Reklama

Dixie Dean – napastnik, który potrafił strzelić 60 goli w jednym sezonie ligowym

redakcja

Autor:redakcja

01 marca 2017, 08:49 • 2 min czytania 7 komentarzy

Dziś prawdziwa legenda, kiedyś ulubieniec fanów, łowca bramek oraz człowiek, w którym na długo przed erą Sheringhama i Shearera zakochała się cała piłkarska Anglia. Wychował się, nastrzelał blisko czterysta goli dla miejscowej drużyny i zmarł w smutnych okolicznościach – to wszystko zdarzyło się w hrabstwie Merseyside. Dzisiaj przypominamy legendę przez wielkie „L” – Dixie’ego Deana, który zakończył swój żywot dokładnie 37 lat temu.

Dixie Dean – napastnik, który potrafił strzelić 60 goli w jednym sezonie ligowym

Rashford, Sturridge, Vardy, Welbeck – czterech napastników, którzy występowali w poprzednim roku z herbem Anglii na koszulce. Co ich jeszcze łączy? Cała czwórka zwyczajnie nie ma podjazdu do Deana. Napastnika, który wielu meczów w drużynie narodowej może nie zaliczył (16), ale też pamiętajmy, że w latach 20. i 30. specyfika grania w piłkę była zupełnie inna. Żeby jednak rozwiać jakiekolwiek wątpliwości co do klasy tego piłkarza, oddajmy głos Billy’owi Shankly’emu: – Dixie Dean to najlepszy napastnik, który kiedykolwiek się urodził i lepszego nie będzie.

Syn maszynisty i gospodyni od początku wyróżniał się na krajowym podwórku. Na granie z rówieśnikami był za dobry, więc szkolił się u boku o wiele starszych graczy, co też pomogło mu wykreować swoje ponadprzeciętne umiejętności. Do Evertonu, czyli ulubionego klubu swojego ojca, trafił za trzy tysiące funtów. W ciągu czternastu lat w Liverpoolu nie zobaczył żadnej żółtej kartki, co wydaje się niemożliwością przy obecnych realiach piłki nożnej. Zdarzyło mu się zdobyć 60 bramek w sezonie ligowym, dzięki czemu ustanowił absolutny rekord Anglii. – Ludzie się mnie często pytają, czy ten rekord zostanie kiedyś pobity. Myślę, że tak, choć tylko jeden człowiek mógłby tego dokonać. To ten facet, który kiedyś chodził po wodzie. Tylko on – powiedział kiedyś sam Dean.

383 gole w 433 występach – ten bilans mówi sam za siebie i to przede wszystkim z niego Dixie zostanie zapamiętany. A także z tego, jak odszedł. W 1980 roku odbyły się derby pomiędzy Liverpoolem i Evertonem, zakończone rezultatem 2-2. To właśnie po tym spotkaniu Dixie dostał zawału serca i zmarł. Dean ma swój pomnik przed Goodison Park, a jeden z jego kolegów z boiska, Alex Young chyba najlepiej potrafił oddać piłkarską klasę przyjaciela: – Dixie był wyjątkowy. Legenda. Ikona. Wszystkich pochwał już zapomniałem, bo jego nogi wciąż wydają się nieludzkie. Miałem zaszczyt grać z najlepszą dziewiątką w historii Evertonu i przyglądać się pierwszym krokom w futbolu piłkarskiego geniusza.

Reklama

Najnowsze

Inne kraje

Koeman ściął się z dziennikarzem. „W mediach społecznościowych są ludzie bez mózgu”

Aleksander Rachwał
0
Koeman ściął się z dziennikarzem. „W mediach społecznościowych są ludzie bez mózgu”

Komentarze

7 komentarzy

Loading...