleźć się samolocie do Niemiec? To on przecież był na okładce FIFA, a nie ktokolwiek z gości, z którymi rywalizował na obozie, prawda?
Tak czy inaczej, Bruce Arena go pominął.
***
DC United wymienia go z Salt Lake na bramkarza, Nicka Rimando.
– To była trudna decyzja dla nas. Freddy był wartościowym członkiem drużyny przez trzy lata, zarówno na boisku jak i poza nim. Rozumiemy, że chce odgrywać większą rolę w ofensywie, a takie warunki otrzyma w Salt Lake. Życzymy mu jak najlepiej – tak mówił wtedy prezydent United.
Jak poszło w nowym klubie, gdzie miał mieć tyle wolności boiskowej, ile tylko zapragnął? 11 meczów, jeden gol. Potem turniej w Kanadzie i transfer do Benfiki.
Warto zrozumieć jedną rzecz. Gra w Salt Lake w niczym nie przybliżyła go do tych przenosin, tylko wspomniany turniej młodzieżowców. W MLS zawodził.
***
– Dla mnie, te mistrzostwa świata to było „make or break” dla mojej kariery.
Wymowne, co? Make or break, amerykanie lubią to określenie. Albo uda się teraz albo nie uda się już nigdy. Można śmiało dyskutować, czy to określenie w ogóle ma sens w futbolu, patrząc na wiele karier. Można wrócić z zaświatów jak Bebe. Można też zawsze nieprawdopodobnie się stoczyć.
Adu z uśmiechem opowiada, jak udało mu się trafi do kategorii „make”, z perspektywy widzimy jednak, jak niewiele w tym sensu.
Dziś Nick Rimando powoli kończy karierę. Kończy ją jako jeden z najbardziej szanowanych amerykańskich bramkarzy, Legenda MLS i kadrowicz z Brazylii.
***
– Miałem oferty z wielu zagranicznych klubów. Przemyślałem wszystko, przedyskutowałem z rodziną oraz swoimi doradcami, a potem wybrałem Benfikę.
– Jak się czułeś, gdy na lotnisku w Lizbonie powitały cię setki kamer?
***
2007 rok, po podpisaniu kontraktu z Benfiką, Graham Bensinger Show.
– Jakie są największe różnice pomiędzy grą w USA, a w Europie?
– Wiesz, wcześniej po prostu wychodziłem na boisko, nie dostawałem zbyt wielu instrukcji taktycznych. Wychodziłem i grałem swoje, kierowałem się instynktem. Między innymi to spowodowało moje odejście z DC United, bo nagle za dużo miałem taktycznych obowiązków, a to nie jest mój styl. Ja potrzebuję wolności. W takim systemie dobrze mi się gra.
– A jacy są trenerzy w Europie?
– W pewnym sensie cieszę się, że trafiłem wcześniej na Piotra Nowaka, bo on przygotował mnie do tego, co zastałem w Europie. Tutaj musisz się słuchać, jesteś tylko od grania. Nie ma nawet mowy, żebyś dyskutował z decyzjami trenera!
Adu opowiada te oczywistości, jakby były wielkimi rewelacjami. Jak to, trener wymaga dyscypliny? Mówi jak powinno być i trzeba go słuchać? Nowość, nowość! Miał 18 lat.
– Najbardziej imponuje mi Rui Costa, gra na mojej pozycji i reprezentuje światowy poziom. Wziął mnie pod swoje skrzydła i stara się mi doradzać. Wiele razem pracujemy. Jest moim mentorem. Muszę to wykorzystać.
Freddy, miałeś osobistą pomoc Rui Costy. W klubie słynącym z rozwijania talentów. Inwestowano w ciebie czas i pieniądze. Dawano boiskowe minuty, a prasa była ci przychylna.
Nie ma usprawiedliwień.
***
– W wieku 14, 15, 16 lat, jesteś niedojrzały, dajesz się złapać na ten hype. Miałem na szczęście wokół siebie rodzinę i przyjaciół, którzy pokierowali mną w dobrym kierunku, bo inaczej nie wiem gdzie bym skończył. Na pewno jednak nie trenowałem wtedy dość mocno.
Wypowiedź niedługo po podpisaniu umowy. To jak źle mogło być?
***
Na olimpiadzie w Pekinie strzelał bramki w każdym z meczów. Problem w tym jednak, że USA nie wyszło z grupy. Trafił jednak do jedenastki turnieju.
Za misję „Olimpiada w Londynie” miał wziąć jeszcze większą odpowiedzialność. Uczyniono go kapitanem drużyny olimpijskiej. Doświadczenie z pewnością największe, ale wielu wątpiło, by w równie wielkim stopniu Adu posiadał umiejętności lidera. Sceptycy obawiali się, że rozkapryszony boiskowy egoista na kapitanie zrujnuje drużynę.
A potem USA skompromitowało się w kwalifikacjach. Nie przeszło nawet pierwszej rundy, odpadając u siebie po porażce z Kanadą i remisie z Salwadorem.
***
Rizespor. Bodaj jedyne z licznych wypożyczeń z Benfiki, gdzie dał sobie radę. Tylko druga liga turecka, ale i tak jasny punkt w jego karierze, bezsprzecznie. Grał, strzelał, kibice przychodzili go oglądać. Wyglądał dość dobrze, by Bradley powołał go do kadry. Wreszcie coś poszło po jego myśli.
***
Było to diabelnie kontrowersyjne powołanie na turniej Gold Cup 2011, Bradley grzał się za Freddy’ego w ogniu krytyki. Słyszano, że ostatnio Adu był w formie, ale powoływać do reprezentacji USA z drugiej ligi tureckiej? Opinia publiczna wrzała, uważała, że Adu jedzie za nazwisko, a w MLS jest wielu graczy, którzy pokazali więcej.
A później miał bardzo udany turniej. Wyróżnił się w półfinale z Panamą, a z Meksykiem w finale wziął udział w dwóch akcjach, po których padły bramki. USA prowadziło wtedy 2:0, ale ostatecznie przegrało 4:2.
***
Przypomniał się jednak w kraju, wrócił do MLS. W Union dostaje gwiazdorski kontrakt, staje się „designated player” i zarabia około pół miliona dolarów. Do klubu ściąga go Nowak.
Eksperyment jest jednak nieudany, obaj kończą przygodę z Philadelphią na taczkach.
– On jest jak luksusowy samochód. Zbyt niepraktyczny – tak jego grę komentował Alexi Lalas, były reprezentant kraju, a wówczas ekspert ESPN.
***
„Adieu, Adu! Zepsułeś chemię w drużynie, która jeszcze rok temu była dobra. Do tego rujnowałeś nas na boisku, holując i tracąc piłki, ciągle grając pod siebie, byleby tylko zwrócić uwagę kogoś z Europy i załapać się na kontrakt.”
Między innymi takimi komentarzami był żegnany przez kibiców Union.
***
– Bahię polecił mi Felipe Melo, gdy byłem na testach w Galatasaray. Powiedział, że powinienem jechać do Brazylii, bo mój styl jest podobny do tego, który prezentują Brazylijczycy. Wiecie, Joga Bonito, dużo technicznej piłki, więcej miejsca. Bardzo cieszę się więc, że jestem tutaj. Zawsze chciałem tu grać.
***
Ponoć wybrał Brazylię również dlatego, by pokazać się Klinsmannowi. Cały czas żył nadziejami na mundial.
Trener, który ściągał Adu do klubu, wylatuje jednak niemal od razu, jak tylko piłkarz pojawia się w szatni. Problem na wejściu.
No właśnie, ale czy rzeczywiście problem? Ten drugi nie chciał wygrywać czy jak? Dobrego gracza by nie odstawił od drużyny. Dał Amerykaninowi kilka szans, a dopiero potem go skreślił. Poza tym to była przecież tylko druga liga!
***
Dyrektor Bahii w wywiadzie dla „Lance”: – Adu to bardzo pracowity chłopak, prawdziwy profesjonalista. Nie gra, bo są lepsi. Rozmawiałem z nim i rozumie swoją sytuację.
Miało być Joga Bonito, liga, w której odnajdzie się jak ryba w wodzie. A tymczasem jego trener w wywiadach mówił, że Adu nie był wystarczająco dobry technicznie, by grać. Jeśli faktycznie o to między innymi poszło, to jest to weryfikacja diabelnie brutalna: nowy Pele, którego najmocniejszą stroną miała być technika, odstawał w tym elemencie na treningach brazylijskiej drugiej ligi.
***
Wiosną tego roku trafił na testy do Blackpool. – Wiem, że mistrzostwa świata nie są dla mnie tematem straconym. Taki jest futbol, pół roku dobrego grania może zaważyć o tym, że pojedziesz na wielki turniej – pewnie mówił tak przez pryzmat doświadczeń z Gold Cup 2011. Tak czy inaczej, nic z tego nie wyszło. Odpalono go.
Z tego samego Blackpool, które obecnie, na kilka dni przed sezonem, rozpaczliwie kompletuje kadrę. Przyjmuje do siebie z otwartymi ramionami choćby Tomasza Cywkę. I oni nie chcieli Freddy’ego. Dał się zapamiętać tylko z długiego wywiadu, hitu klubowej telewizji. Tam między innymi takie wypowiedzi:
– Treningi w Blackpool są o wiele intensywniejsze niż te, do których jestem przyzwyczajony. Jest bardzo ciężko i bardzo mi się to podoba. Tego właśnie potrzebuję jako zawodnik.
W BlackpoolTV opowiada też o karierze w FM: – Wiele osób pisze do mnie, że jestem legendą w Football Managerze. Że dla ich wirtualnych klubów zrobiłem wiele. Chciałbym zrobić też tyle w rzeczywistości! W piłkarskie menadżery nigdy nigdy nie grałem, ale mam wielu przyjaciół, którzy to robią.
***
Testy, testy, testy. Między innymi w norweskim Stabaek, które prowadził Bob Bradley.
– Bob w przeszłości odnosił sukcesy z Freddym, mamy nadzieję, że i tutaj będzie podobnie, a Adu będzie chciał być częścią naszego projektu.
Nie udało się. Może się nie nadawał, a może wybrał testy w Alkmaar (gdzie już podziękowano mu z powodów piłkarskich).
***
Tragedia, kończy się Dexter! Ale pomyślcie: będzie gorzej. Przecież niedługo skończy się Breaking Bad!
To jeden z przykładów twitterowej twórczości piłkarza. 400.000 followersów, niekulawa suma. W pewnym sensie pozostałość po hypie, bo choć piłkarzy na jego poziomie możemy mnożyć na pęczki, tak tych o takiej rozpoznawalności już nie.
Za chwilę moja ulubiona pora dnia. Pora treningu!” – świeżutki tweet, z tego roku.
Urodziny w zacnym gronie
***
Nie nauczono go dzisiejszego futbolu. Nie pozwolono mu harmonijnie przejść od juniora do dorosłego gracza. Pieniędzmi i hypem zrobiono z niego rozkapryszoną gwiazdeczkę, która w nastoletnim wieku kłóciła się z trenerami. Szatnię też chcąc nie chcąc zwrócono przeciwko niemu.
Najbardziej rzuca się w oczy jego podejście do taktyki. Ciągle na przestrzeni lat mówił o potrzebie wolności. Nie dawano mu jej dość w DC, więc kłócił się z Nowakiem i odszedł do Realu Salt Lake, by ją zyskać. W Benfice miało mu nie pójść, bo tam kładzie się nacisk na wynik od zaraz, z tego powodu nie zaufano mu dość, by zyskał większą swobodę.
Ale w Brazylii, gdzie miał mieć więcej miejsca, wyłożył się. Bolesne, naprawdę musiał wierzyć, że ze swoim stylem gry pasuje tam jak ulał. A tutaj brutalne zdarcie klapek z oczu i usadzenie na miejscu.
***
To i tak optymistyczny scenariusz dla Adu, wierzcie lub nie. Ten pesymistyczny? Spiskowy, według którego w rzeczywistości był starszy o pięć lat. Potwierdzeniem tej tezy ma być jego wzrost: w wieku trzynastu lat mierzył tyle samo ile dziś.
– Po co miałbym oszukiwać? Zawsze grałem przeciwko starszym. Po co miałbym oszukiwać? – denerwował się w prasie.
***
Lato 2014. Wreszcie podpisuje kontrakt. Będzie grał w Serbii, w Jagodinie. Klub na poziomie, sam nie wiem, Korony Kielce? Piasta Gliwice? Na pewno mógłby sobie na Adu pozwolić niejeden klub z polskiej ligi. Kiedyś możliwe tylko w grze.
***
– Mówią o tobie – drugi Pele, drugi Pele. To może uderzyć do głowy. Nie ukrywam, tak też się ze mną stało. Nie pracowałem w tamtym okresie dość ciężko. Nie będę udawał: zraniłem swoją karierę. Ale teraz jestem większym profesjonalistą, lepszym człowiekiem.
– A może to wszystko przyszło dla ciebie za wcześnie?
– Nie, nie sądzę tak. W życiu trzeba się uczyć. Miałem nauczkę, doświadczyłem różnych rzeczy. Gdyby tamte błędy przydarzyły mi się w wieku 20 lat, to nie zdążyłbym już powrócić. Teraz jednak jestem o wiele mądrzejszy, a wciąż mam tylko 24 lata, wciąż jestem młody. Wciąż mogę wiele osiągnąć.
***
Od czasu publikacji artykułu Adu przewinął się przez fińską trzecią ligę, nie poradził sobie też w Tampa Bay Rowdies grającym w NASL. Umówmy się: w tym drugim klubie robiono wszystko, by się odbudował. NASL potrzebuje ludzi takich jak Adu. Marki, którą kojarzy każdy, która może reklamować całe rozgrywki. Mieliśmy do czynienia z cudacznym przypadkiem piłkarza, któremu cała liga życzy sukcesu. A jednak i tu się nie udało. Nie dziwi, że zamiast Nike, do jego drzwi dziś puka maksymalnie producent odkurzaczy.
W tym roku Adu skończy dwadzieścia osiem lat. Nie ma wielu logicznych podstaw, by sądzić, że poradzi sobie w Sandecji. Zbyt wiele wtop zaliczył w ostatnich latach. Zbyt wielki jest rozdźwięk między graczem, który zostawał legendą w twoim wirtualnym klubie, który skupiał uwagę świata w latach nastoletnich, a rezerwami Kuopio. Może gdyby naprawdę mu się chciało? Gdyby zmotywował się do ciężkiej zasuwania? Mi w tym momencie trudno sobie wyobrazić, by miał ochotę biegać z kolegą na plecach, byleby tylko pomóc Sandecji w pierwszej lidze. Problem tego piłkarza polega na tym, że nawet lądując w Sandecji, wciąż nie będzie traktowany jak zwykły piłkarz, który przychodzi – w gruncie rzeczy – znikąd i może jakoś pomóc. Nie, wciąż wszyscy będą oczekiwać po nim rzeczy wielkich, a wszystko poniżej tego będzie zawodem.
Najprawdopodobniejszy scenariusz – pokaże góra jeden, dwa dryblingi, a potem przemknie jak kometa. Sto pięćdziesiąty raz rozbijając się o mur irracjonalnych oczekiwań.
Leszek Milewski