Znamy wielu zawodników, którym rozwój kariery hamowały kontuzje. Rzadko zdarza się jednak, by tak podatnym na urazym piłkarzem był bramkarz. Zwłaszcza, że w przypadku Sergio Asenjo mowa o notorycznie zerwanych więzadłach, na co zazwyczaj narażeni są głównie gracze z pola.
W trakcie niedzielnej konfrontacji z Realem Madryt golkiper Villareal doznał identycznej kontuzji już po raz czwarty w trakcie swojej kariery. To był pozornie niegroźny upadek – próba odbicia piłki, lekkie spóźnienie i lądowanie na plecach.
Okazało się jednak, że nie wytrzymały więzadła w lewym kolanie.
Dramatyczny cykl Asenjo trwa już od siedmiu lat – w 2010 roku podobnej kontuzji doznał jeszcze jako zawodnik Atletico Madryt. Hiszpan pauzował przez prawie 200 dni, a gdy już doszedł do siebie i wrócił do gry to pograł ledwo kwartał i znów trafił na stół operacyjny. Na plac powrócił w lutym 2014 roku i przez długi czas był w pełni sił – kolana nie wytrzymały jednak po raz kolejny i znów miał wyjęte z życia kilka dobrych miesięcy.
Teraz znów będzie zmuszony pewnie odpocząć przez kilka miesięcy. Dla samego zawodnika i zespołu to strata o tyle większa, że Asenjo był niezwykle mocnym punktem zespołu – w 24 ligowych starciach dał się pokonać ledwo 15 razy, a aż 12-krotnie opuszczał boisko z czystym kontem, co jest zresztą najlepszym rezultatem w całej La Liga.