Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

16 stycznia 2017, 17:04 • 2 min czytania 41 komentarzy

Nie wiem, prawdopodobnie wbijam sobie gwóźdź do trumny, nie pierwszy zresztą, ale… Ale dostałem propozycję, by pokierować klubem piłkarskim. No bo skoro jestem taki mądry, to czemu nie?

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Why not. Miasto duże, klub dwa kilometry od domu. Czemu nie spróbować, warum nicht? Pocziemu niet? Już trzy retoryczne pytania. Bo gdyby to było tak proste, to tyle setek ludzi by się nie potknęło? W tym ostatni z nich, niewątpliwie kompetentny Darek Dziekanowski?

Biję się z myślami, mam parę dni czasu i dwie sprzeczne decyzje. Jedna – po cóż mi kłopot i wysiłek, skoro mogę leżeć do południa. Druga – wypada spróbować. Ta druga opcja jest mi bliższa. Zwłaszcza, że cel nie jest trudny. Trzecia liga. Hm, ja uważam, że w ciągu dziesięciu lat zostaniemy mistrzami Polski. Beze mnie już, nikt nie jest wieczny, ale potencjał takie marzenia usprawiedliwia.

No więc czego się boję? Ludzi nieutalentowanych. Ja potrzebuje mieć władzę absolutną. Jak w dawnym „Przeglądzie Sportowym”. Przyjmował mnie Piotr Górski i powiedział na początek: Rób co chcesz i pamiętaj, że to nie jest Biblia.

Dokładnie tak postępowałem.

Reklama

Ale w klubie? Te tabuny niezadowolonych trenerów, graczy, i ich rodziców? Czy starczy mi kopniaków? Bo bez nich się nie obędzie! Dziekan spróbował, no i przegrał.

Obejrzałem wczoraj film „Przeklęta liga”. To o moim ulubionym trenerze, zwał się Brian Clough. Dwa razy brał kluby z samego dna i dwa razy wygrywał mistrzostwo. Derby County, Nottingham Forest. Z tym drugim dwa razy zdobywał Puchar Europy, to był taki Real tamtych czasów. Z tym, ze John Robertson grał lepiej niż Gareth Bale. Choć nikt go nie znał.

Ja nie muszę nic robić – koledzy już wczoraj podesłali mi kilka jedenastek. Ale czy ja mam firmować cudzą przechowalnię? Nie. Chciałbym samemu odnajdować graczy. Jak u mojego mistrza Moldovy: jeździć tam, gdzie docierają prawdziwi kibice, a nigdy nie docierają selekcjonerzy…

To dziesięć lat życia. Moje gwiazdy dopiero zdają do liceum. Wytrzymają? Myślę, że wątpię. Szefowie ze mną? Wykluczone. No to po co zaczynać coś, co wiadomo jak się skończy? Nie wiem, naprawdę, jak postąpić. Poza tym, że przynajmniej spróbuję.

A za dziesięć lat mistrzostwo. Słowo się rzekło. A skąd kasa? Jak mawiał mój przyjaciel Hrabia: Jak to skąd? Z szafy!

Na szczęście dla mnie – sprawa sama się rozwiąże, bo nikt mi władzy absolutnej nie da. A innej nie chcę. Szkoda prądu.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
0
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

41 komentarzy

Loading...