Nieoczywiste są ścieżki kariery Marcelo Bielsy, ponieważ jest to trener doceniany, ale od dłuższego czasu na uboczu największego futbolu. Jego kolejne klubowe wybory były solidnymi firmami – tak trzeba nazwać Athletic i Marsylię – ale wciąż daleko im do najpotężniejszych tego świata. Następny zespół też do elity nie należy, gdyż Lille, które Bielsa obejmie od nowego sezonu, dopiero będzie trzeba odbudować.
Obecny sezon jest dla LOSC słabiutki, zespół zajmuje dziś 14. miejsce w tabeli i wciąż ze strachem spogląda na to, co dzieje się jeszcze niżej, a różowo nie jest. Nowy klub Bielsy ma tylko 4 punkty przewagi nad zajmującym pierwsze miejsce spadkowe Caen i co gorsza, jedno spotkanie rozegrane więcej. Lille weszło masakrycznie słabo w rozgrywki i nic dziwnego, że poleciały tam głowy – pożegnano Frederico Antonettiego, jego miejsce zajął Patrick Collot, ale też nie wytrwał, choć zaczął dobrze. W 11 pierwszych spotkaniach przegrał tylko dwa razy, ale ostatnio dostał trzy razy w trąbę i go pogoniono. Następcą jest Franck Passi, jednak to trener tylko tymczasowy, ma za zadanie utrzymać Ligue 1 dla klubu i Bielsy – wybór to pewnie nieprzypadkowy, Passi pracował razem z Bielsą w Marsylii.
Nie jest dobrze z Lille, a przecież nie zawsze tak było – rok temu zajęli przyzwoite piąte miejsce, zresztą w ogóle, po awansie w sezonie 99/00 tylko raz zespół z północnej Francji skończył wyścig na mecie poza pierwszą dziesiątką. Największy sukces ostatnich lat to oczywiście mistrzostwo i puchar Francji w rozgrywkach 10/11. Za sterami Rudi Garcia, na boisku Hazard, Gervinho, Cabaye, Sow, Rami i… Obraniak. To były czasy, PSG skończyło za podium, a Lille trafiło do Ligi Mistrzów i choć tam świata nie zawojowali, bo nie wyszli nawet z grupy, to dziś każdy w tym klubie bez zająknięcia wróciłby do tamtych wyników.
Niestety dla nich, liga odjechała – Paryż, Monaco czy nawet Lyon to dzisiaj zespoły poza zasięgiem Lille. Próżno szukać w ich składzie jakichś wielkich gwiazd. Najlepszym strzelec to co najwyżej solidny de Préville (nigdy nie przekroczył bariery 10 bramek w Ligue 1, teraz ma ich pięć), drugi w tej klasyfikacji jest Eder, bohater z finału Euro, ale też facet pełen ograniczeń. Ostatnio ściągnęli natomiast El Ghaziego, jednak naprawdę we Francji to wrażenia nie robi.
Pomóc w odbudowaniu dobrej pozycji klubu ma właśnie Bielsa. – Jest bez wątpienia jednym z najbardziej wpływowych i szanowanych trenerów na świecie. Przekonanie go do współpracy z nami sprawia nam ogromną satysfakcję i podkreśla ambicję klubu. Marcelo był naszym pierwszym wyborem, staraliśmy się o niego od dawna – tłumaczył tę decyzję dyrektor generalny, Marc Ingla.
Sam Bielsa pewnie chciałby trochę spokoju w swoim trenerskim życiu, bo jego ostatnie lata wyglądają dość dziwacznie. Z Marsylii odszedł po pierwszej kolejce sezonu 15/16, kiedy nie dogadywał się z władzami klub, którzy niezbyt go wspierali, wyprzedając co chwila najlepszych graczy i nie sprowadzając po tym godnych zastępców. Z kolei Lazio to historia jeszcze dziwniejsza, bo Argentyńczyk zrezygnował po dwóch dniach – klepnął kontrakt, ale potem go zerwał. Mówiło się, że znów nie dogadał się z przełożonymi o transfery, inna wersja wskazywała na jego zaloty ku reprezentacji Argentyny. Kadry nie objął i od nowego sezonu będzie w Lille.
Najwyższy czas na sukcesy. Ostatni miewał je już jakiś czas temu, kiedy wprowadzał Chile do fazy pucharowej mundialu w RPA i gdy dwa lata później grał z Athletikiem w finale Ligi Europy i Copa del Rey. Baskowie pod jego wodzą potrafili zagrać kozacko:
Dobrze byłoby, gdyby Argentyńczyk nauczył czegoś podobnego Lille. Dość już dziwnych historii, zwyczajnie pora na konkretne rezultaty.