Reklama

Twierdza Kielce stoi jak stała

redakcja

Autor:redakcja

18 lutego 2017, 18:20 • 4 min czytania 8 komentarzy

Jakże wymowne były latem przenosiny Sylwestrzaka z Kielc do Płocka. Oto kapitan Korony opuszcza swój statek na rzecz nie ligowej potęgi, a beniaminka. Znika połowa wartości ataku, czyli Cabrera, do tego Termalica podbiera więcej niż solidnego Jovanovicia. Sylwestrzak czuł, jak wielu, że tym razem kielczanom czary mary już raczej się nie udadzą. No bo ile można się osłabiać, w miejsce uznanych graczy sprowadzać odrzuty z innych drużyn, a potem pichcić z tego porządny zespół? Przecież tak się nie da w nieskończoność. Tymczasem póki co okazuje się, że można. Sylwestrzak i spółka właśnie zostali solidnie obici przez grającą z polotem Koronę. Twierdza Kielce stoi jak stała.

Twierdza Kielce stoi jak stała

Początek meczu miał więcej wspólnego z zapasami w kiślu albo MMA. W Kielcach jak zwykle zaserwowali taki dywan, że nic tylko zaorać i drzewa posadzić. “Murawa” potrafiła zgasić piłkę lepiej niż Ronaldinho, innym razem zmylić doskonałym no look passem. Na pewno miała swój wpływ na to, że na początku obserwowaliśmy rąbankę nad rąbankami, w której krzywdę zrobić sobie potrafili nawet koledzy z jednej drużyny. Bożić zderzył się z Byrtkiem, temu drugiemu poszła krew, a pierwszy zwijał się z bólu dobrą minutę.

Szczerze mówiąc, to szacunek dla zawodników, że cały mecz tak nie wyglądał, bo pokazać dobry futbol na takim niespaczonym równością kartoflisku – spora sztuka.

A jednak się udało. Przede wszystkim graczom Korony, po których widać, że są zaprawieni w takich bojach. Ofensywa kielczan to beczką prochu. Marković i Możdżeń potrafią z tyłów posłać niezłą piłkę, co ten pierwszy udowodnił zresztą przy pierwszej bramce. Kiełb, jak zwykle w Kielcach, gra bez kompleksów, zaczyna wyglądać jak wszechstronny, ponadprzeciętny piłkarz.. Aankour cały czas się rozwija, a teraz złapał taką pewność siebie, że dzisiaj dwa razy uruchamiał kolegów piętkami, a raz mało nie strzelił gola… klatą. Palanca to dobry technicznie zawodnik, ułożony, przydatny. Micanski na szpicy od razu wydawał się dobrym pomysłem, a z Wisłą Płock przypomniał dlaczego. Piłka go szuka, ma dobry finisz, ale też nie jest typowym “dobijakiem” – przy 1:0 zabrał się z piłką, kiwnął, a potem inteligentnie strzelił. Korona momentami gra z rozmachem – swoje mówi, że nawet zawodnik tak surowy technicznie jak Grzelak, zaczyna z powodzeniem hasać po lewym skrzydle.

Nim się Wisła obejrzała, a przegrywała 2:0 (choć naszym zdaniem karny mocno kontrowersyjny), dała się zepchnąć do okopu, nie wyprowadzała żadnych sensownych akcji zaczepnych. Ot, takie tam chodzenie w slow motion, z którego wyrywał się tylko raz na jakiś czas Furman. Pomocną dłoń wyciągnął Pesković, którego nikt najwyraźniej nie nauczył wybijać za linię środkową. Kolejne krótkie wybicie przejął Iliew, zagrał do Merebaszwilego, a ten trochę instynktownie, a trochę fartownie znalazł drogę do siatki. Umówmy się jednak: nie można powiedzieć, żeby to była bramka wynikająca z dobrej gry Wisły. Ot, trafiło się ślepej kurz ziarno. Atak nie funkcjonował, a w obronie fatalnie wyglądał Stępiński, z którego co chwilę ktoś robił wiatrak. Stoperzy wprowadzali tyle spokoju, co pijany z karabinem.

Reklama

Po zmianie stron Wisła wyglądała, jakby odzyskała pion. Ale tylko przez chwilę, bo potem dostała kolejnego gonga i od tego momentu zaczęły się dożynki. Korona gra, Wisła Płock grę pozoruje, względnie jak w tej piosence:

Wkrótce drugi dziś karny, tym razem Byrtek fauluje Grzelaka. Zagranie z gatunku tych, które powinno momentalnie eliminować z Ekstraklasy. Byrtek poszedł na raz, chciał wybić piłkę chyba nie z boiska, a z Kielc, ale zamiast w gałę wpadł w impetem w gracza Korony. Kiełb się nie pomylił, 4:1. Rozmiary porażki trafieniem w stylu Zlatana zmniejszył jeszcze Kante, co specjalnie nie dziwi – kamery wyłapały, jak pił kawę na ławce rezerwowych. I słusznie, prawie wszystkim graczom Wisły Płock przydałaby się dzisiaj podwójna czarna.

Korona ma drużynę po prostu dobrą, która nie tylko punktuje, ale na którą przyjemnie popatrzeć. Absolutnie nie powinna przesadzać z oglądaniem się za siebie i liczeniem punktów przewagi nad strefą spadkową. Ma prawo kombinować jak tu się dostać do górnej ósemki. Co innego Wisła Płock, która w zasadzie odbywa właśnie przygotowawcze tournee przed walką o utrzymanie.

korona1

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

8 komentarzy

Loading...