Wojciech Szczęsny – według not La Gazzetty dello Sport – jest najlepszym bramkarzem obecnej edycji Serie A. Błyszczy i zdecydowanie jest w życiowej formie. Zaliczył wiele kluczowych interwencji, zachował osiem czystych kont, a Roma aż sześć spotkań wygrała jedną bramką, co też pokazuje, że rola Szczęsnego jest pierwszoplanowa. Teraz mówi się, że Giallorossi mają zamiar aktywować klauzulę i wyłożyć za niego 16 milionów zanim pojawią się inni, więksi od nich chętni (czym dwukrotnie przebiją swój rekord transferowy w przypadku bramkarzy) i bramkę na kilka lat podpisać jego nazwiskiem.
Wczoraj wypadł genialnie na tle Udinese, ratując zespół dwa razy. Gdyby nie Szczęsny, Roma zostałaby niedawno upokorzona przez Juventus i przegrałaby kilkoma golami. Zaliczył też fenomenalny mecz z Genoą, po którym “La Gazzetta dello Sport” wybrała Polaka najlepszym zawodnikiem spotkania. Zresztą, trudno się dziwić:
https://youtu.be/QPyP_n9781Q
Do tego, klasyfikując jego występy, do kategorii “super” możemy zaliczyć mecz Milanem. Pisząc o spotkaniu z Rossoneri z przymrużeniem oka można stwierdzić, że Szczęsny bardzo chciał się pokazać i z tego powodu sprokurował karnego, którego po chwili obronił, odbijając strzał Nianga. One man show.
Co ciekawe i cieszące, według wspomnianego medium drugim po Wojtku najlepszym bramkarzem we Włoszech jest Łukasz Skorupski. On czystych kont zaliczył aż dziewięć, Szczęsny o jedno mniej. – Wojtek ma świetną opinię, generalnie jest uważany za bramkarza z absolutnego topu. W Serie A broni mnóstwo bardzo dobrych golkiperów. Szczęsny, Buffon, Handanović, Donnarumma… A dla mnie na dziś najlepiej broniącym bramkarzem Serie A jest Wojciech Szczęsny. Możemy brać pod uwagę różne aspekty, ale jeśli chodzi o aktualną formę, to zdecydowanie Wojtek. Poza tym porównajmy blok defensywny Buffona i Szczęsnego z niedawnego, bezpośredniego meczu. W Romie Rudiger, Manolas, Fazio, Emerson, a w Juve Lichtsteiner, Rugani, Chiellini, Alex Sandro i w odwodzie Dani Alves, Benatia, Barzagli. Inne poziomy – mówi nam Mateusz Święcicki, komentator ligi włoskiej w Eleven.
I dodaje: – Bardzo dobrze, że Szczęsny został w Romie, w obecnym sezonie jest jeszcze ważniejszy, niż w poprzednim. A mogło go już tam nie być, bo gdy zakończyło się jego wypożyczenie, nie zanosiło się na to, że Roma je przedłuży. Interweniował Luciano Spalletti, który wręcz zażądał powrotu Wojtka.
Dominik Guziak, również komentujący Serie A: – Jeszcze w zeszłym sezonie bywał niepewny. Pierwsza interwencja w spotkaniu, czy to piąstkowanie piłki zamiast łapania, czy minięcie się z futbolówką, pokazywało, że Szczęsny będzie miał słaby mecz. Teraz, z wyjątkiem samego startu sezonu, nie było o tym mowy.
A właśnie na początku sezonu, w play-offie do Ligi Mistrzów z Porto, czyli w pierwszym oficjalnym meczu, bronił Alisson. Wtedy wydawało się, że Brazylijczyk może dostać poważną szansę, ale sezon Serie A rozpoczął Szczęsny, zagrał też w rewanżu z Porto, w którym puścił trzy bramki, później w kolejnych meczach w lidze puścił po dwa gole i znowu pojawiła się niepewność. Jednak miejsce utrzymał. – Potem w ogóle nie miał dołków formy, bronił bardzo dobrze przez cały czas. Powiedzenie, że Wojtek po prostu wygrywa rywalizację z Alissonem, to nic. Szczęsny wyraźnie pokazał mu miejsce w szeregu – mówi Guziak.
Alisson miał być groźnym konkurentem, a problemem nie jest żadnym. Zresztą i tak ma zniknąć, bo podobno powiedział już swojemu agentowi, że w Romie grać nie będzie i chce znaleźć inny klub. – Alisson miał być backupem. Roma chciała mieć gotowego bramkarza do bluzy z numerem jeden po zakończeniu wypożyczenia Szczęsnego. Żeby nie obudzić się latem z Lobontem i nie szukać jedynki na szybko. Dlatego gdyby Szczęsny miał wrócić do Romy wraz z końcem sezonu, to zapewne w rundzie wiosennej widzielibyśmy go na boisku coraz rzadziej, bo do składu wchodziłby Alisson. Roma chce mieć spokój w bramce, o to jej chodzi – kontynuuje Guziak.
Pytanie: czy rywal Wojtka nie jest po prostu słaby? – W Polsce ludzie myślą o nim: jakiś Alisson. A w reprezentacji Brazylii nie bronią przypadkowi ludzie. To największy talent bramkarski z tamtego rejonu, pierwszy bramkarz kadry, gość za którego Roma dała osiem milionów euro, czyli pobiła swój rekord, jeśli chodzi o pieniądze wydane na bramkarza. Zapowiada się na to, że Roma wyda 24 miliony na bramkarzy w przeciągu jednego roku. To tyle, co za Juana Iturbe. A wiesz, lepiej mieć w bramce świetnego zawodnika i dobrego zastępcę dla niego, niż takiego Iturbe, który wypali lub nie. Lepiej obsadzić solidnie bramkę, a przy Szczęsnym określenie “solidnie” to pewnie i tak zbyt małe słowo.
W Polsce, dzięki dobrym eliminacjom i fenomenalnym Euro, bardziej uznawany jest obecnie Łukasz Fabiański. A jeśli jesteśmy przy Mistrzostwach Europy, to – biorąc pod uwagę 2012, a następnie 2016 rok – do Szczęsnego świetnie pasuje cytat z Jurgena Wegmanna: “Najpierw nie masz szczęścia. Potem dochodzi jeszcze pech”. W ogóle o Szczęsnym trochę zapomnieliśmy, jest zakurzony. Wiele osób nie jest świadomych, że stanie w bramce Romy nie jest wysiadywaniem dupogodzin w pracy. – O Wojtku nic nadzwyczajnego w Polsce się ostatnio nie mówi. Każdy jest przyzwyczajony do tego, że Szczęsny to zawsze pierwszy skład, dobrze broni i tyle. Wiemy, że gra, ale nie wiemy, dlaczego, za co, ile faktycznie daje jakości – mówi o pewnym stopniu niedocenienia Wojtka Guziak.
Dlaczego tak jest? Odpowiada Święcicki: – Wynika to z nieobecności Romy w Lidze Mistrzów. Ludzie śledzą Champions League, czyli globalne rozgrywki, a skoro go tam nie oglądają, to zbytnio się nim nie zajmują. Giallorossi grają w Lidze Europy, ale i tak bez Szczęsnego, bo to mecze pocieszenia dla Alissona. Ale rzeczywiście o Szczęsnym mówi się ostatnio dość niewiele. Jak jest we Włoszech? Piszą o nim tylko w kontekście dobrej formy, ewentualnie dziewczyny Mariny. Nie jest już takim dostarczycielem informacji przez media społecznościowe, jakim był kiedyś. Uspokoił się bardzo, na boisku też, bo na początku nie był pewny, a teraz broni bez zarzutu, nie trzeba się bać o bramkę, gdy on w niej stoi. Mam teorię, że Szczęsny powinien być numerem jeden w kadrze. Bezapelacyjnym. Przy takiej formie musi bronić. Dla mnie nie ma w tym momencie porównania, kto jest lepszy – Fabiański czy Szczęsny. I uważam, że absurdem byłoby, gdybyśmy w pierwszym meczu reprezentacji w 2017 roku nie zobaczyli w bramce Wojtka.
Podsumowując – Wojciech Szczęsny wydawał się wielu osobom może nie spalony, ale – jak napisaliśmy wcześniej – zakurzony. Przecież odszedł z Arsenalu na wypożyczenie, a zawodnicy z topu wypożyczani nie bywają. Polak jednak co tydzień temu zaprzecza, gra jak z nut, jest dla rzymian bohaterem. Wyraźnie rozwinął się we Włoszech i “to coś”, które miał od zawsze, wydaje się być coraz większe.
https://youtu.be/J92SA0Cz5L8
Samuel Szczygielski
fot. FotoPyk