Reklama

Dalglish odchodzi z Liverpoolu w najmniej spodziewanym momencie

redakcja

Autor:redakcja

22 lutego 2017, 10:28 • 2 min czytania 0 komentarzy

Załóżmy taką sytuację. Trener „X” przychodzi do klubu „Y” i w kilka miesięcy robi z niego potęgę na arenie krajowej. Zespół gra jak z nut, zawodnicy się rozwijają, mistrzostwa, puchary – reasumując: sielanka. Po upływie kilku lat ekipa gra nadal świetnie, zajmuje pierwsze miejsce w lidze i ma trzy oczka przewagi nad wiceliderem. Szkoleniowiec odchodzi w tym momencie – no, sytuacja dość kuriozalna. A Kenny Dalglish zrobił coś podobnego, gdy 22 lutego 26 lat temu opuścił Liverpool.

Dalglish odchodzi z Liverpoolu w najmniej spodziewanym momencie

Taka sytuacja zdarza się bardzo, ale to bardzo rzadko. Są podobne, w których trener dobrowolnie odchodzi, bo odczuwa wypalenie i musi poszukać nowych przygód. Pierwsza z brzegu? A chociażby Pep Guardiola. Wykreował Busquetsa, wychował Messiego, wygrał parę trofeów, ale gdy już wiedział, że to ten moment, w którym trzeba się pożegnać, zrobił to.

22 luty, 1991 rok. Oficjalne biuro prasowe „The Reds” podaje informację o konferencji z udziałem szkoleniowca o 11 rano. Wtedy też wzruszony Dalglish mówi o końcu swojej ery w mieście Beatlesów. Fani angielskiej drużyny nie mają pojęcia, co się dzieje. Patrzą w kalendarz – to nie pierwszy kwietnia. Wszystko wskazuje na bolesną prawdę. Jeden z najlepszych trenerów w historii Liverpoolu żegna się z zespołem. Trzy mistrzostwa, dwa puchary Anglii i cztery Tarcze Wspólnoty – znakomicie, jak na pięć lat pracy z hakiem.

Dalglish jako oficjalny powód podaje problemy zdrowotne, ale problem jest bardziej skomplikowany. Na trenerze wyraźnie odbiła się tragedia na Hillsborough sprzed dwóch lat. – Nie jestem w stanie nawet wymówić tej nazwy, nie pamiętam, na ilu pogrzebach byłem, ale bywało, że jednego dnia na czterech. Długo nie zdawałem sobie sprawy, że to tamte wydarzenia były głównym powodem dla mojego odejścia z Liverpoolu. Pomyślałem sobie „dlaczego mam czuć jakąkolwiek presję?” Pod presją były przecież te rodziny, które straciły wtedy bliskich. Na moim ciele zaczęła pojawiać się wysypka, nawet na twarzy. Spadła mi tolerancja, wszystko mnie denerwowało, nienawidziłem widoku zaskoczenia i bólu na twarzach moich dzieci, gdy na nie krzyknąłem – tłumaczył po latach Dalglish.

Odejście szkoleniowca nastąpiła po meczu z Evertonem, kiedy padł remis 4:4 po pasjonującym meczu. – Tego wieczora na Goodison Park tylko ja wiedziałem, że odchodzę. Liverpool potrzebował kogoś, kto umie zarządzać, podejmować decyzję, ja wtedy tego nie umiałem – opowiadał szkoleniowiec.

Reklama

Odszedł z klasą, bo nie uciekał z tonącego okrętu. Liverpool miał trzy punkty przewagi nad wiceliderem, wciąż był w grze o Puchar Anglii. Po rezygnacji trenera skończył sezon na drugim miejscu, a z rozgrywek pucharowych odpadł przy okazji powtórki z Evertonem. Sam Dalglish wrócił do pracy w październiku, kiedy objął Blackburn.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...