Reklama

Ptaszek zamknięty we własnej klatce – urodziny jednego z najlepszych skrzydłowych w historii

redakcja

Autor:redakcja

25 grudnia 2016, 10:17 • 2 min czytania 0 komentarzy

Niektórzy z was mogą go nie kojarzyć, ale by pokrótce przedstawić Jairzinho wspomnijmy, że jeden z piłkarskich magazynów umieścił go w rubryce „Najlepsi zawodnicy w XX wieku“ za Zinedinem Zidane’em. Mówi to sporo, ale by bardziej przedstawić wybitnego skrzydłowego przytoczymy kilka historii z nim związanych.

Ptaszek zamknięty we własnej klatce – urodziny jednego z najlepszych skrzydłowych w historii

Czasami mamy do czynienia z zawodnikami ze słabszych lig, którzy chcą wyjechać za granicę, ale odstraszają ich od wyjazdu takie rzeczy jak stres związany z brakiem wiary w swoje umiejętności, beznadziejna sytuacja polityczna i ekonomiczna państwa, w którym się obecnie gra, czy standardowe stwierdzenie „może będzie okazja później“ lub „poczekajmy jeszcze chwilę“. Co do tego ostatniego, to najczęściej rzekomej drugiej szansy człowiek nie otrzymuje i musi się zadowolić swoją drużyną, w której będzie grał. Jairzinho był jednak idealnym odzwierciedleniem drugiej opcji. Co prawda udało mu się wyjechać do Francji, dokładniej do Marsylii, ale miał już wtedy 30 lat na karku, a najlepsze lata za sobą, w swojej przeszłej ekipie Botafogo. Jak mówiliśmy, nie mógł uciec przez sytuację w Brazylii.

Atuty miał takie, jak każdy, stereotypowy (nie jest to absolutnie obraźliwe stwierdzenie) piłkarz z kraju kawy: filigranowy, szybki, genialna technika, za czym z kolei idzie masa różnych sztuczek technicznych, które w nie jednej akcji mu znacząco pomogły. Z fenomenalnym skrzydłowym wiąże się historia z 1970 roku, z mundialu w Meksyku. Jak wszyscy dobrze wiemy, trofeum zgarnęła ekipa Brazylii, a Jairzinho strzelił gola w każdym meczu swojej drużyny. W KAŻDYM! W całej historii udało się to ledwie trzem grajkom, włączając do nich filigranowego skrzydłowego. Byli to Francuz Just Fontaine (Mundial w 1958 roku) i Urugwajczyk Alcides Ghiggia (Mundial w 1950 roku).

Także sami widzicie: był całkiem niezły. Szkoda jedynie klubów, w których zagrał, bo po nieudanym epizodzie w Marsylii tułał się ekipach, które, lekko mówiąc, nie były najwyższych lotów. Na chwilę wrócił do Botafogo, ale był to powrót raczej sentymentalny, a w 1983 roku pożegnał się z futbolem.

Reklama

Najnowsze

Francja

Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Patryk Stec
1
Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...