Eksperyment z wprowadzeniem rankingu „Polski Piłkarz Miesiąca” uznajemy za udany – na tyle, że zamierzamy go kontynuować. Oczywiście, naszą klasyfikację zdominował – czego spodziewaliśmy się od początku – Robert Lewandowski. Że była to dominacja absolutna? Oczywiście. Ale sporo interesującego działo się i za jego plecami, i w ciągu minionych dwunastu miesięcy… Czas na małe postscriptum.
1. Polska bramkarzami stoi. Nie, to nie mit czy jakaś starodawna opowieść. W grudniu Wojciech Szczęsny – zbierając pochwały od Buffona za występ przeciwko Juventusowi czy broniąc rzut karny z Milanem – był trzecim zawodnikiem miesiąca. Minimalnie wygrał z Łukaszem Skorupski, który mimo że broni w jednej z najgorszych drużyn Serie A, to w tym sezonie zachował we Włoszech najwięcej czystych kont. Kiedy dodamy do tego mających pewne miejsce w Premier League Fabiańskiego i Boruca, zbierających świetne recenzje w Championship Białkowskiego i Kuszczaka, wygląda to naprawdę solidnie. A do tego jeszcze Tytoń, który wiosnę rozegrał w Bundeslidze i jesień w Primera Divison czy Kieszek, który robił furorę w drugiej lidze hiszpańskiej. No i Malarz, bramkarz decydującej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów…
2. Jedno z naszych głównych odkryć rankingu to właśnie bramkarz, Bartosz Białkowski. Facet, o którym w Polsce wspomina się co najwyżej w krótkich notkach, a który udziela wywiadów naszym mediom raz na kwartał. Generalnie, gdzieś tam sobie w Anglii jest i nie do końca wiadomo, co się z nim dzieje. Tymczasem BartMan w co trzecim meczu nie puszcza gola, zalicza interwencje, które regularnie wyświetlane są wśród najlepszych kolejki i został np. wybrany najlepszym piłkarzem Ipswich minionego sezonu (zgarniając po drodze kilka nagród za pojedyncze miesiące). Problem jest z nim jednak inny – dopóki nie zacznie grać w Premier League, a z obecnym klubem prawdopodobnie znów tego nie dokona, nie będzie traktowany w pełni poważnie (czytaj: jako kandydat do reprezentacji Polski).
3. Łukasz Skorupski w wywiadzie dla Super Expressu przedstawił tezę: najlepszym polskim bramkarzem jest Szczęsny, przed Fabiańskim, któremu „w tym sezonie umiejętności nie idą w parze z wynikami Swansea”.
O ile w pierwszym półroczu byliśmy pod dużym naprawdę wrażeniem formy Fabiańskiego – czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej – o tyle w drugim spuścił z tonu. Jeżeli chodzi o polskich bramkarzy jesienią, to najlepiej punktował Szczęsny, Skorupski, Boruc, Malarz i dopiero Fabian. Swansea jest dziś przedostatnie, straciło najwięcej goli w lidze, współczujemy Łukaszowi takich obrońców, ale on sam niewiele ostatnio pomagał.
4. Jak więc możliwe jest, że Fabiański po mocno przeciętnym półroczu, kiedy jest gorszy od czterech innych bramkarzy (!), w klasyfikacji generalnej spada jedynie z czwartego na szóste miejsce? Przede wszystkim dlatego, że ci, którzy mieli szansę go wyprzedzić, sami opadli z sił. Milika dopadła poważna kontuzja, Krychowiak przepadł w PSG, a z Grosickiego znów próbowano – zamiast dać mu miejsce w składzie – zrobić super-rezerwowego.
Ot, takie są właśnie specyficzne (złe? dobre?) reguły tej zabawy. Każdy miesiąc ma tę samą wagę – czerwiec, kiedy miało miejsce Euro (Robert Lewandowski na ósmym), i lipiec, kiedy grała niemal tylko Ekstraklasa (Krzysztof Janus na ósmym).
5. Kwestia utrzymania równej, wysokiej formy przez cały rok to aspekt, który pogrążył m.in. Grzegorza Krychowiaka. Cały luty i połowę marca stracił przez kontuzję, potem dłużej odpoczywał po Euro, nie mógł odnaleźć się w PSG, a nawet gdy grywał w klubie czy reprezentacji – zawodził. Mógł być w tym roku trzecim najlepszym polskim piłkarzem czerwca (na Euro, tuż po Gliku i Błaszczykowskim), mógł też być drugim piłkarzem maja, kiedy zdobył Ligę Europy (tuż po Lewandowskim, który był krok od wyeliminowania Atletico w 1/2 Champions League i błyszczał w Bundeslidze), a cały rok… kończy w drugiej dziesiątce.
6. W lipcu piłkarzem miesiąca wybraliśmy Macieja Dąbrowskiego, przed Kamilem Wilczkiem i Filipem Starzyńskim. Na hasło, że to numer 1 wśród obrońców naszej Ekstraklasy, oberwaliśmy za… forowanie Legii. Zdania jednak nie zmieniamy: na tamten czas to był najlepszy defensor ligi, wiosną pokazywał znacznie więcej od Pazdana, zaprowadził Zagłębie do trzeciego miejsca i potem pomógł przejść Partizan. Tylko że od przeprowadzki do Warszawy MD ani razu nie był blisko dwudziestki, a Łysy z Legii co rusz zaskakiwał in plus. Jak nie na krajowym podwórku, to później również w europejskich pucharach.
Podobny przypadek dotknął Starzyńskiego. Po powrocie do Polski zachwycał niemal w każdym meczu, wygrał bilet na Euro, dobrze rozpoczął nowy sezon, w klasyfikacji generalnej na koniec lipca zajmował ósme miejsce. I od tamtej pory ani razu nie załapał się do dwudziestki.
7. Krzysztof Mączyński potrafi grać na wysokim poziomie tylko u Adama Nawałki. Biorąc pod uwagę, że w marcu był kontuzjowany, że we wrześniu, październiku i listopadzie albo nie grał, albo grał ochłapy – do naszego rankingu trafił tylko raz. Piłkarz, który w reprezentacji Polski miał w tym roku pozycję 11-16, ostatecznie uzbierał tyle punktów, co np. Rafał Boguski. Zanim ruszy fala śmiechu, przypominamy, że to autor dwóch hat-tricków wciągu 21 dni (jedenaste miejsce w listopadzie).
8. Robert Lewandowski to piłkarz i napastnik światowej klasy. Że to żadne odkrycie? Oczywiście, że tak. Ale zwróćcie uwagę na jego regularność i powtarzalność… Aż siedmiokrotnie wygrywał naszą klasyfikację miesiąca (w lipcu nie grał). Chcielibyśmy coś mądrego napisać, ale po prostu polecamy spojrzeć w tę grafikę.
9. O ile na wstępie mogliśmy pochwalić się, iloma bramkarzami z europejskiego topu bądź jego zaplecza dysponujemy, o tyle – największy problem widoczny jest na skrzydłach. Kamilowi Grosickiemu niewiele zabrakło, a znalazłby się nie tylko za Szczęsnym i Fabiańskim, ale również za Borucem i Skorupskim… Pozycję rankingową Grosika, tak jak i Jakuba Błaszczykowskiego (23. miejsce), wykręciły przede wszystkim mecze kadry. W trzeciej dziesiątce jest jeszcze Paweł Wszołek, który większość punktów zdobył wiosną w Serie A.
10. Nie będziemy ukrywali, że mieliśmy spory problem z tym rankingiem na początku roku. Bo jak porównać strzelającego gole w Arabii Saudyjskiej Mierzejewskiego z popełniającym jeden-dwa błędy Borucem w Premier League? Jak zestawić dobre opinie i przyzwoite liczby Majewskiego w Grecji z nieco rozczarowującym Milikiem w Ajaksie? Albo: czy trzy gole Wojciecha Kędziory w Ekstraklasie to wynik lepszy niż forma w kratkę Skorupskiego? Oj, pytań, wątpliwości i dyskusji redakcyjnych było wiele.
Paradoksalnie, wiele z nich rozwiązało się samych, chwilę po Euro. Zyskaliśmy dzięki turniejowi we Francji tylu piłkarzy występujących w silnych ligach zagranicznych, że niekiedy wnikliwe analizowanie tych, którzy kopią na zadupiu lub wyróżniają się na krajowym podwórku, mogliśmy sobie odpuścić. Najwyżej sklasyfikowany ligowiec? Na czternastym miejscu – Pazdan. Znak czasów, kiedy cała lub prawie cała jedenastka Nawałki złożona jest z zawodników grających na obczyźnie.
Na koniec, raz jeszcze, klasyfikacja generalna: