Z czym kojarzą się nam Wyspy Karaibskie? Z palącym słońcem, drinkami z parasolką, muzyką, zabawą i szeroko pojętym chilloutem. I tak się akurat składa, że piłkarze z tamtejszych wysp, których los rzucił do dalekiej Polski, zdają się potwierdzać wszystkie nasze skojarzenia. Ostatnim prawdziwkiem okazał się Steveen Langil, ale przypomnijmy też innych piłkarzy z tamtych stron, którzy swego czasu ubogacili nasze ligowe rozgrywki:
Bedi Buval (Martynika)
Buval urodził się we Francji, ale jego rodzina pochodzi z Martyniki i to w kadrze tego kraju rozegrał jeden mecz. W sezonie 2010/11 ze zmiennym szczęściem reprezentował barwy Lechii. Najbardziej spektakularne było jednak jego odejście z Gdańska. Jak stwierdził sam Buval na łamach „SE”, działacze chcieli go zrobić w wała i sfałszowali podpis na aneksie do umowy, który skracał jego kontrakt. Historia wydawała się zupełnie niedorzeczna, ale ostatecznie Lechia przegrała sprawę i decyzją FIFA musiała zapłacić piłkarzowi odszkodowanie z tytułu niewłaściwie rozwiązanego kontraktu. Inna sprawa, że skrajna desperacja, jaką okazano by pozbyć się Buvala, jest tutaj dosyć wymowna.
Thomas Phibel (Gwadelupa)
Siła, siła, siła – tak jego występy w sezonie 2012/13 w Widzewie opisywał Kazimierz Węgrzyn. Trzeba przyznać, że jak na nasze warunki był bardzo solidnym obrońcą i do dziś sobie radzi – kilka dni temu podpisał kontrakt z Anży Machaczkała. Obok Phibela zawsze krążyło wiele opowieści – a to w jego mieszkaniu miano wykryć hodowlę marihuany, a to wdał się w awanturę w kebabie w Łodzi lub znikał bez słowa i nikt w Widzewie nie wiedział, gdzie aktualnie przebywa. Sam piłkarz wszystkie tego typu zarzuty konsekwentnie starał się dementować.
Kevin Lafrance (Haiti)
Lafrance urodził się we Francji, ale ma haitańskie korzenie i regularnie występował w reprezentacji tego kraju. Miał być następca Phibela w Widzewie i można powiedzieć, że okazał się jego mniej udaną kopią. Już na samym wstępie kłody pod nogi rzucał mu… jego własny menedżer, który jako jego słaby punkt wskazywał kłopoty z koncentracją. A przyznacie sami, że – jak na środkowego obrońcę – to dosyć problematyczna przypadłość. Jego kariera w Polsce nie była specjalnie udana, bo najpierw spadł z Widzewem do I ligi, następnie pokopał na zapleczu w Miedzi i w Chrobrym. Aktualnie próbuje swoich sił na Cyprze.
David Fleurival (Gwadelupa)
Fleurival to Francuz pochodzenia gwadelupskiego, który reprezentował barwy narodowe wyspiarskiego kraju. Jego akurat zapamiętamy wyłącznie z dokonań sportowych, bo jesienią 2014 roku rozegrał pięć pełnych spotkań w Zawiszy i… wszystkie zakończyły się porażkami. Trudno więc się dziwić, że jego przygoda z Bydgoszczą potrwała jedynie pół roku, a do dziś piłkarz jest wspominany jako typowy przykład szeroko pojętego zagranicznego szrotu.
Donald Guerrier (Haiti)
Sympatyczny Haitańczyk w latach 2013-2016 miał w Wiśle wzloty i upadki, ale – czego nie sposób mu odmówić – był skuteczny, bo udało mu się strzelić w tym czasie 20 goli w lidze. Pomimo tego i tak zapamiętamy go z zupełnie innej strony. Pamiętacie ten post na Facebooku?
Emmanuel Sarki (Haiti)
W historii byłego wiślaka (2013-2016) najciekawsze jest właśnie to, w jaki sposób stał się piłkarzem z Karaibów i w ogóle mógł znaleźć się na naszej liście. Otóż stało się tak dzięki żyjącemu 132 lata pradziadkowi piłkarza, który okazał się najdłużej żyjącym człowiekiem wszech czasów.
Steeven Langil (Martynika)
Wulkan z Martyniki, imprezowy recydywista, fantastycznie ułożone palce do gry na pianinie. Niby zmienił klub, ale wciąż potrafi się w swoim stylu przypomnieć. Jak ostatnio celnie podsumował Aleksandar Vuković w „PS” – właśnie pomylił rasizm z wywaleniem ze składu po tym, jak nie potrafił przypilnować rywala przy stałym fragmencie gry. Będziemy za nim tęsknić.
***
Jak pokazała nasza ligowa historia, nudy z piłkarzami z Wysp Karaibskich nigdy nie było. Mamy więc nadzieję, że obowiązujący limit obcokrajowców spoza Unii nie powstrzyma naszych klubów przed dalszym plądrowaniem tamtejszego rynku. Aktualnie nie mamy w ekstraklasie żadnego piłkarza z tamtych stron, a przecież przydałoby się trochę polotu i finezji w tej smutnej lidze.