O polskich bramkarzach występujących za granicą nie można z pewnością napisać, że są w tym sezonie przeciętni. Oj, nie… Z czwórki powoływanej obecnie do drużyny narodowej – Fabiański, Szczęsny, Boruc, Skorupski – wszyscy znajdują się w ścisłym topie zestawień najmocniejszych lig Europy. Z tym, że dla naszych reprezentantów w Serie A to dobra wiadomość, dla tych w Premier League – zła.
Co chwila słyszymy a to zachwyty nad Wojciechem Szczęsnym, a to świetne recenzje Łukasza Skorupskiego i pytania, czy transfer do Torino to nie jest dla niego zbyt mały krok. Zresztą, ten drugi stawia już jasne warunki, mówiąc w rozmowie z wp.pl, że jeśli Roma wykupi z Arsenalu jego kolegę, to on na pewno odejdzie.
Jeszcze jakiś czas temu moglibyśmy zaapelować: chłopaku, zejdź na ziemię. Ale nie dziś. Skorupski blisko dwa lata przesiedział w Rzymie na ławce, zaliczył całkiem niezły sezon w Empoli, a gdy został wypożyczony na kolejny rok – wciągnął Serie A nosem.
Gdybyście mieli wskazać bramkarzy, którzy najczęściej kończą mecz z czystym kontem, kto przychodzi wam do głowy? Najpewniej ktoś z zespołu, który w swojej lidze dominuje, na niewiele pozwala rywalom. Coś na zasadzie wyliczenia z poprzedniego sezonu, że gdyby między słupkami Bayernu powiesić ręcznik (czytaj: każdy strzał rywala to gol), to Bayern i tak byłby liderem. Znaczy, do głowy przychodzą bramkarze właśnie Bayernu (1. miejsce w lidze), Chelsea (1.), Monaco (1.), Tottenhamu (2.), Nicei (2.), Romy (2.), i tak dalej. Wśród zawodników, którzy w tym sezonie najwięcej razy zachowali czyste konto, jest jeszcze Pele z szóstej Marsylii i Asenjo z szóstego Villarreal.
No i Skorupski z siedemnastego Empoli. Z zespołu, który zajmuje pierwsze miejsce nad strefą spadkową. Z zespołu, który w 20 meczach zdobył jedenaście goli. Z zespołu, który z 20 meczów przegrał dziesięć. Z zespołu, który do czterech zwycięstw i sześciu remisów potrzebował dziewięciu meczów na zero z tyłu. Czyli bez Polaka ani rusz.
Więcej razy z boiska z podniesioną głową schodzili tylko Courtois i Pele.
W samej czołówce znajduje się też gość z Romy, Szczęsny. Włosi niejednokrotnie pisali o jego wysokich umiejętnościach, ale i błędach, które popełniał. Mimo że gra w zespole ze ścisłej czołówki ligi, często wyjmował piłkę z siatki i rzadko kończył mecze bez utraty gola. W całym poprzednim sezonie miał osiem czystych meczów, tyle co po 20 kolejkach obecnego. Co istotne, w takim gazie jest od niedawna: w sześciu ostatnich spotkaniach puścił dwie bramki, cztery razy zagrał na zero.
Codzienny ból Skorupskiego – kiedy rywale co chwila atakują, koledzy niewiele pomagają, a drużyna zazwyczaj przegrywa – doskonale zna Łukasz Fabiański. W poprzednim sezonie Swansea przez długi czas biło się o utrzymanie, a polski bramkarz nie miał wesołej miny. W porównaniu do tego, co dzieje się teraz, to jednak nic…
2014/15 – 37 meczów – 13 czystych kont – 46 puszczonych strzałów
2015/16 – 37 meczów – 9 czystych kont – 51 puszczonych strzałów
2016/17 – 21 meczów – 3 czyste konta – 49 puszczonych strzałów
Oj, tak źle to jeszcze nie było. Łabędzie zajmują ostatnią pozycję w Premier League, Fabiański najwięcej razy wyjmuje piłkę z siatki – nie tylko w Anglii, a w najmocniejszych ligach Europy. I wykręca coraz “lepszy” wynik.
W takim tempie Fabian puści w tym sezonie 88 bramek!
Jeżeli chodzi o stracone gole, to wysoko stoją również notowania Artura Boruca. Co prawda Polak zaliczył już pięć czystych kont, ale w samej lidze angielskiej więcej razy po piłkę do siatki sięgało tylko dwóch kolegów po fachu.
Rzuty karne? Polacy, będziemy delikatni, wypadają tu bez szału. Do bardzo dobrze wypadającego Karla-Johana Johnossona z Guingamp, który obronił cztery jedenastki, naszym zawodnikom daleko. Do mającego 100 proc. skuteczność obron uderzeń z wapna Donnarummy – przy trzech próbach – również. Całkiem nieźle prezentuje się jednak statystyka Szczęsnego: z czterech rzutów karnych zatrzymał dwa.
Tak czy owak, zaczęło dochodzić do zaskakującej zamiany ról u polskich bramkarzy. Po pierwsze: za moment 37-letni Boruc, numer 3 u Nawałki, coraz mocniej odczuwa oddech 25-letniego Skorupskiego. Po drugie: jak za Fabiańskim zazwyczaj przemawiała pod kątem miejsca w składzie Polaków wysoka dyspozycja w Premier League, tak dziś przynajmniej same liczby ma fatalne.
Fot. FotoPyk