Było dwóch braci. Poszli razem do Manchesteru United, obaj zostali ikonami czasów Fergusona i zarazem należą do elitarnego grona „dzieciaków Fergie’ego“. Za to, gdy pierwszy został trenerem Valencii, zabrał swojego braciaka ze sobą i razem rozmontowali ten zespół. O kim mowa? Oczywiście o braciach Neville, a dziś piszemy szczególnie o Philu, który ma powody do świętowania, ponieważ obchodzi 40. urodziny…
Nie da się ukryć, że jest człowiekiem o szerokim spektrum zainteresowań. Choć wszystkie kręcą się wokół piłki. Raz – świetny piłkarz, dwa – asystent swojego brata w Valencii, trzy – współwłaściciel małego klubiku Salford City. Żadna rola nie jest dla niego straszna, próbuje wszystkiego. Jednak z Manchesterem jest zżyty najbardziej. Do szkółki trafił w wieku 14 lat wraz ze swoim bratem, a profesjonalny kontrakt z „Czerwonymi Diabłami“ podpisał już trzy wiosny później.
Jego trenerskie początki miały miejsce w 2014 roku, kiedy to pomagał swojemu przyjacielowi, Ryanowi Giggs’owi w okiełznaniu Manchesteru United po katastrofie z udziałem Davida Moyesa. Na kolejne zatrudnienie przyszło mu czekać około roku, gdy po zwolnieniu Nuno z Valencii, udał się do tego malowniczego miasta wraz z bratem, a właściwie – u jego boku. Znowu przyszło mu granie roli tego mniej ważnego, który miał być prawą ręką swojego przełożonego. Historia pokazała, że akcja „odbudowa Valencii“ okazała się tragedią, a zespół trwa w niej aż do teraz. Co ciekawe, Phil zamieszkał na stałe w Hiszpanii, mimo że jego brat został ponownie ekspertem w Sky Sports (niech tam zostanie, bo wychodzi mu to świetnie, a do Gary’ego-trenera nie mamy żadnego zaufania).
Na koniec zostawiamy wam świetny cytat Phila. Ten gość naprawdę kocha futbol.
„Jestem w pracy o 6:30 i jako ostatni z niej wychodzę. Nie chcę wracać do domu. Mamy łóżka w centrum treningowym i czasami wracam do żony i mówię „Nie chciałem opuścić dzisiaj pracy!”. Nie olewam jej. Chcę tylko pokazać, jak dobrze jest tak kochać swoją robotę“