Reklama

Spowiedź Boatenga. “Dzień w dzień balowałem do szóstej”

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2017, 12:14 • 3 min czytania 9 komentarzy

Niby nie powinno się oceniać książki po okładce, ale Kevin-Prince Boateng od zawsze wyglądał nam na pół-piłkarza, a pół-celebrytę. Drogie fury, wystawne życie, złoto i diamenty rozwieszone na ciele – sam Ghańczyk też specjalnie nie krył się z tym, że treningi treningami, ale lubi zwyczajnie poszpanować. Dziś pomocnik Las Palmas bije się w pierś i ze skruchą przyznaje, że miał w życiu czas, kiedy poszedł zdecydowanie za grubo.

Rzadka to deklaracja u zawodnika, a już na pewno czynnie jeszcze grającego. Zdarza się bowiem piłkarzom posypać głowę popiołem, ale często i gęsto już po zawieszeniu butów na kołku – wtedy, gdy obiektywy kamer skierowane są w inne miejsce i ewentualny przypływ szczerości nie wpłynie na ogólną ocenę walczącego jeszcze o coraz lepsze kontrakty gracza.

Spowiedź Boatenga. “Dzień w dzień balowałem do szóstej”

– W czasach gry w Tottenhamie przesadzałem. Był moment, gdy dzień w dzień imprezowałem do szóstej nad ranem, byłem notorycznie opuchnięty od alkoholu i niezdrowego jedzenia. Ważyłem jakieś 95 kilogramów. W międzyczasie na moje konto cały czas spływały pokaźne pensje, więc nie widziałem nic złego w tym, że inwestuję w kolejne auta, zostawiam kasę w klubach, wydaję na dziewczyny – wspomina Boateng.

Czas spędzony przez Prince’a na White Hart Lane był kompletnym nieporozumieniem. Jak sam opowiada we wspomnianym wywiadzie z “Guardianem” został już na starcie odsunięty od składu, ale zamiast zacisnąć zęby i wziąć się do roboty – uciekł w melanż. – Nie mogłem grać w piłkę, więc starałem się doprowadzić do szczęścia w inny sposób. Kupowałem drogie auta, potrafiłem zainwestować w Lamborghini, pocieszyć nim się przez tydzień i odstawić do garażu. Do dziś mam zdjęcie na którym stoję przy trzech furach, w tle mój wielki dom i ja, jak jakiś 50 cent. Byłem głupi.

Nie dziwota więc, że długo wówczas Boateng nie potrafił odnaleźć właściwej ścieżki i dopiero po kolejnym nieudanym epizodzie w Dortmundzie i przenosinach do Portsmouth złapał nieco oddecho. Spojrzał w lustro, zobaczył jak spektakularnie marnuje swój potencjał i popukał się w czoło.

Przypatrzyłem się sobie z boku i uznałem, że nie chcę być tym gościem. Z dnia na dzień rzuciłem alkohol i imprezy, skupiłem się tylko i wyłącznie na piłce. Czerpanie radości z życia to nie były notoryczne libacje, ale robienie tego, co kocham najbardziej, czyli kopanie piłki.

Reklama

Z czasem Boateng coraz mocniej chwytał się życiowej stabilizacji. Związał się z Melissą Sattą, przeniósł się do Milanu i tam wyrósł na gwiazdę wielkiego formatu. Przez długi czas jednak wlokła się jednak za nim nieco “gwiazdorska” łatka, a i sam  – zwłaszcza już jako piłkarz Schalke – nie zawsze imponował profesjonalizmem. Może już nie balował dzień w dzień, ale choćby takie fotki dobrej prasy mu nie robiły.

boateng-ciggy

Teraz Prince’a w Gelsenkirchen już nie ma, ale jest w Las Palmas i – jakkolwiek spojrzeć – jest to zjazd w porównaniu z przyszłością, jaką wróżono mu, gdy w koszulce Milanu błyszczał na tle Barcelony. Sam twierdzi jednak, że w końcu znalazł to, czego tak długo w życiu szukał – spokojne miejsce pozbawione wielkiej presji, gdzie w spokoju może skupić się tylko i wyłącznie na kopaniu piłki. I wypada tylko trzymać za niego kciuki, bo skoro 29-latek potrafi jeszcze walić takie bramy…

…to mocno wierzymy, że zobaczymy go jeszcze na salonach.

Najnowsze

Polecane

Duże emocje, ale Świątek gra dalej. Teraz rewanż za finał Australian Open

redakcja
1
Duże emocje, ale Świątek gra dalej. Teraz rewanż za finał Australian Open
Niemcy

Wittmann: Lewandowski nie może być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Szymon Janczyk
7
Wittmann: Lewandowski nie może być najlepszy na świecie [WYWIAD]
Hiszpania

Rüdiger wypada do końca sezonu ligowego. Ale nie przez zawieszenie

Jakub Białek
10
Rüdiger wypada do końca sezonu ligowego. Ale nie przez zawieszenie

Weszło

Polecane

Ronnie O’Sullivan znów pokłócił się ze snookerem. “Straciłem miłość do gry”

Sebastian Warzecha
4
Ronnie O’Sullivan znów pokłócił się ze snookerem. “Straciłem miłość do gry”