Reklama

Najlepszy defensywny skrzydłowy opuszcza ekstraklasę

redakcja

Autor:redakcja

10 lutego 2017, 15:57 • 2 min czytania 30 komentarzy

Kiedy zimą głośno mówiono w Legii o potrzebie wzmocnienia skrzydeł, chyba nikt nie przypuszczał, że kluczowe ruchy zostaną poczynione tak szybko. Tymczasem pod koniec stycznia i na początku lutego warszawianie dokonali dwóch genialnych transferów na tej pozycji, a ten drugi został sfinalizowany właśnie dziś. Jakkolwiek spojrzeć, dziś grupa skrzydłowych w Legii wygląda o niebo lepiej. Podsumujmy, co dotychczas udało się zrobić w tej sprawie: Wzmocnienie numer jeden – pozbycie się Langila, wzmocnienie numer dwa – pozbycie się Aleksandrowa.

Najlepszy defensywny skrzydłowy opuszcza ekstraklasę

Jeżeli skrzydłowych Legii mielibyśmy porównać do zawartości koszyka z owocami, to właśnie usunięto z niego dwa zgniłe jabłka (mamy nadzieję, że Langil nie oskarży nas o rasizm za to porównanie). Znając Jacka Magierę, a przede wszystkim jego uczciwość wobec zawodników – prawdopodobnie mając wiosną w zespole Langila i Aleksandrowa czułby się zobowiązany, by dać im szansę w kilku meczach. I dopiero ich odejście sprawiło, że kibice Legii mogą odetchnąć z ulgą, bo wyczynów jednego i drugiego już nie będą musieli oglądać. A jeśli zamiast Langila czy Aleksandrowa swoją szansę dostanie jakiś junior z drugiej drużyny, będzie to tylko z korzyścią dla zespołu.

Langil i Aleksandrow stanowią idealne podsumowanie wieloletnich, nieudolnych starań Legii o pozyskanie wartościowego skrzydłowego. Analizując ostatnie sześć lat, warszawianie poza tą dwójką sprowadzili także Manu, Ogbuke, Novo, Salinasa, Ojamę i Trickovskiego. Patrząc na te wszystkie nazwiska absolutnie przestaje dziwić, dlaczego przez ostatnie lata regularnie grał i kolekcjonował trofea Michał Kucharczyk (dziś to już trzeci najbardziej utytułowany piłkarz w historii Legii).

Oddzielne słowa należą się Aleksandrowowi, który dzisiaj zamienił Legię na Arsienał Tuła, czyli 15. drużynę rosyjskiej ekstraklasy. Bułgar okazał się książkowym przykładem defensywnego skrzydłowego, i to wcale nie dlatego, że jakoś wybitnie radził sobie w grze obronnej. Na ten zaszczytny tytuł pracował przez trzy lata, notując żenujące statystyki ofensywne. Konkretnie takie:

2014: 41 meczów, 1 gol, 2 asysty
2015: 18 meczów, 0 goli, 0 asyst
2016: 31 meczów, 1 goli, 2 asysty

Reklama

Ten ostatni bilans (bez jednego meczu) w całości został wykręcony w Warszawie. W tym miejscu należałoby docenić Thibault Moulin, któremu jako jedynemu udało się strzelić Aleksandrowem gola. Inna sprawa, że mamy tu także do czynienia ze swoistym chichotem losu. Zarówno Aleksandrow, jak i Langil, swoimi nieudacznymi występami w Legii zapracowali sobie na transfer do silniejszej ligi. Mogłoby się wydawać, że po kopaniu się po czole w polskiej lidze jedyne co ich może czekać, to występy w krajowych rozgrywkach (odpowiednio w Bułgarii i na Martynice), a jednak jakimś cudem obaj zdołali spaść na cztery łapy. Albo też mają po prostu genialnych menedżerów, którzy potrafiliby nawet sprzedać śnieg Eskimosom.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
1
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

30 komentarzy

Loading...