Reklama

Guardiola: “Zbliżam się do końca trenerskiej kariery”

redakcja

Autor:redakcja

03 stycznia 2017, 14:14 • 3 min czytania 44 komentarzy

– Zbliżam się do końca swojej trenerskiej kariery. W Manchesterze będę jeszcze co najmniej trzy lata, ale być może to mój ostatni klub. Na pewno nie będę siedział na ławce mają sześćdziesiąt lat – powiedział wczoraj Guardiola i świat piłki zawrzał. Pep jeszcze pamięta boiskowe rywalizacje z Buffonem czy Tottim, którzy wciąż biegają po zielonej murawie, a tymczasem już zdążył zapowiedzieć koniec kariery szkoleniowej. O co tu chodzi?

Guardiola: “Zbliżam się do końca trenerskiej kariery”

Mówimy o jednym z najzdolniejszych trenerów swojego pokolenia, o absolutnym gigancie, który już, mimo tak niewielu jak na ten fach lat kariery, wpisał się złotymi zgłoskami na karty historii futbolu. Nie tylko osiągał sukcesy, ale zmieniał piłkę nożną, styl, jej postrzeganie. I taka osoba, licząc sobie ledwie 45 lat, mogąca trenować jeszcze i ze trzy dekady, już chce się wypisać z tego interesu?

Na pewno nie można pomijać tła, jakim jest ten sezon w Manchesterze. Oczywiście szaleństwem jest uważać, że angielski szlak okazał się tak frustrujący, że aż Pep postanowił porzucić ławkę trenerską, niemniej chyba by nie padły aż tak mocne słowa już teraz, gdyby szło lepiej, a konkretnie: jak na początku sezonu, gdy wygrywali wszystko. Nie to, że idzie tragicznie, zachowajmy umiar – drużyna Pepa wciąż liczy się w walce o wszystkie trofea. Choć prawda, że Chelsea ucieka już na ładnych kilka punktów, zlała Citizens na wyjeździe, a drużynie Guardioli potrafią się przydarzyć inne dotkliwe porażki, zarazem stylem nie powala. Kibice potrafią swoich graczy nawet wygwizdać. Nie broni się póki co decyzja o pogonieniu Harta, ulubieńca błękitnej części Manchesteru, a zastąpienia go Bravo. Po miesiącu miodowym z początku sezonu, teraz nastroje są dalekie od idealnych. Dobrze pokazał to specyficzny wywiad po mordędze z Burnley, kiedy Guardioli puściły nerwy.

Zwykła pomeczowa rozmówka, a komentowana szeroko w dzisiejszej angielskiej prasie. Dlaczego? Bo wyglądała osobliwie.

– Pańskie przemyślenia z meczu?

Reklama

– Wygraliśmy. Jestem szczęśliwy.

– Można coś więcej?

– Nie.

– Co pan sądzi o czerwonej kartce dla Fernandinho?

– To pan jest dziennikarzem. Widział zajście i może je opisać.

– Ale nie płacą mi za to, tylko za zadawanie pytań.

Reklama

– Proszę zapytać sędziego.

Przepychanka zamiast normalnego wywiadziku, wyraźnie poirytowany Guardiola. To swoje mówi o tym, jak się tam aktualnie czuje.

Ale najbardziej prawdopodobny scenariusz: krytyka i presja, jaką aktualnie odczuwa, przyczyniły się wyłącznie do tego, by zdradził plan, jaki miał od dawna. Nietrudno uwierzyć, że Pep może chcieć iść drogą Johana Cruyffa. Byłaby w tym pewna konsekwencja. Cruyff przed pięćdziesiątką skończył karierę trenerską (darujcie reprezentację Katalonii, to bardziej okolicznościowa funkcja, niż praca), choć mógł pracować wszędzie. Pep wiele razy mówił: póki nie poznałem Johana, nie wiedziałem nic o piłce. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tu.

To jego mentor, patron. Być może Guardiola również widzi siebie w późniejszych latach nie na ławce trenerskiej, ale w gabinecie prezesa, dyrektora. Chce rządzić już nie drużyną, ale funkcjonowaniem całego klubu, skąd może dokonać większych zmian. Pasuje nam to do niego.

Najnowsze

Komentarze

44 komentarzy

Loading...