Trudno nadążyć za Arturem Jędrzejczykiem, ale… taki jego urok i za to go lubimy. Latem nie chciał przechodzić do Girondins Bordeaux, uznając, że to klub zbyt słaby i postanowił zostać w Rosji. A teraz – wraca do siebie. Reprezentant Polski wiosną będzie grać w Legii Warszawa. Mistrz Polski osiągnął już porozumienie z Krasnodarem oraz z samym piłkarzem, który podpisze 4-letni kontrakt.
Legia na pewno w tym okienku trochę poeksperymentuje, czyli ściągnie zawodników, którzy w naszej ekstraklasie jeszcze nie występowali, ale na początek sięga po sprawdzonego konia. Jędrzejczyk zostanie definitywnie wykupiony z Krasnodaru, co bardzo obciąży klubową kasę na dwa sposoby – transfer będzie kosztował sporo, a indywidualny kontrakt piłkarz należeć będzie do najwyższych w ekstraklasie.
Ale nic dziwnego.
Jędrzejczyk ma za sobą kapitalny rok. Grać może na wszystkich pozycjach w obronie – na prawej flance, lewej oraz w środku. Gdzie wystawiać będzie go Jacek Magiera, to się jeszcze okaże. Najbardziej prawdopodobne, że na prawej obronie, za Bartosza Bereszyńskiego, który wkrótce powinien zostać sprzedany do Sampdorii Genua (ale sprawa nie jest na sto procent pewna). Ale gdyby odszedł też Michał Pazdan, to Jędrzejczyk wskoczy w jego miejsce.
Dzięki występom w Lidze Mistrzów Legia dysponować będzie rekordowym budżetem, mówi się nawet o 250 milionach złotych w skali roku, co oznacza, że pieniądze na piłkarzy tej klasy na pewno się znajdą.
Przed nami ciekawe okienko.