Reklama

Chelsea przestaje być mainstreamowa. Pierwszy angielski zespół bez Anglika w składzie

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

26 grudnia 2016, 10:37 • 2 min czytania 0 komentarzy

Kiedyś angielskie zespoły miały tylko angielskich zawodników, szkockie tylko szkockich, a irlandzkie – tylko irlandzkich. Gdy zdarzał się jakiś obcokrajowiec, to był to ewenement na skalę całej ligi. Wiadomo, czas idzie do przodu, a dzisiaj mija siedemnasta rocznica od tego, gdy Chelsea wystawiła całą jedenastkę spoza Anglii.

Chelsea przestaje być mainstreamowa. Pierwszy angielski zespół bez Anglika w składzie

Wszyscy powinni kojarzyć, jak to było z tymi obcokrajowcami w zespołach, za czasów Zbigniewa Bońka: w drużynie mogło grać dwóch zawodników bez obywatelstwa kraju, w którym dane rozgrywki prowadzono. Załóżmy, w Juventusie byli to Boniek i Platini, którzy rządzili w środku pola. Sami widzicie: kompletnie inne realia.

Wróćmy jednak do naszego głównego obiektu zainteresowań, czyli owego 26 grudnia 1999 roku. Chelsea mierzyła się z ekipą Southampton. Najzagorzalsi fani „The Blues“ patrząc na skład swojego zespołu mogli czuć się lekko zawiedzeni, gdyż wyglądał on tak: De Goey, Ferrer, Leboeuf, Emerson, Petrescu, Babyaro, Poyet, Deschamps, Di Matteo, Ambrosetti i Andre Flo. Czytając te nazwiska, mogliście zauważyć, że Anglików tamtego dnia w składzie Chelsea nie spotkaliśmy. Norwegowie, Włosi, Francuzi, lecz reprezentanta „Trzech Lwów“- nie ma.

„The Blues“ wygrali spotkanie 2-1, a oba gole zdobył napastnik Tore Andre Flo. Cała seria „minut bez Anglika“ w Chelsea skończyła się w 74.  minucie, kiedy to Jon Harley wszedł za Gabriele Ambrosettiego. Później trener Chelsea na boisko wpuścił kolejnego zawodnika z obywatelstwem kraju „Trzech Lwów“ Jody’ego Morrisa, który zmienił Dana Petrescu i dzień rekordu można było uznać za skończony.

Musimy wziąć pod uwagę, że takie sytuacje będą niedługo czymś normalnym. Weźmy sobie taki podstawowy skład Chelsea, w którym jedynie Gary Cahill jest zawodnikiem z angielskim obywatelstwem. Jest to sytuacja, która głównie trapi najlepsze zespoły Premier League, ponieważ kosmiczne pieniądze tych klubów doprowadzają do kupna wielu dobrych grajków zza granicy, którzy są lepsi od lokalnych. Naturalnie wtedy obcokrajowcy grają pierwsze skrzypce, a Anglikom przychodzi obserwować kolegów z ławki, czy nawet z trybun.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...