Reklama

Tak wygląda najlepszy piłkarz Lechii początku rundy

redakcja

Autor:redakcja

26 lutego 2017, 11:00 • 3 min czytania 31 komentarzy

Jeszcze kilka tygodni temu można było się zastanawiać – Kuciak czy Milković-Savić? A to dlatego, że forma Słowaka była jednym wielkim znakiem zapytania, bo przecież przez okrągły rok praktycznie w ogóle nie grał w piłkę. Wystarczyły jednak trzy kolejki nowej rundy, by zrozumieć, że Dusan nie zapomniał, jak się broni. Przeciwnie, on sprawia wrażenie, jakby czas się dla niego zatrzymał, a rocznej przerwy w występach w ogóle nie było. Wyjeżdżał jako czołowy bramkarz ligi i powrócił także jako jeden z najlepszych.

Tak wygląda najlepszy piłkarz Lechii początku rundy

Patrząc po notach Weszło, forma Kuciaka systematycznie rośnie. W meczu z Jagiellonią – gdzie zachował czyste konto, ale praktycznie nie miał nic do roboty – zapracował sobie na szóstkę. W Niecieczy – mimo że został pokonany w doliczonym czasie gry z jedenastu metrów – swoimi interwencjami długo ratował Lechii wynik i zasłużył na siódemkę. Wczoraj natomiast, kiedy napastnicy Cracovii wchodzili w obronę gdańszczan jak w masło, zatrzymywali się właśnie na Kuciaku. Co prawda gościom udało się strzelić dwa gole, ale gdyby nie świetnie dysponowany golkiper, tych trafień byłoby przynajmniej dwa razy więcej. Za mecz przeciwko „Pasom” Kuciak otrzymał od nas ósemkę.

I chyba nie ma wątpliwości, że dziś to najlepszy i najrówniej grający piłkarz drużyny Piotra Nowaka. Wydaje się też, że właśnie kogoś takiego Lechii brakowało – bramkarza, który potrafiłby zapewnić spokój w tyłach, i przy którym wszyscy obrońcy czuliby się pewniej. Milinković-Savić, mimo że podobno w swojej kategorii wiekowej nie ma sobie równych, nigdy nie dawał drużynie takiej stabilizacji. Przeciwnie, w prostych sytuacjach zdarzało mu się popełniać kompromitujące błędy i nieustannie wyglądał na gościa, który w każdej chwili może coś odwalić.

Jakkolwiek spojrzeć, świetna dyspozycja Kuciaka praktycznie od swoich pierwszych minut w bluzie Lechii ma dosyć ciekawe konsekwencje. Najprawdopodobniej oznacza bowiem, że Milinković-Savić pójdzie podbijać ligę włoską po półrocznym siedzeniu na ławie. Działacze Torino próbowali uniknąć jak ognia takiej sytuacji, i właśnie dlatego specjalnie zostawili swojego nowego bramkarza w Gdańsku jeszcze na sześć miesięcy – by ten cały czas pozostawał w rytmie meczowym. Tymczasem najprawdopodobniej dostaną gościa prosto z ławki, któremu w dodatku miejsce w szeregu zostało wskazane przez, do niedawna, głębokiego rezerwowego Hull.

I w ogóle z tym brakiem gry Kuciaka w Anglii to naprawdę ciekawa sprawa. Jak widać, Słowak cały czas był gotowy do gry, bo właśnie pokazuje w Gdańsku umiejętności, przez które działacze Hull kiedyś się nim zainteresowali. W naszej lidze często obserwujemy sytuacje, w których wracający z zagranicznych wojaży zawodnik prezentuje się dramatycznie, przez co od razu pozwala zrozumieć, dlaczego miesiącami grzał ławę. Z Kuciakiem jest jednak inaczej, bo ewidentnie widać, że wcale nie spuścił z tonu. Innymi słowy, mieliśmy tu do czynienia z transferem zrobionym do nieodpowiedniego miejsca i w nieodpowiednim czasie. W większym stopniu, niż sportowa dyspozycja bramkarza, zaszkodziła mu niezbyt przemyślana decyzja przy wyborze klubu.

Reklama

Kuciaka trzeba jednak pochwalić, że szybko wyciągnął wnioski ze swojej sytuacji i postanowił coś zmienić. Nie czekał – śladem swojego rodaka Jana Muchy – trzech lat przyspawany do ławki w Premier League, ale błyskawicznie podjął walkę o odbudowanie kariery. Jego przeprowadzka do Lechii zapowiada się na świetne posunięcie, bo – ech, chciałoby się użyć klasycznego zwrotu – korzystają na tym wszystkie strony. Gdańszczanie wreszcie mają bramkarza, który – tak jak z Cracovią – potrafi uratować im punkty, natomiast sam Kuciak bardzo szybko odbudował formę. Co więcej, w ostatnim czasie broni na tyle efektownie, że na miejscu działaczy Lechii już teraz usiedlibyśmy z nim do rozmów o nowej umowie. Przypomnijmy, obecna wygasa już w czerwcu, więc na dziś wciąż jest całkiem prawdopodobne, że Słowak opuści drużynę Piotra Nowaka w tym samym momencie, co Milinković-Savić.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

31 komentarzy

Loading...