Reklama

Wiecie ile razy w życiu Smuda zrobił coś źle? Zero

redakcja

Autor:redakcja

17 stycznia 2017, 16:09 • 4 min czytania 28 komentarzy

Czasami zastanawiamy się, jak to by było – widzieć świat oczami Franciszka Smudy. Gdybyśmy mieli na szybko podsumować wszystkie przemyślenia tego prawdziwka, wyszłoby mniej więcej tak: Co w swojej karierze zrobił źle? Nic. A co zrobił dobrze? Wszystko.

Wiecie ile razy w życiu Smuda zrobił coś źle? Zero

Z ostatnich sukcesów Smudy – jak świetne Euro 2012 czy zostawienie gotowej reprezentacji następcom – stosunkowo najtrudniej sprzedać sukces z Regensburga, gdzie spadł do 3. Bundesligi. Nasz prawdziwek próbował już wybrnąć z tego na kilka sposobów, bo zdarzyło mu się na przykład powiedzieć, że ani nie spadł, ani się nie utrzymał, tylko zostawił drużynę na tym samym miejscu, na którym ją zastał. Z kolei innym razem ocenił, że miał w zespole tylko dwóch zawodowców, chociaż w rzeczywistości grali u niego m.in. byli gracze HSV, Norymbergi, Leverkusen, Herthy, Olympique Marsylia czy młodzieżowej reprezentacji Niemiec (żadne tuzy, ale jednak nie amatorzy).

Wydaje się jednak, że Franzowi wreszcie udało się znaleźć wytłumaczenie ostateczne. Przegląd Sportowy opublikował materiał z przygotowań do sezonu Górnika Łęczna, w których wypatrzyliśmy totalnie urzekający fragment:

– Oby tylko wśród spadkowiczów nie był Górnik, żebym zrealizował przez te pół roku to, do czego się zobowiązałem – stwierdza Smuda, który nie pierwszy raz podejmuje próbę uratowania zespołu przed degradacją. Pytany o inne kluby, które miał utrzymać, wymienia Odrę Wodzisław, Zagłębie Lubin.

– A Jahn Regensburg, z którym spadł pan w 2013 roku do 3. ligi niemieckiej? Wtedy też objął pan zespół w przerwie zimowej – dopytujemy.

Reklama

– Nie… Tam było wiadomo, że będzie spadek. Mieli tak dużą stratę, że nikt nie liczył, że zostaną w lidze. Kolega, z którym grałem w Stanach Zjednoczonych, poprosił mnie, żebym postawił chłopaków na nogi, żeby mogli na koniec sezonu niektórych sprzedać i chociaż finansowo się podciągnąć – stwierdza.

To jest po prostu niebywałe. Smuda już nawet nie rozpatruje Regensburga jako zespołu, który mógł się utrzymać – nie wymienia go wśród klubów, w których podjął się obrony przed degradacją. A to dlatego, że – jak sam twierdzi – nikt tam nie liczył na pozostanie w lidze, spadek był z góry wiadomy, a chodziło jedynie o zarobienie dla klubu paru euro. No dobra, to tak dla czystej formalności, kilka faktów:

– Regensburg zatrudniając Smudę tracił trzy punkty do miejsca gwarantującego grę w barażach o utrzymanie, miał je w zasięgu jednego spotkania. A sezon zakończył mając aż 18 punktów straty do szesnastego Dynama Drezno.

– Jak na tamtejsze warunki Smuda dostał bardzo wysoki kontrakt, opiewający na 25 tysięcy euro miesięcznie. Kwota była na tyle duża, że musiał się do niej dołożyć prywatny sponsor.

– Dyrektor klubu, Franz Gerber na oficjalnej stronie klubu tak przywitał Smudę (cytat za sport.pl): „Ufamy, że Smuda to człowiek, który nam pomoże odnieść sukces i utrzymać się w 2. Bundeslidze”.

– Sam Smuda na powitalnej konferencji prasowej mówił: „Musimy wzmocnić się na kilku pozycjach, musimy też dobrze się przygotować. Jeśli będziemy grali takie drugie połowy jak dotąd pierwsze, może się uda utrzymać”.

Reklama

– Regensburg – po zaliczeniu pod Smudą jednej z najgorszych rund w historii 2. Bundesligi (6 punktów w 15 meczach) – oczywiście nie dorobił się na sprzedaży swoich zawodników. De facto udało się spieniężyć jedynie Philippa Ziereisa, który akurat za Smudy nie grał, bo leczył kontuzję kolana (wystąpił w dwóch spotkaniach, w obu po połówce).

– Według transfermarkt.de łączny dochód transferowy Regensburga po sezonie wyniósł wtedy 110 tysięcy euro, czyli znacznie mniej, niż… pensja samego Smudy.

Skoro więc Smuda może powiedzieć, że w Ratyzbonie nikt nie liczył na utrzymanie, a w jego pracy chodziło o finansowe podciągnięcie klubu, to znaczy, że może powiedzieć dosłownie wszystko. Równie dobrze mógłby wyznać, że każdy mecz grał 8 na 11 (albo 11 na 15), że na starcia z jego drużyną rywale wypożyczali Messiego i Ronaldo, i że wszystkie porażki były spowodowane lądowaniem na murawie UFO. To jest tak absurdalne i oderwane od rzeczywistości, że aż brakuje nam słów.

Zastanawiamy się też, co tak naprawdę siedzi w jego głowie. Czy pieprzy, co mu ślina na język przyniesie, czy jednak właśnie pęka z dumy, że udało mu się znaleźć genialną wymówkę? Jeżeli Smuda równie chytrze będzie próbował nabierać ligowych rywali, to kibicom Górnika Łęczna wypada tylko zapłakać. I w sumie nie tylko im, bo skoro taki prawdziwek wciąż pracuje w ekstraklasie, to fatalnie to świadczy o całej naszej piłce.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
0
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach
EURO 2024

Jedenastka nieobecnych na Euro 2024 – po jednym z każdego kraju

AbsurDB
2
Jedenastka nieobecnych na Euro 2024 – po jednym z każdego kraju

Komentarze

28 komentarzy

Loading...