Reklama

Jak umiera Maracana

redakcja

Autor:redakcja

27 stycznia 2017, 14:13 • 2 min czytania 13 komentarzy

Milonowe długi i kolejka wierzycieli, począwszy od organizatorów Igrzysk, na firmach budowlanych kończąc. Trawa, zamiast imponować zielenią, przypomina okręgówkowe kartoflisko. Zamiast dziesiątek tysięcy kibiców, arenę odwiedzają bezpańskie koty. Okolice zarastające chwastami. Powyrywane krzesełka i zapach pleśni na korytarzach. Maracana, jedna ze świątyń piłki, umiera.

Jak umiera Maracana

Screen Shot 01-27-17 at 01.58 PM

 Screen Shot 01-27-17 at 01.59 PM

Jak to możliwe, że Maracana, jeden z symboli piłki nożnej, dla Brazylijczyków miejsce święte, stała się palącym problemem, zamiast magnesem dla kibiców? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Były dwustutysięcznik, który gościł Pele, koncert Franka Sinatry, Paula McCartneya, mecz Flamengo-Fluminense na 177 656 osób, generuje gigantyczne koszty. Trwa przepychanka kto powinien wziąć długi na siebie.

Z jednej strony konfliktu firma budowlana Oderbrecht, z drugiej rząd i władze Rio. Ci pierwsi chcą, by pieczę nad dobrem narodowym Brazylii przejęła, cóż, Brazylia. Tym drugim pasuje, żeby Maracanę obsługiwał prywaciarz. Krajem już podczas igrzysk wstrząsały protesty nauczycieli czy lekarzy, którzy są fatalnie opłacani. Utrzymywanie “białego słonia”, jakim stała się Maracana, to więc X wypłat mniej dla sektora znacznie bardziej potrzebującego forsy.

Reklama

Mamy do czynienia z klasycznym patem, bo przecież na swój sposób… obie strony mają rację. Prywaciarze chcą zysków, a z Maracany nie da się ich wycisnąć – przecież jakiś tam Oderbrecht to nie fundacja charytatywna. Rząd ma natomiast ważniejsze wydatki i też to trzeba zrozumieć.

W tym świetle należy się spodziewać, że prędko sprawa nie zostanie rozwiązana, a efektownych meczów na Maracanie póki co nie ma co się spodziewać.

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...