Reklama

Magia na boisku w Rwandzie – dosłownie, nie w przenośni!

redakcja

Autor:redakcja

29 grudnia 2016, 17:46 • 3 min czytania 0 komentarzy

Żadna to tajemnica, że piłkarze są przesądni i jeśli coś według nich przyniosło im szczęście, będą to powtarzać do znudzenia. A to zawsze postawią lewą stopę jako pierwszą na murawie, założą te same gacie, posłuchają tej samej piosenki i tak dalej. Jak się okazuje piłkarzom w Rwandzie przesądy nie wystarczają i pomocy szukają jeszcze dalej, bo na tamtejszych boiskach uprawiają magię…

Magia na boisku w Rwandzie – dosłownie, nie w przenośni!

Tak jest, nie ma co regulować ekranów, dobrze przeczytaliście – piłkarze w Rwandzie wierzą w magię. Jeszcze nie biegają z różdżkami, jeszcze nie krzyczą Alohomora i nie mają narysowanych błyskawic na czole, ale już są dość skuteczni w tej zaawansowanej sztuce. Dowodem na to niech będzie spotkanie Mukura Victory i Rayon Sports. Niewtajemniczeni widzowie mogli myśleć, że napastnik tych drugich, Moussa Camara, ma pecha, bowiem trafił w poprzeczkę. Nic z tych rzeczy, bramka była po prostu zaczarowana i nie tak jak u nas to bywa, w przenośni, ale dosłownie. Camara słusznie wyszedł z założenia, że zaklęcie musi zdjąć. Podszedł więc do linii bramkowej, wypowiedział parę tajemniczych zdań (bądź zabrał jakiś przedmiot, magie tam mają zajebistą, ale kamery wciąż wczorajsze), czym wywołał wściekłość drużyny przeciwnej.

Bo ci przecież nie po to czarowali bramkę przed meczem, żeby teraz ktoś rujnował całą ich pracę. Zaczęła się więc gonitwa po boisku, Camara sobie ostro nagrabił i musiał uciekać jak Harry Potter przed dementorami w którejś części swoich przygód. W końcu sytuację uspokoił sędzia, który widocznie jest magiem wyższego stopnia, wlepiając Camarze żółtą kartkę. Prawdziwą, nie magiczną.

Jednak Camara wcale nie musiał się tym przejmować, bo wiedział, że klątwę zdążył zdjąć. Odczekał chwilę, naładował manę i strzelił bramkę. Piłka wpadła idealnie i cóż, trudno się dziwić, żadna siła nie mogła jej już zatrzymać.

Reklama

Mecz ostatecznie skończył się remisem, ale na tym nie koniec. Głos zabrał wiceprezydent tamtejszej piłkarskiej federacji, Vedasite Kayiranga: – Nie mieliśmy żadnego prawa, które karałoby użycie magii w meczu, bo nikt na całym świecie nie może udowodnić, że coś podobnego może wpłynąć na grę. Jednak agresja między zespołami, wywołana podejrzeniem, że któryś z zawodników mógł magii użyć, zmusiła nas, by takie prawo uchwalić – tłumaczy. I rzeczywiście, od teraz jeśli któryś z graczy zostanie przyłapany na stosowaniu magii, będzie musiał zapłacić 100 tysięcy franków rwandyjskich, czyli mniej więcej 100 funtów brytyjskich.

Żałujemy, że takie cuda ktoś nagrał dopiero teraz, bo ile karier mogliśmy uratować, skierować na lepsze tory? Daniel Sikorski, Paweł Brożek w zagranicznych wojażach, Falcao i wielu innych. Oni wszyscy w którymś momencie swojej kariery byli wytykani, bo nie potrafili strzelać bramek, a być może po prostu padli ofiarą czarnej magii.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...