Większości z tych gości lepiej nie kupować w Ustaw Ligę. W niektórych zwątpić mogli nawet koledzy z drużyny i gdy tylko zaczyna śmierdzieć golem, starają się omijać nieszczęśnika jak tylko można. Owszem, swoje podstawowe zadania na boisku z reguły wypełniają, ale z tym konkretnym elementem piłkarskiego rzemiosła radzą sobie jeszcze gorzej niż Hasi jako trener Legii. Członkowie ekstraklasowego “Klubu Zero”. Dawno nie sprawdzaliśmy coś w nim słychać, więc postanowiliśmy odświeżyć listę przed trzecią wiosenną kolejką. Trochę się pozmieniało.
Nie słyszeliście o inicjatywie? No to przypominamy – wszystko zaczęło się od Dariusza Łatki. Nawet gimby mogą pamiętać o byłym zawodniku Wisły, Jagiellonii i Podbeskidzia, który kopał w tej Ekstraklasie i kopał – sęk w tym, że nigdy do bramki przeciwnika. No a umówmy się, jeśli spędzasz na boisku szmat czasu, to nawet przez przypadek kiedyś piłka powinna spaść ci pod nogi w dobrej sytuacji, jakoś się odbić i wturlać do bramki. To jednak tylko teoria – Łatka czekał na ten moment aż 128 spotkań, blisko 16 lat po debiucie w lidze pokonał bramkarza Korony. Później rozegrał jeszcze dwa spotkania i jako piłkarz spełniony czmychnął na Łotwę. Ale honorowym prezesem pozostał.
A tym faktycznym jest piłkarz, który w danej chwili na gola w Ekstraklasie czeka najdłużej. Gdy zaglądaliśmy do klubu po raz ostatni w fotelu szefa wygodnie siedział Adam Pazio. Jednak najprawdopodobniej w wyniku intrygi uknutej przez piłkarzy Górnika Łęczna w listopadzie zeszłego roku Pazio wpisał się na listę strzelców i w ogóle stracił prawa członka. A jeszcze wcześniej, bo wraz ze startem nowego sezonu został wyrzucony ze stanowiska prezesa. Do Ekstraklasy wrócił bowiem ON…
1. Tadeusz Socha (Śląsk Wrocław, Arka Gdynia) – 123 mecze bez gola
2. Alan Uryga (Wisła Kraków) – 86
Marcin Kowalczyk (GKS Bełchatów, Zagłębie Lubin, Śląsk Wrocław, Ruch Chorzów) – 86
4. Maciej Wilusz (GKS Bełchatów, Korona Kielce, Lech Poznań) – 67
5. Marcin Cebula (Korona Kielce) – 64
6. Radosław Pruchnik (ŁKS Łódź, Górnik Łęczna) – 58
7. Jakub Bartkowski (Widzew Łódź, Wisła Kraków) – 54
Krzysztof Sobieraj (Arka Gdynia) – 54
9. Vladislavs Gabovs (Korona Kielce) – 48
10. Jonatan Straus (Jagiellonia Białystok) – 46
11. Patryk Fryc (Wisła Kraków, Bruk-Bet Termalica) – 45
12. Patryk Stępiński (Widzew Łódź, Wisła Płock) – 44
13. Tomasz Cywka (Wisła Kraków) – 38
14. Tomasz Zając (Wisła Kraków, Korona Kielce) – 35
Artem Putiwcew (Bruk-Bet Termalica) – 35
16. Martin Bukata (Piast Gliwice) – 32
17. Ken Kallaste (Górnik Zabrze, Korona Kielce) – 31
Mateusz Cichocki (Legia Warszawa, Ruch Chorzów) – 31
19. Marcin Listkowski (Pogoń Szczecin) – 30
Mateusz Szwoch (Legia Warszawa, Arka Gdynia) – 30
Damian Szymański (Jagiellonia Białystok) – 30
Tadeusz Socha. Człowiek, który pobierał nauki od samego Mariusza Pawelca (261 meczów w lidze i jeden gol), zdobycia bramki w Ekstraklasie unika już od 123 meczów. 8896 minut na murawie i nic. Duża sztuka. Warto podkreślić, że jeśli już naprawdę się nie dało uniknąć wbicia do bramki, to Socha robił to w innych rozgrywkach. 29-latek w karierze strzelił cztery gole: w kadrze U-23, dwa w I lidze, jednego w Pucharze Polski. Ma wszystko, by przejść do historii.
Jeśli chodzi o czołowe postacie w poprzednim rozdaniu, to w klubie nie ma już też Adama Dei (gol w 74. występie), Pawła Widanowa (68 meczów bez gola, ale wyjechał z Polski) i Tomislava Bozicia (gol w 60. meczu).
Z pewnością warto zauważyć, że ciągle rośnie pozycja Marcina Cebuli. To najwyżej sklasyfikowany piłkarz ofensywny. No i o ile w przypadku większości nazwisk na tej liście mówimy jedynie o ciekawostce, o tyle w jego sytuacji brak skuteczności może być już mocno niepokojący. Jeśli mamy być szczerzy, to już nie pamiętamy, dlaczego chłopak w ogóle uchodził za talent.
Ustaliliśmy kiedyś, że członkostwo będzie należeć się piłkarzom, którzy rozegrali w lidze przynajmniej 30 spotkań, czyli dawniej jeden pełny sezon. Już w rundzie wiosennej wymóg ten spełniło dwóch graczy. I zarówno w przypadku Marcin Listkowskiego, jak i Mateusza Szwocha zapala się nam lampka ostrzegawcza, wszak strzelanie też leży w ich zakresie obowiązków.
Panowie, pora się przełamać. Najlepiej tak jak Maciej Urbańczyk w ostatniej kolejce (pierwszy gol w 32. meczu), to było zrzeknięcie się członkostwa w klubie z przytupem.