Reklama

Czy Lechia wreszcie wywalczy przepustkę do Europy?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

28 grudnia 2016, 16:37 • 7 min czytania 0 komentarzy

Do czterech razy sztuka – w taką wersję popularnego powiedzenia wierzą piłkarze, działacze i kibice Lechii Gdańsk. Czy po bardzo udanej jesieni podopieczni Piotra Nowaka pójdą za ciosem i skończą sezon na podium?

Czy Lechia wreszcie wywalczy przepustkę do Europy?

Chociaż mocarstwowe plany w Gdańsku snują już od kilku sezonów, a przynajmniej od czasu zmiany właściciela na początku 2014 roku, to dopiero tej jesieni w parze z ambicjami kibiców i działaczy zaczęła iść bardzo dobra dyspozycja piłkarzy. Lechiści zimę spędzą na pozycji wicelidera ekstraklasy, z takim samym dorobkiem punktowym, co pierwsza w tabeli Jagiellonia Białystok.

Budowa wielkiej Lechii zaczęła się 28 stycznia 2014 r. To właśnie wtedy oficjalnie ogłoszono, że nowym właścicielem klubu zostało niemiecko-szwajcarskie konsorcjum, na czele którego stoi niemiecki multimilioner Franz-Josef Wernze. Zagraniczny inwestor od początku stawiał sprawę jasno: jest piękny stadion, są kibice, całe zaplecze, więc ma być i sukces. Okazało się jednak, że droga do tego ostatniego czasem bywa wyjątkowo kręta…

Złe miłego początki

Nowi włodarze Lechii od razu zaczęli wprowadzać swoje porządki. Jeszcze zimą do drużyny dołączyło kilku piłkarzy (Nikola Leković, Maciej Makuszewski, Zaur Sadajew, Stojan Vranjes), a posady trenera zbyt długo nie utrzymał Michał Probierz, którego zastąpiono Ricardo Monizem. Efekty pierwszych roszad były zadowalające – gdańszczanie sezon 2013/14 zakończyli na 4. miejscu w tabeli, najlepszym od 56 lat.

Reklama

Zaraz po udanym sezonie Moniz nieoczekiwanie zrezygnował z prowadzenia klubu. Tłumaczył się względami osobistymi, by chwilę później… podpisać kontrakt z niemieckim TSV Monachium. W jego miejsce pojawił się więc Joaquim Machado z Portugalii, a wraz z nim sprowadzono cały tabun piłkarzy. Łącznie do Gdańska w przerwie letniej ściągnięto kilkunastu zawodników. Media nie szczędziły klubowi słów krytyki i pisały o eksperymencie, który nie może się udać. I faktycznie, początek sezonu nie zwiastował niczego dobrego. Machado nie zdążył poukładać nowych klocków, rozgościć się jeszcze nad morzem, a już go w Gdańsku nie było. Klub awaryjnie przejął Tomasz Unton, a chwilę później zatrudniono Jerzego Brzęczka. Młody i utalentowany polski szkoleniowiec, były kapitan reprezentacji, miał być trenerem na lata i symbolem stabilizacji w klubie. I rzeczywiście – początkowo nawet ta współpraca rokowała nieźle, bo Brzęczek kilka rzeczy poprawił i Lechia skończyła sezon na piątym miejscu w tabeli. Niestety, jednocześnie kilku punktów zabrakło jednak do tego, by załapać się do europejskich pucharów. Nie zwalniano jednak tempa działań na rynku transferowym, a kolejne interesy okazywały się jednak spektakularnymi pudłami. Brzęczek w kiepskim stylu ropoczął kolejne rozgrywki i już we wrześniu sezonu 2015/16 jego następcą został Thomas von Hessen, który zasłynął tym, że lubił publicznie gnoić swoich podpiecznych nie zostawiając na nich suchej nitki podczas konferencji prasowych. W grudniu tymczasowym trenerem mianowano Dawida Banaczka, ale już wtedy było wiadomo, że działacze szykują grunt pod zatrudnienie kogoś innego. Tym kimś, symbolem odmienionej Lechii, miał zostać Piotr Nowak.

Naprawdę dobra zmiana

Były reprezentant Polski, zawodnik klubów z Bundesligi i MLS, po zakończeniu kariery został w USA i rozpoczął tam karierę trenerską. Już w swoim debiutanckim sezonie zdobył tytuł, więc szybko wyrobił sobie markę utalentowanego szkoleniowca. Przy okazji każdej kolejnej zmiany selekcjonera powracał jako kandydat polskich mediów do objęcia najważniejszego stanowiska w polskiej piłce.

Era Nowaka w Lechii zaczęła się w styczniu 2016 roku. Niedługo będzie więc świętował pierwszą rocznicę pracy w Gdańsku, co przy wynikach poprzedników – gdy w ciągu pierwszych dwóch lat z nowym właścicielem przez szatnię przewinęło ich się aż siedmiu – jest wynikiem godnym odnotowania. Kiedy Nowak przejmował pogrążoną w kryzysie drużynę, ta znajdowała się na dalekim 10. miejscu w tabeli. Dobra wiosna pozwoliła wskoczyć do pierwszej „ósemki”, by po rundzie finałowej ponownie skończyć sezon na piątym miejscu w kraju.

Bez tytułu
Tabela ekstraklasy za okres pracy Piotra Nowaka. Źródło: 90minut.pl

Co właściwie zmienił Nowak? Przede wszystkim wprowadził do szatni dużo spokoju. Zamiast ciągłego chaosu i eksperymentów, zaufał swoim zawodnikom i pozwolił im ponownie uwierzyć w swoje umiejętności. Tyle wystarczyło, by piłkarze odwdzięczyli się coraz lepszymi występami. O sile zespołu stanowią gracze niezwykle doświadczeni: obrońcy Jakub Wawrzyniak i Grzegorz Wojtkowiak oraz pomocnicy Milos Krasić i Sławomir Peszko. Dobrym duchem jest oczywiście Sebastian Mila, który w tym sezonie gra jednak zdecydowanie rzadziej. Bardzo groźny jest za to ofensywny tercet złożony z Grzegorza Kuświka i braci Marco oraz Flavio Paixao. Wspominane trio zdobyło w tym sezonie już 21 ligowych goli (cały zespół 31), czyli więcej niż wszyscy piłkarze Piasta Gliwice czy Śląska Wrocław. W klubie nieźle trafili też z transferami. W końcu zatrzymano pędzącą w szaleńczym tempie karuzelę transferową i wykonując kolejne ruchy na rynku sugerowano się tym, by pójść w jakość, a nie ilość. I chociaż dokonano zdecydowanie mniej wzmocnień niż w poprzednich okienkach, to Simeon Sławczew i Rafał Wolski należą do zawodników, od których Nowak zaczyna ustalanie składu. Krótko mówiąc – zamiast znów przepuszczać przez kadrę rewolucję, uzupełniono ją tylko w newralgicznych miejscach.

Reklama

Lechia ma za sobą bardzo równą rundę, w czasie której potrafiła pokonać Jagiellonię czy Lecha Poznań. Na sam koniec roku przyszła co prawda mała zadyszka, która kosztowała drużynę utratę pozycji lidera tabeli, ale i tak nie rzutuje ona na pełny obraz zespołu. W trzech ostatnich kolejkach Lechiści przegrali wyjazdowe mecze z Wisłą (0:3) i Koroną (0:2), ponosząc na sam koniec dwie ze wszystkich pięciu jesiennych porażek. – Szkoda, bo na koniec roku przydałoby się wywalczyć kolejne punkty, jednak nie zmienia to faktu, że za nami bardzo udane miesiące, a właściwie to cały rok. Wiosną gramy dalej o najwyższe cele – podsumował w rozmowie z oficjalną stroną klubu będący jesienią w reprezentacyjnej formie Peszko.

Jak Liverpool i Sevilla

O osiągnięciu stabilizacji w Gdańsku najlepiej świadczy podpisanie nowego kontraktu z trenerem. Zgodnie z nim, Nowak ma pracować w Lechii do 2019 roku. Chwilę wcześniej pozyskano z kolei ważnego partnera dla klubu, bo jego sponsorem technicznym została firma New Balance, która ostatnio mocno weszła w futbol na najwyższym poziomie.

Amerykanie chcą współpracować przynajmniej z jednym znaczącym klubem w ważniejszych ligach Europy. Patrząc na aktualne wykresy i tabele można stwierdzić, że im się to udało, bo Celtic jest liderem w Szkocji, Lechia, FC Porto i Liverpool zajmują drugie miejsca w swoich ligach, a Sevilla w Hiszpanii jest na najniższym stopniu podium. Co łączy te wszystkie marki?

Marzenia o tytule

Choć Lechia to 17. w tabeli wszech czasów klub polskiej ligi, to w Gdańsku nigdy nie mieli okazji do świętowania mistrzostwa Polski. Po tak dobrej rundzie jak ta ostatnia, cel na wiosnę może być więc tylko jeden – plan minimum to drugi awans do europejskich pucharów w historii klubu.

Moje marzenia sięgają obecności Lechii na europejskiej arenie. Jesteśmy na dobrej drodze, by te marzenia i cele się ziściły, bo od początku rozgrywek drużyna znajduje się w ścisłej czołówce i oby tak już pozostało do końca sezonu. Pod pojęciem obecności w Europie mam jednak na myśli nie tylko sam fakt gry w eliminacjach. Jeśli będzie to możliwe, to chcemy zaistnieć także w fazie grupowej – zapowiadał ostatnio na oficjalnej stronie Lechii Franz-Josef Wernze.

Pierwsza i jedyna do tej pory przygoda „Biało-Zielonych” z europejskimi pucharami miała miejsce dawno, bo w sezonie 1983/84. Lechia po wygranej w Pucharze Polski (jako trzecioligowiec!) reprezentowała nas w Pucharze Zdobywców Pucharów. Przygoda była jednak wyjątkowo krótka, bo Lechiści już w pierwszej rundzie trafili na późniejszego triumfatora całych rozgrywek i zwycięzcę Pucharu Europy rok później, wielki Juventus Turyn. Kwestia awansu rozstrzygnęła się już we Włoszech, gdzie gospodarze ze Zbigniewem Bońkiem, Michaelem Platinim czy Paolo Rossim w składzie rozbili Lechię 7:0. W rewanżu gigant wygrał 3:2, a bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w końcówce Boniek.

Czy powrót do Europy jest możliwy? Wydaje się, że jak najbardziej. Lechia dysponuje bardzo szeroką i doświadczoną kadrą. Ma też możliwości finansowe, by na wiosnę jej personalia wyglądały jeszcze lepiej. Jeżeli dodamy do tego wszystkiego osobę trenera Nowaka, to powinniśmy pytać raczej „do którego z europejskich pucharów awansuje Lechia?” niż „czy w ogóle awansuje?”. Pierwszy poważny test Lechistów już na inaugurację piłkarskiej wiosny. W niedzielę 12 lutego gdańszczanie podejmą w meczu na szczycie Jagiellonię Białystok.

ROZWIĄZANIE KONKURSU:

Rozwiązanie konkursu i zwycięzcy:

Jaki jest najlepszy sposób na utrzymanie formy w okresie zimowym?

Komplet meczowy New Balance (koszulka, spodenki, getry)

Pawel Jasinski · 

Odpowiedź:
1. Buty piłkarskie Visaro IN (halówki)
2. Komplet meczowy New Balance (koszulka, spodenki, getry)
3. Piłka treningowa New Balance

Piłka treningowa New Balance

Jadwiżański KS Poznań

W naszej drużynie mamy kilka metod. Trening koordynacyjny (tzw taneczny) poprzedzony odpowiednią rozgrzewką jest na ten moment najbardziej popularny. Problemem jest fakt, że słabsi zawodnicy mogą mieć dość już po rozgrzewce. Efekty jeszcze nie są znane – to nasz pierwszy sezon

Buty piłkarskie Visaro IN (halówki)

Kuba Bolewicz 

R ozciąganie o poranku,
O bowiązkowy zapis do Klubu Kokosa i bieganie po schodach,
G arażowanie auta i z buta na trening,
A trakcyjne mieszkanie na 10-tym piętrze. Bez windy,
L ekka kolacja,
E lement zaskoczenia – przyjść pierwszym na trening.

fot. Cyfrasport

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...