Pierwsza koszulka piłkarska. Jeśli mówimy o chłopakach dorastających w latach 90., często na tyle tej części garderoby widniał pseudonim „Romario“. Postać budząca wiele kontrowersji, ale przy tym – bez dwóch zdań – zjawiskowy piłkarz, godny podziwu. Wspominamy go, bo dziś Brazylijczyk obchodzi dziś 51. urodziny.
Jego początki wyglądały podobnie jak u innych wybitnych Brazylijczyków – wychowywany w jednej z faweli, dnie spędzał grając w piłkę z rówieśnikami. W domu panowała bieda, lecz ojciec Romario robił wszystko, by spełnić marzenia syna. Pewnego dnia zabrał go na trening Olarii (klub z Rio), by mógł zaprezentować swoje ponadprzeciętne umiejętności. Tamtejszym skautom na tyle się spodobał, że już kilka dni później trafił do swojej pierwszej drużyny.
W spotkaniu z Vasco da Gama Romario ukłuł cztery razy, co skusiło do transferu działaczy przeciwnej ekipy. W dwóch sezonach z nowym klubem zdobył dwa mistrzostwa i 73 gole w ponad stu spotkaniach. Pojechał na Igrzyska Olimpijskie, na których zrobił ogromną furorę i już zrobiło się o nim głośno. Jego oczekiwania najbardziej spełniał PSV Eindhoven i taki kierunek wybrał Romario na rozpoczęcie przygody z Europą.
Romario opowiada, że strzelił 1002 bramki. Oczywiście potwierdzenia tej statystyki nie znajdziecie w źródłach, w których podsumowana jest jego kariera klubowa i w reprezentacji. W oficjalnych spotkaniach zdobył nieco ponad 450 goli, ale gwiazdor wliczył do dorobku sparingi, turnieje towarzyskie i się uzbierało. Po zakończeniu kariery został politykiem i pracował w parlamencie. Pewnie przydatne było to, że zawsze był dość pewny siebie.
„Kiedy się urodziłem, Pan Bóg wskazał na mnie palcem i powiedział: to ten człowiek.“
„Bóg mnie stworzył, bym zadowalał kibiców swoimi bramkami i pięknymi zagraniami.“
„Strzeliłem gola przeciwko każdej drużynie świata, każdej reprezentacji i każdemu obrońcy.“
Sto lat, geniuszu!