Reklama

Zlatanowy gol Mikiego, ciąg dalszy marszu Chelsea po tytuł

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

26 grudnia 2016, 20:58 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie był to wymarzony Boxing Day – dzień, który w Premier League przyniósłby piłkarski hit albo furę emocji. Wszystko było wręcz aż nadto przewidywalne – kto miał wygrać, ten wygrał. Nie oznacza to jednak, że nie działo się nic interesującego… Znów na potęgę dziurawiony był Fabiański, Leicester z Wasilewskim w składzie potwierdziło, że celem będzie utrzymanie, a Chelsea – przynajmniej do jutrzejszego meczu Liverpoolu – ma dziewięć punktów przewagi nad wiceliderem.

Zlatanowy gol Mikiego, ciąg dalszy marszu Chelsea po tytuł

Rok temu, również w grudniu, Chelsea podejmowała Bournemouth i – mimo że rozgrywała bardzo przeciętny sezon – była zdecydowanym faworytem. Przegrała 0:1. „Wisienki” jechały dziś na Stamford Bridge właściwie bez szans na powtórkę z rozrywki. Chelsea to przecież lider, maszyna pokonująca bez większego wysiłku kolejne przeszkody.

Dziś pokonała dwunastą przeszkodzę z kolei. Podopieczni Antonio Conte wykręcili już samodzielny, najlepszy wynik w historii klubu, a do wyrównania rekordu Arsenalu w Premier League brak im tylko dwóch zwycięstw. Wystarczy, że w sobotę ograją u siebie Stoke, że w następną sobotę wygrają na wyjeździe z Tottenhamem, i już.

Zresztą, Chelsea brakuje tylko czterech punktów, by zgromadzić taki sam dorobek, co w całym poprzednim sezonie. A przecież mamy dopiero połowę rozgrywek…

Artur Boruc na Stamford Bridge nie miał zupełnie nic do powiedzenia. Okej, mógł się cieszyć, że jego koledzy z pola są częściej w posiadaniu piłki, ale „mięso” mieli gospodarze. Raz Pedro uderzył w okienko, raz Hazard wykorzystał rzut karny po faulu na nim samym, raz rykoszet po uderzeniu Pedro kompletnie zmylił polskiego bramkarza… Jeszcze co do Hazarda, to zdobył swoją 50. bramkę w Premier League. Tylko jeden pomocnik w historii ligi angielskiej uczynił to szybciej – Robert Pires potrzebował 137 występów, a Belg 154.

Reklama

**

Na podobnej zasadzie faworytami dzisiejszych spotkań byli zawodnicy Arsenalu i Manchesteru City. Ci pierwsi podejmowali West Brom i, choć dominowali w każdym elemencie gry i w każdej rubryce statystyk (11-1 w strzałach, 76-24% w posiadaniu piłki), nie potrafili potwierdzić tej przewagi. W końcu w 86. minucie jedynego gola zdobył Giroud.

Podopieczni Pepa Guardioli też długo męczyli się na terenie ostatniego w tabeli Hull City. Męczyli się tak, że przez ponad godzinę nie potrafili stworzyć dogodnej sytuacji strzeleckiej. Z okolic pola karnego w słupek przymierzył Kevin de Bruyne – to już jego szósty w tym sezonie strzał w obramowanie bramki – aż w końcu rozwiązał się worek z bramkami. Yaya Toure trafił z karnego, Iheanacho dostawił nogę, tak jak i jeden z obrońców do własnej bramki… 0:3.

Reklama

**

Znacznie gorsze popołudnie od Boruca zaliczył Łukasz Fabiański. Jego Swansea podejmowało u siebie West Ham, przegrało trzecie z kolei spotkanie, tym razem 1:4. Fabian w 18 meczach tego sezonu puścił już 41 bramek, zdecydowanie najwięcej w Premier League. Dziś nie pomógł, ale też nie zaszkodził, choć być może przy pierwszym golu dało się zrobić odrobinę więcej.

Fatalna jest sytuacja Swansea, które zajmuje przedostatnie miejsce tabeli i widmo spadku zagląda jej coraz głębiej w oczy.

**

Głównym tematem wokół meczu Manchesteru United z Sunderlandem był powrót na Old Trafford Davida Moyesa, który wcześniej wylatował z Czerwonych Diabłów w podskokach. Dziś, mimo że miał wiele do udowodnienia, przegrał. Zlatan Ibrahimović raz trafił do siatki i dwa razy asystował – w tym Mchitarjanowi. Rozumiemy, że był spalony, ale… po takim golu trzeba sędziemu dziękować, że nie podniósł chorągiewki w górę.

**

– Co za rok. Wszytko, co dobre, wydarzyło się w pierwszych sześciu miesiącach, a teraz dzieje się wszystko to, co złe. Musimy walczyć – mówi Claudio Ranieri. Jak łatwo zgadnąć, Leicester przegrało. Jeżeli ktoś więc spodziewał się, że odrobienie dwubramkowej straty w osłabieniu da pozytywnego kopa tej drużynie, czas zweryfikować opinię. Mistrz Anglii utrzymuje skromną, trzypunktową zaliczkę nad strefą spadkową.

Leicester przegrało z Everton 0:2 bez pauzującego za czerwoną kartkę Vardy’ego, za to z Wasilewskim. Przy pierwszym golu uciekł mu Mirallas, przy drugim – nie zdołał zatrzymać dryblującego Lukaku (choć za tę sytuację byśmy go nie winili).

**

Komplet poniedziałkowych wyników.

2016-10-27_1954

Najnowsze

Anglia

Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]
Piłka nożna

Startuje na prezesa związku, zapowiada ochronę sędziów, a sam więził ich w klubie

Szymon Piórek
1
Startuje na prezesa związku, zapowiada ochronę sędziów, a sam więził ich w klubie

Anglia

Anglia

Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]
Anglia

Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Arek Dobruchowski
11
Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro
Anglia

Myszy, szczury i inne szkodniki w mieszkaniach Cody’ego Gakpo

Szymon Piórek
4
Myszy, szczury i inne szkodniki w mieszkaniach Cody’ego Gakpo
Anglia

Zwrot ws. Rubena Amorima. Wybierze West Ham zamiast Liverpoolu?

Szymon Piórek
2
Zwrot ws. Rubena Amorima. Wybierze West Ham zamiast Liverpoolu?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...